8 lipca 2011

79: Bezgwiezdna noc - R. A. Salvatore.

Autor: R. A. Salvatore
Tytuł: Bzgwiezdna noc / Starless Night
Wydawnictwo: Wydawnictwo ISA
Rok: 2007

Nie wiem, w jak wielkim dołku byłam czytając ten tom przygód Drizzta Do'Urden że nie zwróciła uwagi na to, jak ta książka potężnie ssie. Dziś postanowiłam do niej wrócić i napisać te słowa ku przestrodze czytelników. Bezgwiezdna noc ukazała się w Polsce w 2001 roku za sprawą wydawnictwa ISA. Reedycja powieści przypadła na rok 2007 (strona nowszego wydania: Bezgwiezdna noc).

Zdarzenia w kolejnym tomie przygód niepokornego drowa o nieziemskich oczach wzięły swój początek w korytarzach Mithrilowej Hali, gdzie mroczny elf i jego przyjaciele rozpamiętywali odejście Wulfgara i leczyli rany po odparciu ataku wrażych sił. Sam Drizzt opuścił krasnoludzki przyczółek uświadomiwszy sobie, że musi wrócić do domu, aby jego pobratymcy nie krzywdzili jego bliskich.
Jest to jeden z pierwszych momentów, kiedy czytelnik chce podejść do wyżej wymienionego łowcy i zdzielić go książką w łeb tłumacząc mu, że świat nie kręci się wokół jego bluźnierczego odstępstwa i że większość drowów ma chrapkę na skarby krasnoludów, a jego śmierć uważa za miły dodatek.
Potem jest tylko gorzej, choć niekiedy fabuła błyska ciekawszą walką czy pojawieniem się elfa czy dwóch.
Legenda Drizzta od samego początku nie aspirowała do dorównania Tolkienowi czy Cardowi, ale w tym tomie poziom fabuły obniżył się tak znacznie, że czytających po kolei ostrzegam, że dobrze mieć drabinę. Fabułę ratuje niekiedy akcja i oczywiście opisy walk, które zawsze były dla mnie miłą odmianą po przemyśleniach Drizzta i jego bliskich. Mimo to miałam wrażenie, że Salvatore mógł sobie darować dobrą jedną piątą książki i zamiast filozofowania drowa opisać jakąś epicką potyczkę.
Ogólnie Bezgwiezdna noc w moim odczuciu wypadła słabo. W porównaniu z dwoma pierwszymi trylogiami odniosłam wrażenie, że Salvatore poszedł na łatwiznę serwując mocno nieświeży schemat i o wiele za dużo niepotrzebnych, bezsensownych "mądrych myśli". Chyba tylko fani FR i samego Drizzta, a także osoby w głębokim dołku mogą przebrnąć przez lekturę. Do dziś nie wiem, jak mi się to udało.

Ocena - 5

8 komentarzy:

  1. Będę się trzymać z daleka;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A moja siostra chciała mieć całą serię :) Ale pewnie i tak jej kupię kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu Twojej recenzji, nigdy po nią sięgnę. Szkoda czasu- wokół tyle wspaniałych książek :)

    (Zastanawia mnie, co oznacza "wygoda czytania" w Twoich ocenach?)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli ten tom jest jeszcze słabszy od poprzednich, to widzi on dno nad sobą. Beware!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dusia - rozważnie czynisz :)
    Pisany inaczej - jak wiadomo są gusta i guściki. Moim zdaniem jednak ciężko znaleźć kogoś, w kogo guście byłaby ta książka
    Viconia - czemu nie, tym bardziej jeśli wie, na co się porywa. A prezent - wiadomo - nie musi być super-łał, ważne żeby przypadł obdarowanemu do gustu :)
    Ala - warto pamiętać, że wokół jest także cała masa książek gorszych od tej :) "Wygoda czytania" to ogólnie wielkość czcionki, papier, to wszystko, co sprawia, że tekst czyta się łatwo i przyjemnie i, na ten przykład, nie trzeba męczyć oczu za małą czcionką na papierze toaletowym.
    Piotrek - strzeż się, to dopiero mniej więcej połowa cyklu. Buchacha!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, z pewnością będę od niej z daleka się trzymać ;[

    OdpowiedzUsuń
  7. jak wielka róznica w ocenie po latach;)
    ominę szerokim łukiem;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte