30 sierpnia 2010

Notatka nr 1.

Cóż, już kilkakroć zwrócono mi uwagę (na łamach gg), że Dywagacje nie są recenzjami. Cóż, chcę wam opisać książkę, ale nie chcę się powtarzać po Googlach i Wikipedii, ani nie chcę robić spoilerów...
Zatem wycofuję się ze słów "Recenzje Alannady". Pozwolę sobie na słowa "Rekomendacje Alannady", a ponieważ nie chce mi się zmieniać rec. na rekom., zmieniam tytuły pozostawiając tylko nr porządkowy, tytuł i autora. Ło. I jak, czy będzie lepiej?

22 sierpnia 2010

6: Trylogia magicznych wiatrów - Mercedes Lackey.

Nie publikowałam recenzji od ponad miesiąca nie dlatego, że nic nie czytałam, tylko dlatego, że czytałam kilka książek po raz n-ty. Uznałam więc, że zaprezentuję wam,OKŁADKI
Ładne, prawda? Moja kwerenda w poszukiwaniu okładek na stronie wydawnictwa przyniosła wynik 2/3. Nie wiem dlaczego "Wiatr zmian" nie jest wyszczególniony w dziełach M. Lackey, ale cóż... Wydawnictwo ma minusa.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polskie wydanie: Wydawnictwo Zysk i S-ka Poza okładką nie zgłaszam uwag. Strony dwóch tomów na stronie wydawnictwa:
Wiatr przeznaczenia i Wiatr furii.
TREŚĆ
I tu zaczyna się problem. Przodkowie, czy mam opowiedzieć wam o tym, jak to Elspeth wyruszyła szukać magów, którzy pracowaliby dla korony Valdemaru
(zwanego przez Grymasa Vandemarem)? Czy opowiedzieć mam wam o Mrocznym Wietrze (po jakimś czasie można się do tego imienia przyzwyczaić, ale prawda, że idiotyczne?)? Czy mam wam opowiadać o adepcie, który nosi głupi przydomek Zmora Sokołów i nęka Sokolich Braci? Czy napisać o "wielkich planach" Towarzysza Gweny, które to plany herold Gweny ostro krytykuje i tępi?
Przodkowie, czy mam wam opowiedzieć o heroldach Vandemaru, ich Towarzyszach, o wojnie z Hardonem, królowej Selenay, Sokolich Braciach... Przodkowie, jakbym zaczęła wam naprawdę o tym pisać, to post by się nie zamieścił z powodu obszerności, a ja pisałabym do rana i nadal nie opisała wszystkiego.
W każdym razie pani Lackey napisała kawałek dobrej fantasy, czyta się jednym tchem, chichra się drugim, a trzecim chce wytargać Śpiew Ognia za staranne splecione kłaki, o.
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo chcę. Bo jakbym pisała choć trochę na takim poziomie jak ona to byłabym Pisarką, a nie wypłoszem spod szafy. Bo pani L. jest także songwriterem i mogę sobie pośpiewać piosenki z Valdemaru i z nim związane.
(Wiem, że napisałam notkę właściwie nic nie pisząc, ale ksiąażki naprawdę zasługują na uwagę, a ja nie potrafię do nich obiektywnie podejść)