Dywagacja ukazała się, co prawda 15 lutego, ale zdecydowałam się na nią z powodu dnia wcześniejszego. Nie wiem, czy wiecie, lecz prócz miłości damsko-męskiej można w ten dzień uczcić także miłość rodzicielską, między rodzeństwem, przyjaźń... Z tego powodu wybrałam książkę o miłości między rodzeństwem.
Zaznaczam, że nie jest to moja ulubiona książka z cyklu, ale i tak ją lubię. Dlatego pozwólcie, że dziś przedstawię Wam , kolejną powieść ze Świata Czarownic (a dokładnie trzeci tom cyklu Estcarp), pióra samej Andre Norton, której książki potrafią tak bardzo wciągnąć, że zapomina się o obiedzie, pracy domowej, sprawdzeniu komixxxów...
Książka w Polsce została wydana nakładem wydawnictwa Amber (grr, gdzie strona książki, gdzie, wydawco?...) w 1991 roku. Ot, niepozorna, niezbyt gruba książka w miękkiej, broszurowej oprawie. A w środku...
W środku wspaniała opowieść, porywająca, pełna uczuć, cudów, magii. Opowieść tak dobra, że podnosząc wzrok znad ostatniej karty ze zdumieniem stwierdzamy, że właśnie wstaje słońce. Autorka wykreowała tak plastyczny, tak wciągający świat, że prawie nie można się oderwać od lektury.
We wcześniejszym tomie Simon i Jaelithe wraz z przyjaciółmi pozbyli się zagrożenia ze strony Kolderczyków, którzy najechali ten świat po doprowadzeniu swojego do ruiny.
Teraz poznajemy ich dzieci: Kyllana, Kemoca i Kaththeę. Byli trojaczkami, choć w Estcarpie już bliźnięta były czymś nowym, a już trojga na raz to nigdy nie było. Narratorem w książce jest Kyllan, najstarszy z rodzeństwa. Dzieci nie miały właściwie prawdziwego domu - ich rodzice nie mogli spędzać z nimi za dużo czasu, bo musieli walczyć z niedobitkami Kolderczyków i innymi wrogami Estcarpu. W czasie jednej ze swych wypraw Simon zaginął, wpadł w jedną z Bram, Jaelithe zaś podążyła mu na ratunek. Nad trojaczkami czuwali przyjaciele rodziców i ich niańka, Anghart. Cała trójka była złączona tajemniczą więzią, w dodatku Kathatea odziedziczyła Talent po matce. Rośli sobie, bezpieczni, złączeni w jedno, ucząc się życia w kraju nękanym przez wrogów.
Potem chłopcy wstąpili do armii i podążyli na południową granicę. W tym samym czasie, wykorzystując nieobecność lub słabość bliskich, Czarownice zabrały Kathateę, chcąc, aby podjęła naukę i stała się jedną z nich.
Bracia nie mogli dopuścić do przerwania więzi między nimi, a siostrą, postanowili więc porwać ją z Przybytku Mądrości, gdzie kształcono przyszłe Czarownice. Wykorzystali więc moment, w którym Czarownice skupiły swą uwagę i prawie całą moc magiczną na południowych górach stanowiących granicę z Karstenem (zdarzenie to nazwano Wielkim Poruszeniem, bo wywołały potężne trzęsienie ziemi wręcz przewracając góry na nice).
Już we troje rodzeństwo udało się do Lormotu, gdzie Kemoc miał przyjaciół. Lormot był starożytną budowlą pełną dawnej wiedzy, ale stał na uboczu i nie był wysoko ceniony. Kemoc przebywał tam jakiś czas jako rekonwalescent. Niestety, za uciekinierami ruszył pościg, więc dzieci Simona postanowiły udać się w jedynym kierunku, który rokował nadzieję wolności - na wschód. Po wielu przejściach młodzi Tregarhtowie przekroczyli góry na wschodzie, pozostawiając pościg po ich zachodniej stronie, i znaleźli się w krainie zwanej Escore. W owej starożytnej dziedzinie do ich przybycia panowało coś w rodzaju równowagi sił Dobra i Zła, lecz potomkowie Jaelithe zachwiali tę równowagę i musieli teraz ponieść konsekwencje.
Jest to opowieść o walce z przeciwnościami losu, o miłości między rodzeństwem, o tym, że nie powinno się rzucać czarów, jak się nie wie, gdzie się jest...
Andre Norton napisała opowieść, którą czyta się jednym tchem i którą podpisująca się poniżej poleca z głębi serca wszystkim, którzy lubią dobrą fantasy.
Książka w Polsce została wydana nakładem wydawnictwa Amber (grr, gdzie strona książki, gdzie, wydawco?...) w 1991 roku. Ot, niepozorna, niezbyt gruba książka w miękkiej, broszurowej oprawie. A w środku...
W środku wspaniała opowieść, porywająca, pełna uczuć, cudów, magii. Opowieść tak dobra, że podnosząc wzrok znad ostatniej karty ze zdumieniem stwierdzamy, że właśnie wstaje słońce. Autorka wykreowała tak plastyczny, tak wciągający świat, że prawie nie można się oderwać od lektury.
We wcześniejszym tomie Simon i Jaelithe wraz z przyjaciółmi pozbyli się zagrożenia ze strony Kolderczyków, którzy najechali ten świat po doprowadzeniu swojego do ruiny.
Teraz poznajemy ich dzieci: Kyllana, Kemoca i Kaththeę. Byli trojaczkami, choć w Estcarpie już bliźnięta były czymś nowym, a już trojga na raz to nigdy nie było. Narratorem w książce jest Kyllan, najstarszy z rodzeństwa. Dzieci nie miały właściwie prawdziwego domu - ich rodzice nie mogli spędzać z nimi za dużo czasu, bo musieli walczyć z niedobitkami Kolderczyków i innymi wrogami Estcarpu. W czasie jednej ze swych wypraw Simon zaginął, wpadł w jedną z Bram, Jaelithe zaś podążyła mu na ratunek. Nad trojaczkami czuwali przyjaciele rodziców i ich niańka, Anghart. Cała trójka była złączona tajemniczą więzią, w dodatku Kathatea odziedziczyła Talent po matce. Rośli sobie, bezpieczni, złączeni w jedno, ucząc się życia w kraju nękanym przez wrogów.
Potem chłopcy wstąpili do armii i podążyli na południową granicę. W tym samym czasie, wykorzystując nieobecność lub słabość bliskich, Czarownice zabrały Kathateę, chcąc, aby podjęła naukę i stała się jedną z nich.
Bracia nie mogli dopuścić do przerwania więzi między nimi, a siostrą, postanowili więc porwać ją z Przybytku Mądrości, gdzie kształcono przyszłe Czarownice. Wykorzystali więc moment, w którym Czarownice skupiły swą uwagę i prawie całą moc magiczną na południowych górach stanowiących granicę z Karstenem (zdarzenie to nazwano Wielkim Poruszeniem, bo wywołały potężne trzęsienie ziemi wręcz przewracając góry na nice).
Już we troje rodzeństwo udało się do Lormotu, gdzie Kemoc miał przyjaciół. Lormot był starożytną budowlą pełną dawnej wiedzy, ale stał na uboczu i nie był wysoko ceniony. Kemoc przebywał tam jakiś czas jako rekonwalescent. Niestety, za uciekinierami ruszył pościg, więc dzieci Simona postanowiły udać się w jedynym kierunku, który rokował nadzieję wolności - na wschód. Po wielu przejściach młodzi Tregarhtowie przekroczyli góry na wschodzie, pozostawiając pościg po ich zachodniej stronie, i znaleźli się w krainie zwanej Escore. W owej starożytnej dziedzinie do ich przybycia panowało coś w rodzaju równowagi sił Dobra i Zła, lecz potomkowie Jaelithe zachwiali tę równowagę i musieli teraz ponieść konsekwencje.
Jest to opowieść o walce z przeciwnościami losu, o miłości między rodzeństwem, o tym, że nie powinno się rzucać czarów, jak się nie wie, gdzie się jest...
Andre Norton napisała opowieść, którą czyta się jednym tchem i którą podpisująca się poniżej poleca z głębi serca wszystkim, którzy lubią dobrą fantasy.
Ocena
Wciągliwość - 6
Wygoda czytania - 5
Jak bardzo mi się podobało - 6
I oto, kolejny już raz, mamy streszczenie fabuły zamiast recenzji/rekomendacji. Ech...
OdpowiedzUsuńJa pierwszą jej książkę przeczytałam będąc jeszcze chyba w podstawówce [?], "Magia stali" to była. I zakochałam się ^^ Mam w planach sobie poczytać jeszcze raz jej książki.
OdpowiedzUsuńPiotrek - jaki recenzent taka recenzja, ot i wszystko :) Po to piszę, coby się poprawiać. Ale chwal mnie czasami, okej? Tak jakby mi się udało napisać znośnie to daj znać...
OdpowiedzUsuńViconia - Ja też, ale tylko niektóre. Magię stali też czytałam, parę lat temu. Fajna była, ale Świat Czarownic jest lepszy :P
Być może kiedyś przeczytam, dla najpierw muszę znaleźć wcześniejsze tomy - chociażby dla wczucia się w klimat ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie książki z tego świata powinno się czytać w chronologicznym porządku, także jest to dobry pomysł. Polecam, całkiem nieźle się je czyta i nie są za grube - do 300 stron mniej więcej
OdpowiedzUsuń