20 grudnia 2010

19: Słowo "las" znaczy "świat" - Ursula K. Le Guin.

[Recenzja pierwotnie opublikowana 20 grudnia 2010. W przeciągu tygodnia wróci pod starą datę.]
Autor: Ursula K. Le Guin
Tytuł: Słowo las znaczy świat (The Word for World Is Forest)
Wydawnictwo:  Fenix Publications
Rok: 1991

Ursulę K. Le Guin większość z nas kojarzy tylko i wyłącznie ze wspaniałym cyklem o Ziemiomorzu. Nie są to jednak jedyne książki tej amerykańskiej autorki zasługujące na szczególną uwagę. Jedną z nich jest Słowo „las” znaczy świat, powieść sf wydana w 1976 roku. W Polsce wydano ją dopiero w 1991 roku.

9 grudnia 2010

18: Świat Czarownic - Andre Norton.

Książka jest pierwszą z cyklu Świat Czarownic napisanego przez tę wybitną pisarkę. W USA została ona wydana po raz pierwszy w 1963 roku przez wydawnictwo ACE Books. Polskie wydanie książkowe pojawiło się w 1990 roku dzięki wydawnictwu Amber (wcześniej było publikowane na łamach Fantastyki w 1983).
WYDAWNICTWO I WYDANIE
Polski wydawca: Amber. O ile wydawnictwo zrobiło dobrą rzecz publikując książki Andre Norton, to dostaje minusa, bo na ich stronie nie mogę ich znaleźć.
TREŚĆ
Akcja zaczyna się po II wojnie światowej. Simon Tregarth miał spore kłopoty. Miał być kolejną ofiarą morderców, których najęli niegdysiejsi pracodawcy Simona. Ratunek przychodzi z dość nieoczekiwanej strony, ale wymaga postawienia wszystkiego na jedną, dość niepewną, kartę. Kartą ową, metaforycznie rzecz jasna, jest Niebezpieczny Tron, którego strażnikiem jest niejaki Petroniusz. Pozbywszy się pieniędzy Simon, dzięki mocy artefaktu, trafia do innego świata.
I tu zaczynają się schody, bo nowy świat nie jest zbyt spokojny. Simon znajduje się w kraju, który prowadzi walki właściwie na całej granicy - poza wschodnimi górami. Krajem owym rządzą Czarownice i ich magia. Simon musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, dostosować się i przeżyć...
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo jest to wspaniała opowieść i rozpoczyna genialny cykl. Czyta się ją lekko (ja naprawdę, czytając tą książkę, potrafiłam nie jeść i nie spać). Klasyk literatury fantasy, ot co.
Książkę czyta się jednym tchem.

8 grudnia 2010

17: Zakochany wilczek / Alpha and Omega (2010) - Reż. Anthony Bell, Ben Gluck.

Film jest animacją 3D.
No tak, polscy tłumacze skopali kolejny tytuł... Nie wiem skąd z "Alpha and Omega" można wyczytać "Zakochanego wilczka". Widocznie mam za słabą wyobraźnię.
PRODUKCJA I OBSADA
Reżyserzy to Anthony Bell, Ben Gluck. Muzykę skomponował Chris Bacon. Głosów głównym bohaterom użyczali: Kate - Hayden Panettiere, a w polskim dubbingu Milena Suszyńska. Humphrey - Justin Long, a w polskim dubbingu Waldemar Barwiński. Chcę dodać, że bardzo mi się spodobał głos pana Barwińskiego.
TREŚĆ
W parku w Kanadzie żyją sobie dwa stada wilków. Nie koegzystują zbyt pokojowo, lecz niedługo wszystko ma się zmienić, bo przewodnicy stad umówili się, że ich dzieci (Kate i Garth) wstąpią w związek małżeński i będą razem przewodzić nowemu stadu. Pech chciał, że na tak zwanym północnym wyciu, kiedy narzeczeni mieli się spotkać i ogólnie zapoznać, Kate i Humpreya spotyka niemiła przygoda ze środkami nasennymi i strażnikami leśnymi. Wilczyca alfa i wilk omega budzą się w USA, raczej daleko od domu. A Kate musi wrócić przed pełnią, żeby nie doszło do walki.
A teraz o hierarchii wilków w filmie. Jest ona, na moje oko, dość uproszczona. Stado dzieli się na polujące, zdyscyplinowane alfy, które zdobywają pokarm i walczą i na omegi, które mają utrzymywać pokój i przypominać alfom o zabawie - ogólnie się wydurniać.
W filmie jest kilka ciekawych motywów (i oczywiście bibliotekarka...)
REKOMENDUJĘ FILM, BO...
Bo jest to całkiem fajny film do obejrzenia w popołudnie albo wieczorem z herbatą w ręce. Mała rzecz, a cieszy.

17 listopada 2010

16: Trio - Mercedes Lackey.

Uwaga! To rekomendacja piosenki! (Układ, do którego przyzwyczaili się moi stali czytelnicy uciekł zszokowany.)
Tekst piosenki - Mercedes Lackey.
Wykonanie - Shandeen and Cecilia Eng and Steve Einhorn.
Album zawierający piosenkę - Lovers, Lore & Loss.
Gatunek - Filk.
Przyznaję się, wysoki sądzie, że znalazłam piosenkę na youtubie. Oto ona:

No więc, piosenka dotyczy zdarzeń z "Upadku Strzały" Mercedes Lackey (cykl o Heroldach z Valdemaru, na Dywagacjach pisałam o jednej trylogii z cyklu - Dywagacje nad herbatą: 6: Trylogia magicznych wiatrów - Mercedes Lackey.)
Jest to piosenka trojga bohaterów książki: królowej Selenay, jej córki Elspeth i herolda Dirka.
Oto, na granicy z Hardonem, czeka orszak dyplomatyczny królowej. Czekają na dwoje heroldów, którzy pojechali przodem do sąsiedniego państwa (sprawa miała dotyczyć ślubu królewskich dzieci, paktów i innych takich). Ale heroldowie: Kris i Talia (Osobista Monarchy) nie wracają coś, nie przesyłają wiadomości i są spóźnieni...
I oto pewnego dnia do obozu wbiega Towarzysz Talii, Rolan, sam, zmęczony, wychudzony. Na szyi niesie pakunek: dwie strzały. Jedna, bez grotu, nosi znak herolda Krisa, druga, złamana Talii (on nie żyje, jej nie można już pomóc, prawdopodobnie też już jest martwa). I tu zaczyna się nasza piosenka. Nie będę jej tlunaczyć, coby wam, czytelnicy, nie ubliżać.
Bardzo mi się podobają partie Selenay i Elspeth, Dirka mniej. Również partie wspólne są bardzo ładne. Szkoda tylko, że youtubowa wersja kończy się tak... Hmm, gwałtownie.
Co wy na takie rekomendacje? Czy są bardziej strawne niż poprzednie? Czy chcielibyście mieć w każdej linki np. do sklepów internetowych czy coś?

1 listopada 2010

15: X-Men Ewolucja (2000-2003).

Cała ta szopka składa się z czterech serii (I – 13. odcinków; II – 17. odcinków; III – 13. odcinków; IV – 9. odcinków). Alannada obejrzała jak na razie półtorej. Twórcy za zrobienie drugiego (i dalej) powinni popełnić sepuku. Odkurzaczem.
PRODUKCJA I OBSADA
Dla wersji polskiej. Produkcja Start International Polska, Reżyseria: Elżbieta Kopocińska-Bednarek. Polski dubbing: Jacek Kopczyński – Nightcrawler, Jacek Rozenek – profesor Xavier, Anna Apostolakis – Sztorm, Piotr Bąk – Wolverine. No, to tyle jeśli chodzi o moje główne role.
TREŚĆ
Serial jest produkcji amerykańskiej, co wiele o nim mówi. Co gorsza, im dalej tym gorzej.
Wszystko zaczyna się od tego, że profesor Charles Xavier otwiera Instytut, w którym mutanci mogą się kształcic i uczyć opanowywać swoje moce. Większość z nich to młodzi ludzie - poza Wolverinem i Storm. Pierwszymi i najlepszymi uczniami są Kurt Wagner (Nightcrawler), Scott Summers (Cyclop), Jean Grey, Evan Daniels (Spyke) i Kitty Prade (Shadowcat). Ten nieco skłócony skład walczy mniej lub bardziej ze złymi mutantami.
Sezon nr 1 jest właściwie w porządku, choć kraj produkcji przebija się mocno, w każdym razie w wielu kawałkach. Drugi sezon to totalne dno - w każdym razie na razie. Nie mam zamiaru tego komentować. O matko, zapytałam się cioci Wikipedii, co będzie dalej... Moj ostateczny wniosek - stara gwardia (czyli 1 sezon) jest ok. Resztę mogli sobie darować. Ja na ten przykład sobie daruję (choć podobno ma być tam jakiś smok).
REKOMENDUJĘ SERIAL, BO...
Bo Kurt Wagner. A dokładnie dubbing w wykonaniu Jacka Kopczyńskiego. Jak widać, serial jest tak zamulony, że radosna postać o dużych błękitnych... Yyy, oczach nie może mnie zmotywować do oglądania dalej.

22 października 2010

14: Born of Hope (2009) - reż. Kate Madison.

Zrodzony z Nadziei to film tolkienowski. Jak widać na załączonym plakacie. Ładne Drzewo, prawda? (Ej, obczajcie, wszędzie te pierścienie wcisną!) Budżet był chyba niski, ale radość - bezcenna.
PRODUKCJA I OBSADA
Reżyseria: Kate Madison. Muzyka: Peter Baterman i kupa innych ludzi. Obsada: Sam Kennard (Elrohir), Matt Kennard (Elledan) Christopher Dane (Arathorn) i Beth Aynsle (Gilraen). To tyle, jeśli chodzi o główne role w rozpisce Alannady (nie oznacza to, że są najlepsze... Po prostu rzuciły mi się w oczy).
TREŚĆ
Nie wiem dokładnie, bo jak tylko pojawili się Elrohir i Elladan to suszyłam do nich zęby ^^.
Nie, no dobra, żartowałam...
No więc byli sobie Dunedainowie, były sobie orki szukające dziedzica Isildura. I jedni go mieli za wodza, a drudzy chcieli zabić... No i tak jakby był konflikt intereaów.
Opowieść dotyczy papcia i mamci Aragorna. Tak z moich odczuć to w strasznie kurnych chatach ci Dunedainowie siedzieli, ale co się dziwić: kraj w rozsypce, Sauron a to napadnie, a to internet odłączy... No i Arathorn ratuje Gilraen i jej rodziców od niechybnej śmierci w orczej zasadzce, i jak informuje Filmweb "Młodzi szybko... więcej". No i było weselicho, rodzice ściągnęli sobie Aragorna w formacie.zip z chomikuj.pl...
Przodkowie, chyba powinnam przerwać pisanie tej rekomendacji...
Podobała mi się Elgaret, grana przez reżyserkę.
Oglądając film zwróciłam uwagę na "płaskość" mamci Aragorna i słabą charakteryzację orków na orków. Mimo to film zaliczam do działo "obejrzałam i było spoko".
REKOMENDUJĘ FILM, BO...
Bo Elrohir i Elladan... Nie, no!
Film jest do obejrzenia, całkiem fajny.

13: Jesienne ognie - Waleria Komarowa.

Ostatnimi czasy zaczęłam spoglądać na wschód (w końcu Gromyko też jest ze wschodu). I natknęłam się na "Jesienne ognie". I wsiąkłam na dłużej. Bardzo.
OKŁADKA, WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polski wydawca: Fabryka Słów (fajna, nie?), stronka Walerii Komarowej i książki na stronie wydawnictwa.
Fabryka słów, ze swoją serią "Obca krew", w której szeregach są też cztery książki Gromyko. Okładka, jak zawsze, nie w moim guście.
TREŚĆ
Niniejszy opis nie oddaje ciekawości książki, a to z uwagi na fakt, że pisząca go nie potrafi pisać jak autorka książki.
Poznajemy ciekawy, barwny świat, a dokładnie Ruś. Rey, feyr, który z jakiegoś dziwnego powodu przebywa w świecie ludzi, jest młodą kobietą. Normalnie feyry, a tym bardziej Książęta (Rey jest wyższym feyrem, czyli właśnie Księżniczką), siedzą za Wrotami, w bratnim świcie naszej Rusi, i nie wyłażą za często (poza niższymi feyrami, które wyłżą dość często i robią bubę). O tym, że jest feyrem, a nie przygarniętą sierotą, dowiedziała się cztery lata wcześniej. W wyniku zniany zabiła wszystkich mieszkańców rodzinnej wioski. Z racji tego jeden z łapaczy (magów wyspecjalizowanych w łapaniu i likwidowaniu feyrów) wziął ją sobie na cel. Łas ów ma do Rey osobisty żał, bo była to i jego rodzinna wioska, a oszalały feyr zabił mu rodzinę i ukochaną.
Książka jest napisana lekkim, łatwym do czytania językiem. Jak książki Gromyko obfituje w radosne słownictwo. Ponadto rzuca się na mózg i nie pozwala przerwać czytania, aż nagle dociera się do zakończenia.
Niniejszym przyznaję się, że po raz pierwszy od lat miałam łzy w oczach.
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo wkurzyło mnie zakończenie. Niby nie powinno, bo jest nieźle zrobione i w ogóle, ale po skończeniu książki czułam niedosyt. Duży. Mniej więcej wielkości Yggdrasila.
Warto sięgnąć po książkę chociaż po to, aby zaznajomić się z tym przebogatym światem okraszonym radosnym słownictwem. Opowieść jest napisana lekką ręką, czyta się ją z przyjemnością.

19 października 2010

12: Turok - Son of Stone (2008) - reż. Dan Riba i in.

Film animowany, na szczęście nie w styly dzisiejszego Disneya. Ach, plakat jest dużo gorszy niż film.
PRODUKCJA I OBSADA
Reżyseria: Dan Riba, Frank Squillace i Curt Geda. Muzyką zajęli się James L. Venable James L. Venable. Głosy podkładali: Adam Beach - Turok, Irene Bedard - Catori, Adam G. - Andar. Cree Summer - Sepinta.
TREŚĆ
Podzielę to na dwa. Po pierwsze szkoda to oglądać. Jest tak debilne, że szkoda gadać. Otóż... Był sobie indianin, który wraz z bratem i przyjaciółką został zaatakowany przez kolesi z wrogiego plemienia. Wpadł w szał i wytłukł wrogów, ale przy okazji prawie zabił brata. Wygnano go za to z wioski. Szesnaście lat potem to samo złe plemię zaatakowało plemię naszego bohatera i zabiło wodza (brata, który przeżył). Koleś o imieniu Cziczak (czicza = napój alkoholowy), przywódca najeźdźców, porywa żonę wodza (wspomnainą wcześniej przyjaciółkę braci). Syn wodza (jak dla mnie powinien mieć imię Ciakający-z-Łukiem) i Turok (nasz heros, samotnik i w ogóle) ruszają z misją ratunkową. W końcu odbijają matulę, ale okazuje się, że nie są już w Kansas. A to dopiero polowa filmu.
Ale po drugie film jest spiczasty. To znaczy, ja wiem, że tam nie ma elfów, ale co poradzę na to, że ci dobrzy wywoływali we mnie potrzebę przyjrzenia się ich uszom.
REKOMENDUJĘ FILM, BO...
Bo ile razy nie zobaczyłam któregoś z braci (lub syna) to mi inni bracia przychodzili do głowy. Mam fobię.

17 października 2010

11: Stonehenge Apocalypse (2010) - reż. Paul Ziller.

Nudziło mi się, wysoki sądzie, więc znalazłam sobie zajęcie. Wybacz mi, ludzkości. Premierę światową film mial w czerwcu 2010.
PRODUKCJA I OBSADA
W główne role wcielili się: Misha Collins, Torri Higginson i Peter Wingfield. Reżyseria: wspomniany wyżej Paul Ziller. Muzyka: Michael Neilson.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
(Przodkowie, dlaczego piszę taki dziwny podpunkt w filmach?) Plakat może nie zabija kolorowością, ale ostatecznie może być. Nie wybija się nad standart. Film zresztą też.
TREŚĆ
Typowa skadanka amerykańsko-apokalipsystyczna (coś mi nie gra w tym slowie... apokalipsyczna? Apokaliptyczna, o!) Są motwy fizyki, geologii, sekty fanatyków, zawiedzionej pryjaźni... Jest sobie wojsko, są kataklizmy, jest grupa naukowców, pościgi, strzelanki... Tak, to wystarczy, zeby jednoznacznie określić kraj produkcji.
Jest sobie genialny naukowiec, który robi nocne audycje o UFO i tzw. Pigfoot (]:> {tak, to jest Irken. Nie wiesz, co to Irken? To nic. Ja wiem.}). Pewnej nocy dostaje telefon od słuchacza... W ogóle to w USA w nocy nikt nie śpi. Wszyscy słuchają czubka w radio. Otóż w Stonehrnge zginęła grupa turystów, a same kamienie się poruszyły.
Oto zmienia się oblicze świata! Oto mechanizm naszych przodków znowu funkcjomuje! Oto siła stwórcza posłuży do zagłady życia na planecie! A z góry spada bomba atomowa. Kawaii!
REKOMENDUJĘ FILM, BO...
Bo niby klasy B, ale mi się spodobał.

16 października 2010

10: Nuda Pierścieni - Henry N. Beard, Douglas C. Kenney.

Jeśli kiedykolwiek zechcecie czytać tę książkę - BŁAGAM! - nie jedzcie i nie pijcie w trakcie czytania! (Grozi udławieniem lub zapluciem kartek). Żeby nie było, że was nie ostrzegałam.
OKŁADKA
Paskudna. Szkoda gadać.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polskim wydawcą jest Wydawnictwo Zysk i S-ka. Strona książki na stronie wydawnictwa.
TREŚĆ
Jak wspominają autorzy we wstępie - książka jest parodią Władcy Pierścieni i tylko tym. Nie polecam czytania jej osobom o słabych nerwach, skłonnościach do jedzenia/picia w czasie czytania oraz tolkienistom w pewnym stadium fascynacji Ardą (Chodzi mi o ten czas, gdy nie uznajemy żadnej opowieści o Śródzieniu odbiegającej od WP i reszty Legendarium).
Cytując Tomasza Gubałę:
I tak Frodo może być Fritem, Baggins Buggerem (od ang. bug ‘robak, pluskwa’), Legolas Legolamem (leg +lame ‘kulawa noga’), Gimli Gimletem (gimlet ‘świder’) a Gamgee Gangreem (gangrene ‘gangrena’). A Gandalf? No zgadnijcie - Goodgulf, czyli Jeden Głębszy.

Tomasz Gubała - Znudzeni nudą.
Oto młody chochlik Frito (Frytek) musi opuścić ukochane Bagno, aby wraz ze swoją wierną, waleczną i niezwykle bystrą drużyną podążyć do Fordoru jak ostatni idiota. Już w pierwszej puszczy chochliki zostaja pojmane przez drzewo, które chce ich zacałować na śmierć i zostają uratowane przez hipisa... (Swoją drogą Tim i Hashberry są fajni :P). Potem jest już tylko gorzej. Motyw z klamką i tezaurusem - bezcenny. I śmierć tamtejszego Boromira - wyciska oczy z łez. Także wzniosła miłość między dowódczynią jeźdźców i przyszłym królem zmusza do refleksji (szczególnie nad tym, co ćpali autorzy).
Mimo to książka jest dość śmieszna (mam wrażenie, że byłaby śmieszniejsza, gdybym była burakiem). Poza tym jest męcząca. Jako popleczniczka elfów z Ardy odsuwam książkę miotłą o długim trzonku. A fe, a sio.
(Wszystkie błędy w powyższej notce były zamierzone).
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że chciałam was przestrzec.

19 września 2010

9: Sny o terrorze i śmierci - H. P. Lovecraft.

Czyli Kochanowski [w sensie nazwiska] horroru i grozy. Drżyjcie, nędzni śmiertelnicy! Pożyczyłam książkę od Grymasa żerując na jej dobrym sercu.
OKŁADKA
W moje łapska wpadła miękka. Jak widać powyżej nie jest szczególnie straszna... Poza oczami. One są straszne...
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polskie wydanie: Wydawnictwo Zysk i S-ka. Strona książki na stronie wydawnictwa.
Jak dla mnie, maluczkiej czytelniczki, można było dać nieco większą czcionkę, żeby się wygodnie czytało. Ale rozumiem, że wydawca nie chciał robić wielkiej cegły... Książka jest wystarczająco gruba już teraz.
TREŚĆ
Jest mrocznie. Za oknem wieje wiatr, lodowaty wiatr z pustki między gwiazdami, gdzie w mroku, którego nigdy nie rozświetliło światło, czają się rzeczy i istoty nienazwane (nie, to nie jest creepypasta). To książka, po której ludzie normalni kładą się spać z włączonym światłem... Na szczęście u mnie z główką niekoniecznie wszystko gra, więc śpię spokojnie. Ponadto, zamiast odczuwać nienazwaną grozę i oglądać się trwożnie na ciemne kąty, ja chichrałam w najbardziej nieodpowiednich momentach. Książka jest właściwie zbiorem opowiadań, czasami nawet niedokończonych.
Jest kilka opowiadań, które szczególnie mi się podobały, ale książka jest w drugim pokoju, a z pamięci mogę wymienić raptem 3 tytuły: Potomka, Srebrny Klucz oraz Ogara. Ponadto przy Drodze Iranona zrobiło mi się okropnie żal głównego bohatera. Chylę czoła przed kunsztem mistrza i drżę pod wpływem bogatego słownictwa. Powinnam więcej czytać Lovecrafta, to może i moje się poszerzy...
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo należy znać coś z klasyki koleżanki Grozy ^^.
Czyta się całkiem nieźle. Opowiadania mają swój typowy klimat i są pełne typowego dla autora słownictwa i zdarzeń.
Jak piszą ludzie: Enjoy!

8: Wiedźma Opiekunka (część 2) - Olga Gromyko.

Druga, upragniona przez polskich fanów, nareszcie doczekana, część Wiedźmy Opiekunki zdzieliła nas (fanów) z siłą atakującego glana - i oto jest! Trzymam w rękach i wącham delektując się zapachem druku niczym bohater "Pachnidła".
OKŁADKA
O wiele lepsza, niż trzy poprzednie - poza tą oświetloną grabą. Jakoś mi nie pasuje. Mimo to duża poprawa w porównaniu z częścią 1. W ogóle to ciężko mnie zadowolić, jeśli chodzi o okładki, jak zresztą wiecie.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polski wydawca: Fabryka Słów. Strona Olgi Gromyko i książki na stronie wydawnictwa. Zaczynam lubić to wydawnictwo :). Ładne, podobne do części 1 (ale czemu się dziwić...). Książki Gromyko wychodzą w ramach serii Obca krew.
TREŚĆ
Akcja się zagęszcza i przyspiesza. Rolar dowiaduje się, że ciał w krzakach się nie próbuje, Orsana zostaje uleczona z przesądów w związku z wampirami... Władczyni Alrissu zostaje oświecona co do swojej doliny nie dość że przez obcych, to do tego nie klastych.
W każdym razie Wolha i jej waleczni towarzysze, po wielu przygodach, po atakach zdecydowanie wczorajszych bandytów, po przeżyciu kucharzenia Orsany... Docierają do Alrissu i nagle okazuje się, że jednak Dogewa mogła być lepszym miejscem do zamykania kręgu. A władczyni, miast objaśnić Wolhę jak tego się dokonuje, mruży pogardliwie oczy i marszczy brwi. A tu w końcu o Lena chodzi...
Głupia idiotko, o czym ty myślałaś w takiej chwili?!...
Pani Gromyko (podobno) kończy opowiadać o przygodach Wolhy Rednej, a ja właściwie ją rozumiem (no bo po co robić długi cykl, gdy to się tak zgrabnie zamknęło?), ale bardzo bym chciała poczytać dalej.
Ach, jedyne zastrzeżenie - poza tym, że się skończyło - to druga forma wampirzyc. Pani Gromyko, spadłam z fotela i zaryłam nosem w dywan!
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo Dogewa wciąga.
Książka jest napisana typowym dla autorki stylem i okraszona jakże typowym humorem, obfituje w zwroty akcji i zabawne scenki. Czyta się lekko, radśnie i przyjemnie.

9 września 2010

7: Hellboy (2004) - reż. Guillermo del Toro.

H.1 - 2004, H. - Złota Armia - 2008 i H.3 - 2010. Dziś skupiamy się na jedynce.
PRODUKCJA I OBSADA
Reżyseria i scenariusz: Guillermo del Toro
Muzyka: Danny Elfman (znany też z muzyki do "Gnijącej panny młodej").
Główne role: Ron Perlman i Selma Blair.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Plakat taki se - jak to filmy sf i fantasy... Bardzo ciekawe efekty i wygląd w samym filmie.
TREŚĆ
Więc tak. Zaczyna się w czasie II wojny światowej całkiem obiecująco, bo otwarciem bramy aby obudzić siedem bóstw chaosu i sprowadzić Ragnarok (fakt, że to robią hitlerowcy zmniejsza nieco frajdę). Na szczęście dzielni anglicy pokonują wroga i zamykają bramę (bo jak wiadomo każdy anglik wie, jak zamyka się międzywymiarowe bramy [dobra, dobra, tam był jakiś mądry koleś, ale taka refleksja]). Niestety przez bramę coś przeszło.
Dobra, potem akcja przeskakuje do naszych czasów. Amerykanie, oczywiście, jak zawsze posiadają tajne, ale znane przez wszystkich, laboratorium/centrum badań/strefę/coś innego, niepotrzebne skreślić. Oczywiście reszta świata w porównaniu z ich technologią nie zeszła jeszcze z drzew.
O matko! On ma ogonek!
A teraz motyw metra... O, fajna scenka jak dobry obywatel bije czerwonego; miłe. I jajeczka... I paluszki rybne. I gorąca dziewczyna... Ojej, on jest śmieszny ^^
Mimo złośliwej krytyki do filmu jako takiego żadnych "ale" nie mam, jest całkiem w porządku. Może nie arcydzieło, ale hit na pewno. Hellboy jako postać (dla mnie) był zabawny i smutny zarazem. Szkoda, że był tak odmienny od ludzi.
REKOMENDUJĘ FILM, BO...
Bo na Elendilich rozgorzała kłótnia o Del Toro i jego dzieła, a ja miałam chwilę i uznałam, że zobaczę o co tyle krzyku.

30 sierpnia 2010

Notatka nr 1.

Cóż, już kilkakroć zwrócono mi uwagę (na łamach gg), że Dywagacje nie są recenzjami. Cóż, chcę wam opisać książkę, ale nie chcę się powtarzać po Googlach i Wikipedii, ani nie chcę robić spoilerów...
Zatem wycofuję się ze słów "Recenzje Alannady". Pozwolę sobie na słowa "Rekomendacje Alannady", a ponieważ nie chce mi się zmieniać rec. na rekom., zmieniam tytuły pozostawiając tylko nr porządkowy, tytuł i autora. Ło. I jak, czy będzie lepiej?

22 sierpnia 2010

6: Trylogia magicznych wiatrów - Mercedes Lackey.

Nie publikowałam recenzji od ponad miesiąca nie dlatego, że nic nie czytałam, tylko dlatego, że czytałam kilka książek po raz n-ty. Uznałam więc, że zaprezentuję wam,OKŁADKI
Ładne, prawda? Moja kwerenda w poszukiwaniu okładek na stronie wydawnictwa przyniosła wynik 2/3. Nie wiem dlaczego "Wiatr zmian" nie jest wyszczególniony w dziełach M. Lackey, ale cóż... Wydawnictwo ma minusa.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polskie wydanie: Wydawnictwo Zysk i S-ka Poza okładką nie zgłaszam uwag. Strony dwóch tomów na stronie wydawnictwa:
Wiatr przeznaczenia i Wiatr furii.
TREŚĆ
I tu zaczyna się problem. Przodkowie, czy mam opowiedzieć wam o tym, jak to Elspeth wyruszyła szukać magów, którzy pracowaliby dla korony Valdemaru
(zwanego przez Grymasa Vandemarem)? Czy opowiedzieć mam wam o Mrocznym Wietrze (po jakimś czasie można się do tego imienia przyzwyczaić, ale prawda, że idiotyczne?)? Czy mam wam opowiadać o adepcie, który nosi głupi przydomek Zmora Sokołów i nęka Sokolich Braci? Czy napisać o "wielkich planach" Towarzysza Gweny, które to plany herold Gweny ostro krytykuje i tępi?
Przodkowie, czy mam wam opowiedzieć o heroldach Vandemaru, ich Towarzyszach, o wojnie z Hardonem, królowej Selenay, Sokolich Braciach... Przodkowie, jakbym zaczęła wam naprawdę o tym pisać, to post by się nie zamieścił z powodu obszerności, a ja pisałabym do rana i nadal nie opisała wszystkiego.
W każdym razie pani Lackey napisała kawałek dobrej fantasy, czyta się jednym tchem, chichra się drugim, a trzecim chce wytargać Śpiew Ognia za staranne splecione kłaki, o.
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo chcę. Bo jakbym pisała choć trochę na takim poziomie jak ona to byłabym Pisarką, a nie wypłoszem spod szafy. Bo pani L. jest także songwriterem i mogę sobie pośpiewać piosenki z Valdemaru i z nim związane.
(Wiem, że napisałam notkę właściwie nic nie pisząc, ale ksiąażki naprawdę zasługują na uwagę, a ja nie potrafię do nich obiektywnie podejść)

30 lipca 2010

5: Pan Lodowego Ogrodu: Jarosław Grzędowicz.

Jak na razie są trzy tomy. Nie wiem, będą następne, Piotrek?
OKŁADKA
Miękka (w każdym razie ja w rekach miałam miękką). Całkiem do przeżycia ilustracje. Nie mam pojęcia dlaczego na blogu nie są 1.2.3 tylko wspak
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Nasza rodzima Fabryka Słów. Strona Jarosława Grzędowicza i poszczególnych tomów (Tom 1, Tom 2 i Tom 3 )na stronie wydawnictwa. Porządnie, jak zwykle, zrobiona książka. Wygodnie się czyta.
TREŚĆ
Są dwa główne wątki. Jeden opowiada o Vuko Drakkainenie, ziemianinie, który przybywa na planetę Midgaard z misją ratunkową (która powinna odbyć się dwa lata wcześniej). w mózg wszczepiono mu coś, co zwie się Cyfral, a co efektywnie podnosi mu poziom adrenaliny, pomaga w tłumaczeniu języków (chyba, bo już nie pamiętam do końca...), robi za noktowizor... Pełen serwis w każdym razie.
Drugi wątek mówi o Filarze, cesarskim synu, któryjest władcą, ale nie tylko, bo potem jest też wygnańcem, uciekinierem, niewolnikiem itd.
Wiem, że powinnam wspomnieć jeszcze o bogactwie świata, pięknej polszczyźnie, spleceniu wielu mitów i motywów, wojnie bogów, mgle, potworach, mieczach i drzewach. Wiem, ale nie zrobię tego, musicie sami się przekonać. Ostrzegam tylko - książka wsysa. Świat rzuca się na mózg.
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo jest to cykl pełen wspaniałych fragmentów składających się na genialną całość. Polscy autorzy żyją i tworzą cuda!
Choć najbardziej podoba mi się tom 2 i troszkę mniej tom 1, to polecam całość.

29 lipca 2010

4: Księga Zaginionych Pieśni - Drużyna Trzeźwych Hobbitów.

Płyta pod tą wdzięczną nazwą została zaprezentowana na Tolk Folku z 2008 roku. Można ją zamówić pod tym adresem: dth.hobbici@gmail.com. Koszt to 10 zeta plus koszt przesyłki, całkiem niewielki. Radość z płyty - bezcenna.
OKŁADKA
Czarno-biała, ale bardzo ladnie skomponowana. Nie straszy np.: paszczami hobbitów.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Fanowskie. Co prawda tytuły piosenek i nazwa wykonawcy na moim odtwarzaczu wczytywała się z błędami (brak polskich znaków), ale poza tym w porzo.
TREŚĆ
Pozwolę sobie Ctrl+C -> Ctrl+V moją recenzję z Elendilich [dodając w nawiasach coś więcej].
"1. Pieśń Minstrela - jest urocza, zarazem łagodna i gwałtowna. Zakochałam się od pierwszego słuchania.
2. Eldalie - piękne głosy, wspaniałe wykonanie, delikatna muzyka. Zamykam oczy i widzę wędrujące lasem elfy... [Co akurat jakoś nigdy nie przychodziło mi z trudem]
3. Ballada Rohirrima - nie jest moją ulubioną piosenką, lecz nie z powodu wykonania czy tekstu. Po filmowym WP jakoś mniej lubię Rohirrimów (wiem, że się narażam...). Głos wokalistki jest genialny.
4. Pieśń Luthien - magiczna... Jak nigdy nie przepadałam za historią o Luthien i Berenie, tak ta piosenka sprawiła, że zmieniłam zdanie. [Niestety - tylko na czas trwania piosenki]
5. Gondolin Zdradzony - spodobała mi się od pierwszego sluchania. Świetne wykonanie, piękny tekst. [Słuchała, słuchalam, aż się osłuchałam i mniej jej teraz słucham]
6. Pieśń Laiqendi - jedna z moich najukochańszych. Chwyta za serce.
7. Lament Finduilas - na początku byłam sceptyczna, lecz po kilku odsłuchaniach polubiłam ten utwór.
8. Samotny Elf - moja najukochańsza piosenka z całej plyty. W ludzkiej mowie nie ma słów, które potrafią opisać, co czuję kiedy jej słucham. Jest... Po prostu jest.
9. Ostatni Marsz - poruszająca, genialnie wykonana piosenka, ze wspaniałą melodią. [ale lubię ją tak samo jak pozycię trzecią.]
10. Ostatnia Pieść Arwen w Lothlorien - urocza, cudowna piosenka.
11. Żale Grimy - szacun za tekst. Mój brat (któremu oczywiście puściłam cały album, bo trzeba pokazywać młodzieży porządną muzykę) pokochał bez zastrzeżeń.
12. O Pewnej Gospodzie - od razu czuje się klimat gospody w Bree. Skoczna i wesoła, w sam raz na zwalczanie chandry. Piwa!
13. Żale Galadrieli - druga moja najukochańsza z całej płyty. Szacun za wykonanie - położyło mnie na deski! [Śpiewam.]
14. Żale Sama - posłuchałam i spadłam z krzesła z wrażenia. Refleksje Sama... Bezcenne.
15. Stopy Hobbita - patrz: O Pewnej Gospodzie. Piosenka z przymrużeniem oka, ze wspaniałą puentą.
16. Boromir Blues - i w końcu wydało się, o czym to Boromir myślał na radzie... Piosenka wymiata!
17. Tolk Folk - od razu chce się spakować torbę i jechać do Bielawy. Co, dopiero maj? I co z tego?"
Jak widać album dziel się na część poważną i żartobliwą. Jak na piosenki fanowskie są bardzo dobrze wykonane, choć pod koniec "Boromir Blues" są jakieś rozmowy, ale co tam.
Fani mogą zawsze napisać na forum Elendilich (w tym temacie:http://elendili.pl/viewtopic.php?t=3170) dołączając się do petycji o nowy album.
REKOMENDUJĘ PŁYTĘ, BO...
Śpiewam razem z nimi. Za każdym razem. Szczególnie "Samotny Elf" i "Żale Galadrieli".

28 lipca 2010

3: Cykl Forteca. C. J. Cherryh.

Nim zaczniesz czytać zobacz, czy nie ma już recenzji tego cyklu.

Tom 1: Forteca w źrenicy czasu. Tom 2: Forteca orłów. Tom 3: Forteca sów. Tom 4: Forteca smoków. Tom 5: Forteca z lodu. Tomu piątego jeszcze w Polsce nie ma po polsku.
OKŁADKA
Ilustracje na poszczególnych okładkach możecie podziwiać wyżej. Całkiem do przeżycia jak na okładki książek fantasy.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polskie wydanie: Wydawnictwo Zysk i S-ka. Strony poszczególnych tomów: Forteca w źrenicy czasu, Forteca orłów, Forteca sów i Forteca smoków. Bardzo fajne wydanie, porządnie zrobione.
TREŚĆ
Była sobie sypiąca się ze starości wieża. Jak wiadomo w takich wieżach lubią gnieździć się czarodzieje nie do końca będący ludźmi. Czarodzieje tacy zwykle jakić czas wcześniej obalali władców, napuszczali na ludzi Sihhijczyków i kazali swoim uczniom zabijać królewskie dzieci... I mają swoich nadprzyrodzonych wrogów, których nie mogą już pokonać, a Sihhijczyków już nie ma. To właśnie Mauryl (^^). Czarodziej ów stworzył Formę, Tristenem zwaną. Tristen jest kochany, słodki, uroczy i nie do końca wie, co się wokół niego dzieje. Na przykład dlaczego mistrz Mauryl jest zly że Tristen wyszedł na deszcz bez ubrania, które wcześniej mistrz kazał oszczędzać. Na szczęście młodzieniec szybko się uczyl; na nieszczęście wróg Mauryla w końcu starego wykończył. I nagle Tristen został sam, z książka, której nie umie przeczytać, lusterkiem, brzytwą i niejasnymi wskazówkami mistrza: idź Drogą.
No i Droga go prowadzi na południe, ku Amefel, ku gniazdu Aswyddów, księciu Cefwynowi i wiszącej na włosku wojnie z Elwynorem. A na dodatek wszyscy mówią, że jest Sihhijczykiem.
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie zauważyłam, że wraz z tłumem ryczę: "Lord Sihhe! Lord Sihhe!..."
Czyta się jednym tchem, choć książki, tym bardziej późniejsze tomy, są nieco zakręcone. Warto po nie sięgnąć, bo to kawał dobrej fantastyki jest.

24 lipca 2010

2: Sen nocy letniej - William Szekspir

Autor: William Szekspir
Tytuł: Sen nocy letniej (Midsummer Night’s Dream)
Wydawnictwo: Znak
Rok: 2008

Że Szekspir wielkim dramaturgiem był wciera nam się w twarz od lat szkolnych. Adaptacjami Romea i Julii katują nas w TV, Makbet straszy na liście lektur szkolnych, Hamlet to najbardziej znane dzieło Szekspira wystawiane w teatrach.
...I właściwie tutaj dla większości ludzi wiedza o twórczości Szekspira się kończy.
Czy zatem nie napisał ów brytyjczyk nic dobrego poza tymi trzema rzeczami? Nic bardziej mylnego! Dla mnie jego najlepsze dzieła to Poskromienie złośnicy, Król Lir i Sen nocy letniej.

20 lipca 2010

Introdakszon

Nowy blog pod szumną nazwą "Dywagacie nad herbatą" i podnazwą "Recenzje Alannady" został niniejszym otwarty.
Postaram się recenzować w nim (oczywiście subiektywnie :) )
- książki głównie z kręgu fantasy i science fictron, znane bliżej jako ścieńcie-fikszon;
- gry;
- filmy (również te animowane) i anime;
- czasami muzykę.
- oraz wszystko inne, co zechcę zrecenzować (może nawet - za pozwoleniem twórców-znajomych - ich prace).
Okładki postaram się wrzucać ze stron wydawnictw, ale mogą być i z Google,
Zapraszam do dyskusji nad i o ksiażkach (i czasem pod książkami). Oczywiście możecie mi także polecać książki (tylko nie stadami...), których recenzje chcecie przeczytać.
Aha, co najmniej do 22 lipca blog będzie w budowie

1: Wiedźma Opiekunka (część 1) - Olga Gromyko.

Autor: Olga Gromyko
Tytuł: Wiedźma opiekunka. Tom 1 (Ведьма-хранительница)
Wydawnictwo: Fabryka słów
Rok: 2010

Niniejsza książka, o której pokrótce dziś opowiem, to kontunuacja cyklu Olgi Gromyko, pisarki fantasy z Białorusi. Książki opowiadające o przygodach Wolhy Rednej zostały wydane w Polsce w ramach serii „Obca krew” wydawnictwa Fabryka Słów, przybliżającej czytelnikom fantastykę zza naszej wschodniej granicy.