Autor: Lord Dunsany
Tytuł: Córka króla elfów (The King of Elfland's Daughter)
Wydawnictwo: C&T Crime & Thriller
Rok: 2009
Córki króla elfów zabierałam się chyba ze trzy razy w przeciągu ostatnich lat, niestety moje problemy z koncentracją speawiały, że nie mogłam przebrnąć przez teksty dłuższe niż kilka stron - tak więc nie docierałam za daleko nim zapominałam, co stało się na początku książki. Jednakże teraz czuję się już nieco lepiej, wróciłam do bardziej systematycznego czytania. Zatem podjęłam kolejną próbę aby przeczytać tę książkę.
Fabuła rozgrywa się w dwóch światach - w realnej dolinie Erl i w Krainie Elfów, ojczyźnie magii (aczkolwiek większość akcji rozgrywa się w Erl). Poznajemy młodego księcia Alweryka, którego lud zapragnął, aby rządził nimi ktoś władający magią. Ojciec Alweryka wysłał więc syna do Krainy Elfów, by poślubił tamtejszą księżniczkę Lirazel. Przy pomocy czarownicy, która stworzyła dla Alweryka czarodziejski miecz ze strzałek piorunowych młodzieńcowi udało się przejść granicę zmierzchu i wejść do baśniowej krainy, gdzie Czas nie istniał a jednorożce i trolle żyły w pokoju.
Postacie opisane w tej książce są dość ciekawe, autor dobrze opisał różnice między ludźmi i elfami, ich sposobem bycia i myślenia. Alweryk najpierw mi się podobał, jako młody protagonista, potem stał się raczej antypatyczny by na koniec stać się romantycznym i nieco dołującym pielgrzymem, któremu nie jest pisane dotrzeć do celu. Lirazel była jak młoda istota, której nie jest pisane dotknąć stopą zwykłej, nieciekawej ziemi - częściowo dlatego, że wszystko, co dla nas jest nudne i znajome, dla niej było niezwykłe i godne zachwytu.
Później poznajemy Oriona, z którym wiązałam spore nadzieje. Był dość sympatyczny, choć jego zwyczaj polowania na jednorożce mocno wybił mnie z równowagi. Niestety, za bardzo przyzwyczaiłam się do tego, że jednorożce opisywane są jako prawie święte istoty, na które dobrzy ludzie nie polują, lecz je czczą. Ta różnica pomiędzy tym, co pochodzi z Krainy Elfów i tym, co jest ze świata ludzi, jest ciekawie pokazana i podoba mi się. Przypomina mi dysonans między światami ludzi i nieludzi oposywanymi w dawnych legendach, szczególnie celtyckich i nordyckich.
Powieść jest stara. O jej wiekowości niech świadczą dwie rzeczy - to, iż autor na wstępie mocno podkreślał, że to fantasy, opowieść fikcyjna rozgrywająca się w wymyslonym świecie; oraz to, że w polskim tłumaczeniu miast (powszechnie teraz używanego) słowa „elfka” tłumacz pisał „elfina”.
Kolejną ważną rzeczą jest język, jakim książka została napisana. Autor nie stronił od wręcz poetyckich porównań, często rozwodząc się nad opisami przyrody czy przymiotami ludzi i rzeczy. Niekiedy można zauważyć nagromadzenie stałych epitetów (szczególnie „stałych” gdy dotyczą one rzeczy i istot z Krainy Elfów). Zdawać się może czytelnikowi, że czyta nie powieść, a jakąś pieśń niezwykłą, z refrenami takich epitetów tu i ówdzie. Pełno jest w książce ślicznych opisów i pięknych słów, które na pewno zostaną docenione przez czytelników.
Czy polecam? Tak, choć należy się przygotować na to, że język jest nieco starszy, a fabuła płynie nieco wolniej niż zazwyczaj w nowszych powieściach. Jest to dość dobra lektura, ładna historia, ciekawa i pełna nietuzinkowych postaci.
Ocena - 7
Opinia na LubimyCzytać.pl
Coś mi się zdaje, że męczyłabym tą książkę przeokrutnie, więc podziękuję :)
OdpowiedzUsuń