Reżyser: Edgar Wright.Tytuł: Scott Pilgrim vs the World
Rok: 2010
Na film namówił mnie kolega, a że było zimno, śnieg za oknem i sesja za pasem... To obejrzałam.
Rok: 2010
Na film namówił mnie kolega, a że było zimno, śnieg za oknem i sesja za pasem... To obejrzałam.
Fabuła filmu może wydawać się prosta - nasz bohater poznał dziewczynę, która wpadła mi w oko. Postanowił nawiązać z nią bliższą znajomość. Jednak tu sprawy się skomplikowały - aby być z wybranką Scott musiał... Pokonać wszystkich jej siedmiu eksów, którzy zaczęli pojawiać się w okolicy. Każda z takich walk wyglądała nieco inaczej, miała przetestwować nie tylko zdolności Scotta, ale jego zaangażowanie i chęć bycia z Ramoną.
A wszystko to zostało okraszone muzyczką rodem ze starych Zeld, adnotacjami i - moimi ulubionymi - itemami do zbierania przez Scotta.
Historia z jednej strony jest dość prosta, ale jej przedstawienie całkiem zabawne. Postacie uczą się rzeczy o sobie, zmieniają, nabierają nieco głębi. Mimo to nie jest to film, który zmusi do przemyśleń albo będzie zbyt niezrozumiały dla osób, które nie są geekami. Mogę się przyczepić do tego, że czcionki przy adnotacjach nie były dla mnie łatwe do przeczytania (ale dla osób ze zdrwoym wzrokiem są całkowicie czytelne), oraz część scen była nieco zbyt ciemna.
Ogólnie film oceniam na dość dobry. Nie jest to dzieło, do którego bym wróciła, ale jest całkiem bezbolesnym zabijaczem czasu.
Ocena - 4
A wszystko to zostało okraszone muzyczką rodem ze starych Zeld, adnotacjami i - moimi ulubionymi - itemami do zbierania przez Scotta.
Historia z jednej strony jest dość prosta, ale jej przedstawienie całkiem zabawne. Postacie uczą się rzeczy o sobie, zmieniają, nabierają nieco głębi. Mimo to nie jest to film, który zmusi do przemyśleń albo będzie zbyt niezrozumiały dla osób, które nie są geekami. Mogę się przyczepić do tego, że czcionki przy adnotacjach nie były dla mnie łatwe do przeczytania (ale dla osób ze zdrwoym wzrokiem są całkowicie czytelne), oraz część scen była nieco zbyt ciemna.
Ogólnie film oceniam na dość dobry. Nie jest to dzieło, do którego bym wróciła, ale jest całkiem bezbolesnym zabijaczem czasu.
Ocena - 4
Od pewnego czasu jestem metodycznie namawiana do obejrzenia tego filmu. I powoli pękam, więc za parę dni być może napiszę tu coś refleksyjnego :p
OdpowiedzUsuń