Książka wpadła w moje ręce kiedy przekopywałam się przez księgarnię parę lat temu. Tytuł mnie zafascynował*, więc nabyłam powieść i nie żałuję. Tu żyją smoki Jamesa A. Owena ukazała się w 2008 roku nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia (strona książki: Tu żyją smoki). Tytuł, wypisz-wymaluj jak z białej plamy na brzegu średniowiecznej mapy zachęcił mnie pomimo tego, że dawno widziałam tak zjawiskowo brzydką ilustrację na okładce. Wertując książkę przed zakupem dowiedziałam się, że jeszcze więcej straszy wewnątrz, bo autor uznał za stosowne urozmaicić lekturę swoimi dziełami. Pod względem wydawniczym książce nic nie można zarzucić.
Poznajemy Johna, Jacka i Charlesa, młodych uczonych, których koleje losu sprowadziły do mieszkania profesora Sigurdssona, aktualnie dopiero_co_zabitego przez nieznanych sprawców. W krótkim czasie młodzi panowie dowiedzieli się, że łączy ich coś więcej - otóż zostali wybrani do strzeżenia szczególnie cennego atlasu zawierającego mapy fantastycznej krainy zwanej Archipelagiem Snów o czym poinformował ich niejaki Bert. Poznali także imię osoby, która była odpowiedzialna za śmierć profesora i teraz dybała na nowych Opiekunów atlasu, na którym chciała położyć łapę. Otóż wrogiem Johna i jego przyjaciół okazał się być Zimowy Król, któremu służyły przeróżne kreatury. Świeżo upieczeni Opiekunowie ledwo co zdolali uciec z Londynu na pokładzie Smoczego Statku, jednej jednostki potrafiącej przebyć granicę między światem rzeczywistym i Archipelagiem Snów.
Okazało się, że młodzi panowie musieli pokonać Zimowego Króla nim ten opanuje Archipelag, bo jego działania miały odbić się na ich świecie. Przed nimi była rozmowa z Samaranthem, przejaźdźka mechaniczną osobliwością, nietypowy parlament i wycieczka do Wieży Czasu. A za nimi (a często także obok i przed nimi) podążał Zimowy Król, aby odebrać Johnowi atlas i - oczywiście!* - zawładnąć światem.
Może ilustracje nie są mocną stroną książki, ale Tu żyją smoki posiada wiele innych atutów, chociażby fajnie opisanych bohaterów, którym do prawdziwych herosów sporo brakuje. Powieść zawiera wiele odwołań do mitów i baśni, a także powieści Tolkiena, Lewisa i innych znanych pisarzy fantasy; nieobcy jej jest także humor.
Polecam tę powieść wszystkim lubiącym fantasy, choć fanów smoków muszę zasmucić - skrzydlatych, ognistych bestii, wbrew tytułowi, w książce jest niewiele, ale w ramach rekompensaty mamy gadające zwierzęta i insze ciekawe postaci. Tu żyją smoki jest lekturą ciekawą, niekiedy zapierającą dech w piersi i na pewno godną uwagi.
Ocena
Wciągliwość - 5
Wygoda czytania - 4
Jak bardzo mi się podobało? - 4
*Są smoki, jest Like!
**Nie mogłam się powstrzymać (Mam nadzieję, że moje wtręty z yt Wam nie przeszkadzają...):