22 stycznia 2016

232: Złamane pióro - Małgorzata Maria Borochowska

Autor: Małgorzata Maria Borochowska
Tytuł: Złamane pióro
Wydawnictwo: Poligraf
Rok: 2012

Jak wiedzą czytelnicy Dywagacji, jestem raczej nieufna w stosunku do polskich autorów. Zraziłam się tylko Ziemkiewiczami, Lewandowskimi i Michalakowymi. Jednakże promowanie dobrych pisarzy z Kraju Kwitnącej Lipy uważam za ważną rzecz - trzeba się chwalić tym, co dobre, nieprawdaż? Dlatego czasami sięgam po książki polskich autorów. Tacy, którzy wkładają sporo wysiłku i uwagi nie tylko w napisanie swego dzieła, ale też jego promowanie, zasługują na szczególną uwagę i mają u mnie +10 na starcie. Kiedy więc pojawiła się okazja do przeczytania powieści, o której Wam dziś opowiem, nie zastanawiałam się dlugo.
Nietypowo dla mnie zacznę nie od zarysu fabuły, lecz od kwestii wizualnych. Książka po prostu wygląda wspaniale. Okładka jest świetna - elegancka i przyciągająca wzrok. Papier jest przyjemny w dotyku i tylko do czcionki mogłabym się przyczepić - dla mnie była ciut za mała, aby czytać bez żadnego problemu.
Główną bohaterką powieści była Emily, młoda, zdolna pianistka, która po zakończeniu studiów postanowiła uczynić rzecz niezwykłą - sprzedać mieszkanie w mieście i przenieść się na wieś, do domku, który odziedziczyla po dziadkach. Dlaczego? Albowiem ta młoda kobieta postanowiła napisać książkę fantastyczną i liczyła, że na wsi znajdzie inspirację, spokój i ciszę.
Okazało się jednak, że życie miało dla Emily niespodziankę - i nie chodziło o to, że na wsi potrafi być naprawdę głośno i ogólnie nie aż tak przyjemnie. Otóż okazało się, że los chciał, aby sąsiadem Emily stał się inteligentny przedstawiciel płci przeciwnej, artystycznie usposobiony Jacob, któremu młoda pisarka przypadła do gustu. Czy okazać się on miał inspiracją, czy też raczej wpływać ujemnie na proces pisania książki - o tym musicie dowiedzieć się sami.
Bohaterowie są zdecydowanie nietuzinkowi. Bałam się, że będą to postacie mocno szablonowe, ale mój lęk okazał się całkiem niesłuszny. Emily i Jacob okazali się bardzo dobrze poprowadzeni, ich charaktery są nietuzinkowe, rozmowy pełne ciekawych spostrzeżeń a działania bardzo naturalne. Szczególnie niezwykła miłość Emily do synonimów przypadła mi do gustu, a to tylko jedna z nietypowych cech tej bohaterki.
Szalenie podobał mi się motyw pisania książki jako metody terapeutycznej. Emily nie tylko chciała przelać swoją opowieść na papier, równie ważne było dla niej to, aby pokonać swoje lęki i uporać się z problemami. Genialny pomysł, naprawdę. Podkreślenie tego, że tworzenie historii wpływa kojąco i może pomóc znaleźć rozwiązania problemów jest bardzo dobrym pomysłem. Kreatywność jest dobra, pokazujmy to!
Bałam się wątku miłosnego. Drżałam jak osika na myśl o tym, że może on zmniejszyć przyjemność płynącą z czytania powieści - głównie dlatego, że nierzadko miałam okazję zetknąć się z wątkami miłosnymi poprowadzonymi fatalnie. Jednakże, ku mej uldze, autorka nie zawiodła mnie i dobrze opisała relacje między Emily i Jacobem. Ich dyskusje na tematy nierzadko trudne były fascynujące i pozwalały zrozumieć ich charaktery i sposób myślenia.
Język, którym napisano powieść, przypadł mi do gustu. Jest zarazem elegancki i dość łatwy w odbiorze, strony pochłania się prawie tego nie zauważając. Książka jest inteligentna i zabawna, wymaga jednak nieco skupienia i może zmusić do refleksji oraz ogólnego wysilenia własnej imaginacji. Interpretacja niekiedy nie jest łatwa, ale każdy, kto nie lubi płytkich książek, powinien świetnie się bawić. Nie jest to powieść, którą można przeczytać, odłożyć i zapomnieć. Kwestie w niej poruszone będą czytelnikowi towarzyszyć jeszcze długo po zamknięciu książki.
Poza tym rozdziały ułożone zostały naprzemiennie - po jednym poświęconym Emily następuje tekst z jej powieści. Ktoś mógłby powiedzieć, że taka kompozycja może utrudnić odbiór fabuły, ale ja myślę, że daje nam to możliwość wglądu w umysł Emily. Możemy oto poznawać nie tylko wydarzenia z jej życia, ale też to, co działo się w jej wyobrażonym świecie, który przecież zależny jest od tego, czego doświadczyła, co ją niepokoiło i czego pragnęła.
Złamane pióro to debiutancka powieść tej autorki, będę śledzić dalej jej karierę i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła dopaść jej kolejne dzieła.
Polecam fanom literatury obyczajowej doprawionej szczyptą fantastyki. Jest to powieść, którą dobrze się czyta, akcja i częśc opisowa są w dobrych proporcjach do siebie. Powieść nie nuży, trzyma w napięciu i dostarcza wiele radości czytelnikowi.

Ocena - 7
Opinia na Lubimyczytać
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce.

1 komentarz:

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte