Reżyseria: Junji Nishimura
Tytuł: Nura: Rise of the Yokai Clan (Nurarihyon's Grandson / ぬらりひょんの孫 / Nurarihyon no Mago)
Rok: 2010
Liczba odcinków: 27
Sezony: 1
Tym razem opowiem wam o anime, które poleciła mi siostra. Powiedziała, że są tam yokai, więc nie miałam wyjścia, musiałam to sprawdzić. Tak naprawdę próbowałam oglądać tę serię już wcześniej, ale jakoś nie mogłam prejść poza intro.
Tytuł: Nura: Rise of the Yokai Clan (Nurarihyon's Grandson / ぬらりひょんの孫 / Nurarihyon no Mago)
Rok: 2010
Liczba odcinków: 27
Sezony: 1
Tym razem opowiem wam o anime, które poleciła mi siostra. Powiedziała, że są tam yokai, więc nie miałam wyjścia, musiałam to sprawdzić. Tak naprawdę próbowałam oglądać tę serię już wcześniej, ale jakoś nie mogłam prejść poza intro.
W skrócie jest to historia Rikuo, młodego chłopaka, który był w 1/4 yokai. W dzień był on zwykłym człowiekiem, chodził do szkoły i miał przyjaciół, zaś w nocy zmieniał się w yokai o najgłupszej fryzurze, jaką dane było mi oglądać od czasów Dragon Ball Z. Żył on w wielkim, starym domu wraz z całą swoją rodziną yokai i próbował pogodzić obie swoje części, chęć przebywania z kolegami z klubu paranormalnego i obowiązek stania się następcą głowy klanu, jego dziadka. Jakby tego było mało do miasta przybyła zdolna dziewczyna specjalizująca się w zwalczaniu yokai, a niedługo później klan Nura musiał stawić czoła wrogom zarówno wewnętrznym jak i zewnętrznym.


Co do ludzi... Przewodniczący klubu paranormalnego miał być elementem komicznym, ale tak naprawdę nie śmieszyło mnie to, jak bardzo chciał spotkać yokai i nigdy mu się to nie udawało. Dziewczęta z klubu były z wyglądu tak podobne do siebie, że często je myliłam. Ogólnie większość postaci dostała zestaw kilku cech i wokół nich budowany był ich charakter, choć nie zawsze był on jakoś szczególnie rozbudowany. Wątek łowczyni yokai był przewidywalny, tak samo jak wątek romansowy. Na szczęście mogłam je zignorować i skupić się na humorze i konfliktach między yokai.
Twórcy zrobili, co mogli, by zaprezentować odbiorcom całą gamę różnych istot z folkloru japońskiego, od tengu, przez tanuki do yokai przedmiotów nieożywionych. Poza tym powracający motyw kwiatów wiśni był miłym dodatkiem. Ścieżka dźwiękowa była całkiem nijaka, poza jednym czy dwoma kawałkami. Sceny walk były dość ciekawe.

Z tego, co widzę, anime było kontynuowane, może spróbuję się zapoznać, ale jeszcze nie wiem.
Ogólnie to anime nie jest wybitne. Owszem, ma całą masę motywów z folkloru japońskiego, ale fabuła jest przewidywalna, postaci poza paroma wyjątkami raczej niegłębokie, perypetie bohaterów nie angażujące, a punkt kuliminacyjny słaby. Jednak nie będę odradzać obejrzenia tej serii, nie jest długa, nie nuży, jes całkiem dobrym wyborem na zabijacz czasu w zimowe mrozy.
Ocena - 4*nie pytajcie, ile razy obejrzałam to anime do teraz. Naprawdę nie chcecie wiedzieć. W ogóle koniecznie sprawdźcie tag #InuYasha :3
Z japońskich anime to dawno temu oglądałam "Czarodziejkę z księżyca" i nic więcej.
OdpowiedzUsuńNie lubię anime, więc nie obejrzę, ale... z tymi fryzurami mnie rozwaliłaś :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ta fryzura jest co najmniej śmieszna :D
OdpowiedzUsuń