Autor: Joanna Miszczuk
Tytuł: Matki, żony, czarownice
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Strona książki: Matki, żony, czarownice
Rok: 2011
Prócz fantasy wielce lubię różnorakie sagi rodzinne. Losy bohaterów, połączone zazwyczaj z odkrywaniem nieznanej dotąd historii rodziny, mają w sobie coś fascynującego, co przyciąga mnie niezmiennie. Nic więc dziwnego, że do książki Matki, żony, czarownice nie trzeba mnie było specjalnie namawiać.
Główną bohaterką powieści była Asia, której uporządkowane i szczęśliwe życie zawaliło się w gruzy, kiedy odkryła, że jej drugi mąż od dawna ją zdradzał. Kobieta pogrążyła się we wspomnieniach o swojej matce i babce, a także o swoim pierwszym mężu, z którym się rozwiodła po dwóch latach małżeństwa. Nie zamknęła się jednak w sobie, lecz postanawia żyć dalej, odnowić stare przyjaźnie i nawiązać nowe. Jej dar do języków pozwolił jej znaleźć atrakcyjną pracę pilota wycieczek.
Choć bardzo podobała mi się opowieść o perypetiach Asi, to jednak z większą uwagą i przyjemnością czytałam o losach jej przodkiń. Im dalej w przeszłość, tym bardziej się wciągałam w historię rodu wspaniałych kobiet przekazujących sobie z matki na córkę wyjątkowe, tajemnicze dziedzictwo i przepiękny pierścień, barokowo zwany pierścieniem miłości i przebaczenia (nazwa brzmi okropnie głupio i pretensjonalnie, prawda?).
Wojenne losy Marii z Raczyńskich Jałoch próbującej za wszelką cenę ocalić swą córeczkę, posądzonej o bycie kochanką Niemca czy historia nieszczęśliwej miłości Krystyny przemawiały do mnie i sprawiły, że książka właściwie przeczytała się sama. Jest to zasługą także Laverny i jej przodkiń.
Z wielu prababek Asi to właśnie postać Krystyny, jej matki, chyba najbardziej mnie zaciekawiła. Młoda kobieta, bez pamięci zakochana w Ryszardzie, obiecującym studencie medycyny przeżyła ciężki szok, kiedy odkryła, że jej wybranek nie miał zamiaru przeciwstawiać się rodzicom, którzy zaplanowali dla niego związek z piękną artystką wywodzącą się z dawnej arystokracji.
Zawiedziona i rozżalona postanowiła ukryć swoje złamane uczucia i wyjść za wieloletniego przyjaciela, Marka, który od dawna się w niej kochał. Obiecała sobie, że już nigdy więcej nie pokocha żadnego człowieka. Jednak po tym, jak Marek zginął w wypadku uświadomiła sobie swoją pomyłkę i głębokie uczucie, które do niego żywiła. Obwiniając się o śmierć męża poświęciła całą uwagę wychowaniu córki.
Jest to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Joanny Miszczuk i muszę przyznać, że spodobał mi się jej sposób pisania. W prostych, przystępnych słowach autorka zawarła swą opowieść i robiła to w sposób wielce zajmujący.
Losy poszczególnych kobiet przeplatają się ze sobą nawzajem. Może to nieco skonfundować czytelnika, lecz dla mnie było to bardzo ciekawe doświadczenie. Poznałam dzięki temu historię kilku pokoleń niejako równolegle. Daje to możliwość porównywania ich wyborów i perypetii. Na początku książki historia Asi przerywana jest wspomnieniami o jej matce i babce, lecz później, kiedy bohaterka dotarła do dokumentów opisujących jej dawniejsze przodkinie, możemy poznać także ich losy.
Ciężko też nie zauważyć, że większość z bohaterek obowiązkowo cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości czy rozłąki z ukochanym. Saga rodu Asi pełna jest zdrad, nieszczęść i zawiedzionych uczuć. Owszem, zdarza się, że bohaterki w końcu znajdywały szczęście w miłości, lecz zazwyczaj cierpiały z powodu nieczułości i niestałości swych ukochanych.
Nieszczęsna magia, której podobno miało być pełno w książce, a na którą wyczekiwałam z zaciekawieniem, została potraktowana wręcz po macoszemu. Rozumiem, że autorka chciała, aby jej powieść nie została zaklasyfikowana jako fantasy, ale... No dobrze, było kilka scen z leczącymi dłońmi - dar ów udało się jednak dość głupio wyjaśnić jako coś całkowicie niemagicznego. W tym punkcie, jako fanka fantasy, się zawiodłam.
Polecam powieść Matki, żony, czarownice szczególnie kobietom, które poszukują książki tchnącej feministyczną ideą, że panie są cacy, a panowie niecacy. Polecam ją także wszystkim tym, którzy lubią czytać sagi rodzinne. Jest to też bardzo przyjemna lektura dla każdego, kto ma wolne popołudnie.
Ocena
Wciągliwość - 4
Wygoda czytania - 4
Jak bardzo mi się podobało? - 4
Książkę ootrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka
Bardzo bym chciała poznać tę książkę. Już od samego początku wzbudziła ona moje zainteresowanie i twoja recenzja także zachęcająca, dlatego muszę rozejrzeć się za tą pozycją.
OdpowiedzUsuńNie zawsze mam cierpliwość do takich sag. Ale piszesz ciekawie, dlatego kto wie, czy za jakiś czas nie zajrzę do tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czeka z niecierpliwością na moment, w ktorym książka wreszcie trafi do moich rączek. jestem jej przeogromnie ciekawa!
OdpowiedzUsuńJuż u kilku osób czytałam o tej książce. Sama chyba jednak się nie zdecyduję, ale zastanawiam się czy jej nie kupić dla mamy :)
OdpowiedzUsuńcyrysia - czytało mi się całkiem fajnie :D Mam nadzieję, że Tobie także się spodoba
OdpowiedzUsuńEdyta - zajrzyj, zajrzyj, a nuż Ci się spodoba :)
Lena173 - ciekawam Twej opini:)
Z książką w wannie - powieść może być niezłym prezentem. Ja swój egzemplarz sprezentowałam siostrze
Ja bym mogła bez reszty zaczytywać się w starszych tych wojennych dziejach rodziny Asi ;)
OdpowiedzUsuńLubię sagi rodzinne, więc myślę, że się skuszę!
OdpowiedzUsuń