4 lutego 2011

38: Smoki wiosennego świtu - Margaret Weis, Tracy Hickman.

Autor: Tracy Hickman i Margaret Weis
Tytuł: Smoki wiosennego świtu (Dragons of Spring Dawning)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok: 1995

Po kilkuletniej przerwie spróbowałam dokończyć kroniki Smoczej Lancy, co prawdopodobnie przyjdzie mi z bólem, bo przyjdzie mi przedzierać się przez jęki i niepewności Tanisa. Ale nieśmiała nadzieja, która pojawila się po kronikach Raistlina, sprawiła że dokończę, com zaczęła, i podzielę się z wami moim zdaniem.
Trzeci tom kronik, Smoki wiosennego świtu, jest tomem zawierającym zakończenie wojny. W Polsce do kronik zalicza się także tom następny, Smoki letniego płomienia, ale jego akcja dzieje się z dwadzieścia lat po trzecim tomie.
Książkę wydało wydawnictwo Zysk i S-ka (strona książki: Smoki wiosennego świtu).
Pierwsze zetknięcie z fabułą książki jest dość bolesne. Wstępem dla całego tomu jest list Tanisa do Kitiary i myślę, że nikt normalny tak by nie pisał. W treści są także kwiatki typu "minotaur popatrzył bykiem".
Naszą podróż rozpoczynamy od małego wstępu opowiadajacego o mężczyźnie, który popełnil świętokradztwo i zabił siostrę. Potem przenosimy się do Flotsam, gdzie Tanis opuścił Kitiarę i dołączył do reszty gromadki, którą poznaliśmy przy okazji wcześniejszych tomów (Caramona, Raistlina, Tikę, Riverwinda i Goldmoon). Krasnolud i kender w owym czasie przebywali z elfką Lauraną w Palanthas.
Okazało się jednak, że byl śledzony, grupla przyjaciół opuściła port na pokładzie statku o wdzięcznej nazwie "Perechon" jak tylko było to możliwe i skierowała się na Krwawe Morze. Niestety, ścigały ich smoki, a wraz z nimi smoczy władca (Kitiara, ale Tanis nie powiedział o tym reszcie). Na statku owym pracował sternik imieniem Berem (nie mylić z Berenem!), którego poznaliśmy już wcześniej, kiedy to dokonywał świętokradztwa (z naciskiem na kradzenie). Za swój czyn został on pokarany zielonym kamieniem wrośniętym w pierś i wiecznym ożywaniem. Takhisis i jej sługi szukali go, gdyż stał się on kluczem do powrotu bogini na Krynn.
Aby uciec przed smokami przerażony Berem skierował statek w sam środek sztormu, co okazało się dość skuteczne, ale równie śmiertelne. Bowiem przed Kataklizmem w miejscu morza było miasto Istar, na które bogowie zrzucili wulkan, zrobiła się dziura i zlała ją woda tworząc morze. A w jego środku kręcił się wielki wir, w który "Perechonowi" udało się wpaść. Statek poszedł na dno, uciekł z niego tylko Raistlin, wykorzystując smoczą kulę i pozostawiając nawet brata na pastwę losu.
Laurana w tym czasie została generałem resztek wojsk solamnijskich, a potem całej armi dobra, Silvara z Gilthanas wrócili z dobrymi smokami i wszyscy zaczęli walczyć z armią Takhisis.
Nadeszła wiosna, a z nią zmiana. Bohaterowie muszą zmierzyć się najpierw z samymi sobą, a dopiero potem stawić czoła Mrocznej Królowej i jej smokom. Tanis nadal jest przykładem emo w fantastyce, zachowuje się jak idiota, ale mimo to nadal żyje. Za to powoli wykruszają mu się przyjaciele.
Książka jest po prostu słaba. Fragmenty, które mnie naprawdę wciągnęły... Nie, nie było takich. Nie wciągnęła mnie nawet jedna strona książki o 480 stronicach. Można ją przeczytać, pewnie znajdą się nawet jacyś fani, jednak ja się do nich nie zaliczam.
Ciężko mi polecić Smoki wiosennego świtu komuś innemu niż fanatykom Dragonlance.

6 komentarzy:

  1. Ty to same fajne książki czytasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta akurat nie jest za fajna, chyba że ktoś lubi taką literaturę, ale dzięki ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając opis fabuły odniosłam wrażenie, że wszystko jest bardzo skomplikowane. I, szczerze mówiąc, tasiemcowate... chociaż może to tylko takie wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest bardzo skomplikowanie i okropnie tasiemcowe, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli czytałeś wcześniejsze części to jest całkowicie przejrzyste. Seria na prawdę godna polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem kobietą.

      Czytałam, oszem, ba, mam zamiar przeczytać coś jeszcze z tego cyklu.

      Usuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte