1 marca 2011

49: Mity skandynawskie - Roger Lancelyn Green.

Autor:  Roger Lancelyn Green
Tytuł: Mity skandynawske (Myths of the Norsemen)
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok: 1970

Roger Lancelyn Green napisał swego czasu książkę pod wdzięcznym, nieco barokowym, tytułem: Mity skandynawskie. Wedle starych poematów i podań Północy. W Polsce pojawiła się w 1970 roku nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia w 1970 roku. Okładka przeraża, prawda?
Zastanawiało mnie zawsze, dlaczego tak często pisarze fantasy, nawet nasi rodzimi, czerpali z mitologii celtyckiej albo skandynawskiej. Co takiego jest w mitach Północy, że przemawia do nas (do mnie też) bardziej niż legendy i podania Greków? Dlaczego tak rzadko sięga się do podań Słowian, albo mitologii Wschodu? Albo Indian? Przecież też są ciekawe i mają swój kilmat.
Myśląc o mitach skandynawskich od razu widzę oczami wyobraźni chłodne tereny Norwegii, góry i fiordy. Bogowie i bohaterowie tamtejsi byli jak owa kraina: dzicy, niepohamowani, morderczo niebezpieczni, ale też dumni, pełni zadumy i powagi. Cenili mądrość i dar układania pieśni, kochali piękno.
Zawsze zaglądając do książek o mitach Północy zwracałam szczególną uwagę na Vanów i Norny, oraz oczywiście na Alfów, ale o tych były tu tylko wzmianki przy okazji Freya.
Książka ta jest napisana naprawdę dobrym językiem, zrozumiałym, ale i oddającym klimat opowieści. Całość jest podzielona na stosunkowo krótkie rozdziały zawierające poszczególne mity, od stworzenia świata do jego zniszczenia.
Są to historie o miłości, poszukiwaniu mądrości, karze za chciwość i głupotę, pokonywaniu przeciwności losu i wrogo nastawioną naturą - o tym, co bezpośrednio dotyczyło życia ludów Północy. Ich bogowie także musieli zmagać się z licznymi wrogami i walczyć o przetrwanie z mrozem, lodem i wichrem (złe siły natury uosabiają potężne olbrzymy). Z drugiej strony należy zauważyć, że większość Asów była żonata z olbrzymkami lub córkami olbrzymów.
Wyróżnić należy tutaj opowieść o pierścieniu Anarviego, czyli słynnym Pierścieniu Nibelungów i smoki Fafnirze. Fafnir był chciwy i wredny i dlatego skończył jako przerośnięta jaszczurka, a do tego potem zmieniona w martwą jaszczurkę przez Sigurda (Zygfryda). I dobrze mu tak, ot co!
Jest tu także przestroga dla kobiet, które lubią błyskotki. Rozdział pod tytułem "Freya oblubienica" opowiada o tym jak Freya, żona Oda, z miłości do naszyjnika zgodziła się zostać żoną trzech karłów (karły żeniły się na jedną noc), bo taką cenę podały karły. Oczywiście, czuła się z tym podle i było jej wstyd, ale naszyjnik był taki piękny... Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie dwie sprawy: bardzo kochała swego męża, a Loki wypaplał Odowi, co zrobiła. Od oczywiście strzelił foszka. Cóż, czy małżeństwo udało się ocalić - żeby się dowiedzieć, musicie przeczytać.
Mity i opowieści o wielkich czynach (głównie Odina, Thora i Lokiego) nie tylko miały bawić, ale też uczyć. Nadal można wyciągnąć z nich jakąś naukę - chociażby poznać sposób myślenia dawnych ludów Północy.
Polecam książkę jako niezły wstęp do poznawania mitologii skandynawskiej i odsyłam do Kalevali i Eddy poetyckiej wszystkich tych, którym to będzie mało. W każdym razie Mity skandynawskie czytało mi się naprawdę lekko i bardzo przyjemnie.

Ocena
Wciągliwość - 4
Jakość czytania - 4
Jak bardzo mi się podobało - 4

9 komentarzy:

  1. Był:P Ale co ciekawe, słyszałam kiedyś, że miał zeżreć słońce na końcu świata. A tutaj było napisane, że za słońcem i księżycem biegły dwa wilki i to one je zeżrą. A syn Lokiego walczył z Asami

    OdpowiedzUsuń
  2. A Fenrir to aby na Ragnarok nie czeka, przykuty łańcuchami? :E

    OdpowiedzUsuń
  3. Na razie czeka, ale w końcu się odjeży :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko jak ja bym chciała mieć tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie mity zawsze były ciekawe (te wszystkie romanse xD), chociaż Grecy już mi się trochę przejedli. Chętnie zastąpię ich ludami Północy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego akurat opracowania o mitach Północy nie czytałam, a poszukiwałam go bezskutecznie swojego czasu, bo mi było bardzo potrzebne. Ja zaczynałam od mitologii Greków, no ale potem przyszedł czas na skandynawską właśnie i celtycką. No bo w końcu każdemu potrzebna jakaś odmiana ;) Ostatnio zaś do Sumerów mnie ciągnie. Może jest tak popularna wśród twórców fantasy, bo to w końcu poniekąd krąg anglosaski? No i zachowała się w dużej mierze do naszych czasów, czego o słowiańskiej powiedzieć nie można. Ale na pocieszenie dodam, że rodzimi twórcy coraz częściej do niej sięgają i dobrze, bo naprawdę warto.
    A teraz, uwaga, będę się czepiała. Kilka literówek wypatrzyłam w tekście i powtórzeń, naprawdę rzucających się w oczy, jak choćby to: „W Polsce wydano ją w 1970 roku, a zrobiło to wydawnictwo Nasza Księgarnia w 1970 roku.” Mała rzecz, a drażni….
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd bierzesz takie książki? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dusia - och, ja także mam już szczerze dość Greków.

    Ulalume - do Sumerów jeszcze nie doszłam, ale myślę nad zapoznaniem się z Dalekim Wschodem - szczególnie Japonią. Na tę pozycję natknęłam się w sieci, a potem wypożyczyłam z biblioteki :). Dzięki za uwagi, staram się walczyć z literówkami i powtórzeniami, ale widać wymknęły mi się.

    Herbata - z biblioteki mojej uczelni (nie ma jak naukowa i EO) zazwyczaj, część mam na własność.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte