Druga, upragniona przez polskich fanów, nareszcie doczekana, część Wiedźmy Opiekunki zdzieliła nas (fanów) z siłą atakującego glana - i oto jest! Trzymam w rękach i wącham delektując się zapachem druku niczym bohater "Pachnidła".
OKŁADKA
O wiele lepsza, niż trzy poprzednie - poza tą oświetloną grabą. Jakoś mi nie pasuje. Mimo to duża poprawa w porównaniu z częścią 1. W ogóle to ciężko mnie zadowolić, jeśli chodzi o okładki, jak zresztą wiecie.
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polski wydawca: Fabryka Słów. Strona Olgi Gromyko i książki na stronie wydawnictwa. Zaczynam lubić to wydawnictwo :). Ładne, podobne do części 1 (ale czemu się dziwić...). Książki Gromyko wychodzą w ramach serii Obca krew.
TREŚĆ
Akcja się zagęszcza i przyspiesza. Rolar dowiaduje się, że ciał w krzakach się nie próbuje, Orsana zostaje uleczona z przesądów w związku z wampirami... Władczyni Alrissu zostaje oświecona co do swojej doliny nie dość że przez obcych, to do tego nie klastych.
W każdym razie Wolha i jej waleczni towarzysze, po wielu przygodach, po atakach zdecydowanie wczorajszych bandytów, po przeżyciu kucharzenia Orsany... Docierają do Alrissu i nagle okazuje się, że jednak Dogewa mogła być lepszym miejscem do zamykania kręgu. A władczyni, miast objaśnić Wolhę jak tego się dokonuje, mruży pogardliwie oczy i marszczy brwi. A tu w końcu o Lena chodzi...
Głupia idiotko, o czym ty myślałaś w takiej chwili?!...
Pani Gromyko (podobno) kończy opowiadać o przygodach Wolhy Rednej, a ja właściwie ją rozumiem (no bo po co robić długi cykl, gdy to się tak zgrabnie zamknęło?), ale bardzo bym chciała poczytać dalej.
Ach, jedyne zastrzeżenie - poza tym, że się skończyło - to druga forma wampirzyc. Pani Gromyko, spadłam z fotela i zaryłam nosem w dywan!
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo Dogewa wciąga.
Książka jest napisana typowym dla autorki stylem i okraszona jakże typowym humorem, obfituje w zwroty akcji i zabawne scenki. Czyta się lekko, radśnie i przyjemnie.
nie chciałam ci nic mówić na temat drugiej formy wampirzyc,bo uważam że zostały niesprawiedliwie potraktowane. Faceci mogą kontrolować zmianę formy a one nie! Bu! Poza tym nie chciałam ci zepsuć przyjemności czytania i spadania z fotela - ja przebiłam zadem podłogę jak to czytałam. Też uważam że dobrze że teraz to kończy bo jakby pisała dalej to jak sama Wolha stwierdziła - nadmiar weny też bywa szkodliwy. Podobało mi się natomiast zakończenie. Też chce żeby mnie ktoś otulił skrzydłami...
OdpowiedzUsuńLiviana
Zaraz... Albo nie, nie licz na mnie.
OdpowiedzUsuńAle ciekawa sprawa, czy posągi w kręgu dopasowywały się do władców, czy były męskie i żeńskiej, jak toalety?
Ponadto spoilerem nie można mi obrzydzić książki, zwykle jest na odwrót