Fani Tiffany Obolałej, znanej także jako Akwila Dokuczliwa, doczekali się nareszcie kolejnego tomu przygód młodocianej czarownicy z Kredy. W maju tego roku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się W północ się odzieję (strona książki tutaj) Terry'ego Pratchetta, kolejny tom cyklu Świat Dysku, gdzie niebezpiecznie jest rzucać kamienieniami w okna wystawowe i korzystać z przypraw Nac Mac Feeglów nie znając ich dokładnego składu.
Od wydarzeń z Zimistrza minęło około dwóch lat, Tiffany od tego czasu wiodła zapracowany żywot czarownicy z Kredy, pełny braku snu, pracy, stresu i rzeczy z drugiej ręki. Tiffany podjęła pracę pełna chęci pokazania, że jest dobra w czarownictwie. I choć gospodarstwo, czyli teren podlegający opiece czarownicy, Tiffany było duże, to młoda czarownica postawiła sobie za cel i punkt honoru aby było to najlepiej prosperujące gospodarstwo ze wszystkich. Poświęca temu zadaniu wiele uwagi i sił kosztem życia prywatnego i snu.
Książka zaczyna się dość drastycznie, od kociej muzyki, którą tym razem spowodowało to, iż jeden z mieszkańców Kredy, pan Petty, pobił swoją ciężarną córkę Amber do tego stopnia, że straciła dziecko. Tiffany dopilnowała, aby dziewczyna znalazła się pod opieką keldy, a kiedy wróciła po maleństwo odcięła pana Petty'ego, który otrzeźwiawszy nieco postanowił z sobą skończyć, a to wszystko w przeciągu jednej nocy.
W tym samym czasie młoda czarownica zaczęła zauważać dziwne znaki, takie jak palący się zając czy stara czarownica pojawiająca się na kilka chwil i znikająca jak duch. W swojej głowie Tiffany zaczęła słyszeć pełen nienawiści głos istoty pragnącej jej śmierci.
Sprawę pogorszyła jeszcze nagła, acz łagodna i bezbolesna śmierć starego barona w przeddzień ślubu jego syna, Rolanda, i Letitii, wysoko urodzonej panienki przypominającej rozmokłą akwarelę. I choć Tiffany wyruszyła za Rolandem do samego Ankh-Morpork, aby go o tym powiadomić, została nagrodzona tylko wizytą upiora z piekła rodem, zepsutą miotłą i nocą w areszcie. A także spotkaniem z jedną ze sławniejszych wiedźm Dysku, która wyjaśniła jej, co ją ściga i skąd się wzięło, a także co zrobi, jeśli ją dopadnie. Upiór, okazało się, został przebudzony przez Tiffany kiedy ta pocałowała zimę i teraz poszukuje młodą czarownicę aby zabić ją, a potem inne czarownice.
Prócz potwornego widma Tiffany musiała stawić czoła przyszłej teściowej Rolanda, oskarżeniom o bycie czarownicą i spowodowanie śmierci starego barona i kucharki, a także o kradzież sporego kawałka fortuny barona. Po zamku snuła się zapłakana Letitia w swej białej sukni, Roland zamiast pomagać wpadał w oficjalny ton, a starsze czarownice zbierały się, aby w razie czego wykończyć Tiffany jeśliby upiór ją opętał.
I nawet radosne, skore do bitki i popitki Feegle nagle stanęły przed zagrożeniem ze strony ludzi chcących rozkopać ich kopiec w poszukiwaniu dziewczyny, którą "zła czarownica" oddała elfom.
W tym tomie przygód wiedźmy ze wzgórz dowiadujemy się więcej o codziennej pracy czarownic, o tym, jak znaleźć Feeglów w mieście i jak wyegzorcyzmować upiora z ubikacji. Fabuła jest okraszona ciekawostkami dotyczącymi tradycji na Kredzie, wieczorów kawalerskich i hodowli bydła przez Nac Mac Feeglów.
Na końcu powieści zamieszczono poręczny słowniczek Feeglów, dzięki któremu czytelnik nie zagubi się w "misiach" i "łowieckach"*. Fani cyklu o Tiffany poznali już co nieco specyfikę języka Nac Mac Feeglów, dla innych będzie to całkiem nowe, odświeżające doznanie.
We W północ się odzieję jest dużo odwołań do wcześniejszych tomów cyklu o młodej czarownicy z Kredy, szczególnie do Zimistrza, ale mimo to czytelnik bez problemu poradzi sobie z lekturą, nawet jeśli nie czytał którejś z tych pozycji.
Dawno nie spotkałam się z tak mroczną atmosferą w książkach Pratchetta. Poczucie zagrożenia, uporczywej obserwacji, obcości i nienawiści towarzyszyło głównej bohaterce nieomal od samego początku powieści i narastało wraz z rozwojem akcji sprawiając, że wolałam nie czytać w nocy.
Oceniam W północ się odzieję jako niezłą lekturę dla każdego, szczególnie fanów Świata Dysku, ale także każdego, kto chciałby odpocząć od szarej rzeczywistości i poznać Dyskową wersję Inkwizycji. Radzę jednak do lektury zabierać się w świetle dnia i zorganizować sobie współlokatora na noc, chociażby pluszowego misia.
Ocena
Wciągliwość - 4
Wygoda czytania - 4
Jak bardzo mi się podobało? - 4
*szczególnie tych z samobójczymi skłonnościami.
Książkę ootrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka