Dziś opowiem Wam nieco o książce, która towarzyszyła mi całe wakacje, nawet na konwencie ze mną była. Chodzi mi o Sagę rodu Słonimskich Janiny Kumanieckiej.
To ciężkie tomiszcze ukazało się w 2003 roku nakładem wydawnictwa ISKRY.
Jest to praca naukowa, w której zawarte są dzieje poszczególnych członków rodziny Antoniego Słonimskiego - od Abrahama Sterna aż do czasów współczesnych.
Oczywiście najwięcej miejsca autorka poświęciła Antoniemu Słonimskiemu przybliżając czytelnikowi życie poety. Zdawać by się mogło, że to pozycja nudna i atrakcyjna jedynie dla tych, którzy chcieliby poznać szczegóły biograficzne Słonimskiego. Jest to jednak osąd wielce krzywdzący dla tej książki. Pełno w niej ilustracji i zdjęć, a także anegdot - często zabawnych - ukazujących nam tego słynnego literata w całkiem innym świetle. Portret poety nabiera dzięki tej pozycji ostrości, pojawia się wiele szczegółów, o których wcześniej mogliśmy nie wiedzieć. Któż by pomyślał, że ten poważany człowiek, pierwszy dyrektor sekcji literackiej UNESCO, może być też pełen humoru, zawsze chętny gotowy odpowiedzieć ciętą ripostą czy opowiedzieć zabawną anegdotę.
Prócz postaci Słonimskiego autorce udało się naszkicować czasy, w których żył i zaczął tworzyć. Oczami wyobraźni można przenieść się do kawiarenki warszawskiej "Pod Pikadorem", gdzie Maria Morska recytowała wiersze Słonimskiego, a grupa Skamandrytów dyskutowała o literaturze, kulturze i absurdzie.
Książka okraszona jest - prócz wspomnianych już ilustracji i zdjęć - całą masą cytatów wielu przyjaciół Słonimskiego. Dodaje to wiele autentyzmu i pozwala nam zobaczyć, w jaki sposób inni ludzie myśleli i pisali.
Kumaniecka pokazała nam nie tylko czasy dwudziestolecia międzywojennego, szczegółowo opisała ucieczkę Antoniego Słonimskiego przed wojskami niemieckimi we wrześniu 1939 roku. Jego życie na emigracji i późniejszy powrót do Polski także zostały omówione.
Polecam Sagę rodu Słonimskich osobom interesującym się historią XX wieku, mogą one poznać los jednej z wybitniejszych postaci polskiej literatury tego okresu. Nie należy się przejmować jej objętością - ponad trzysta stron - gdyż jej zawartość jest bardzo przystępnie napisana i właściwie czyta się sama.
Ocena
Wciągliwość - 4
Wygoda czytania - 4-
Jak bardzo mi się podobało? - 4
Historią aż tak bardzo się nie interesuje, ale czasami robię wyjątki i teraz również zaciekawiona twą recenzją mam ochotę poznać te książkę.
OdpowiedzUsuńWłaściwie niezbyt interesuje mnie historia, ale "Saga" może okazać się całkiem fajną obyczajówką. Chyba :P
OdpowiedzUsuńJestem wielką miłośniczką twórczości Antoniego Słonimskiego, więc ta książka na pewno mnie zainteresuje. Dzięki za ciekawe informacje na jej temat.
OdpowiedzUsuńLubię sobie czasem coś takiego poczytać. Ale teraz raczej nie znajdę na nią czasu ;/
OdpowiedzUsuńcyrysia - Kumaniecka bardzo fajnie pisze, zresztą sam Słonimski był postacią wielce ciekawą. Nie raz chichotałam nad tym tomem
OdpowiedzUsuńDusia - Saga zawiera głównie tekst bardziej naukowy, lecz pełna jest anegdot, wspomnień i historyjek - tak że czasem wcale nie czuje się, że to pozycja naukowa.
Lirael - o, widzisz:) Ja sama nie znałam go zbyt dobrze - ot, parę wierszy kiedyś czytałam. Naprawiam jednak systematycznie ten błąd - piszę o nim pracę :)
Viconia - znam ten ból. Czasem mam wrażenie, że doba powinna mieć 48 godzin żebym wyrobiła się z tym, co chcę przeczytać.
Nie słyszałam o niej... Jak zwykle, bo rzadko czytamy coś z tej samej tematyki :}
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takim naukowymi tekstami. Nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam poznawać moich ulubionych pisarzy, muzyków czy malarzy z tej ludzkiej, codziennej strony. Poznawać ich pasje, o których wcześniej nie miałam pojęcia, zupełnie błahe, codzienne zajęcia, poczucie humoru, sposób pracy. Uwielbiam, gdy czytając takie pozycje odnajduję jakieś odniesienia do poznanych mi już dzieł, kocham to w jaki sposób nabierają wtedy trójwymiarowości, jak dostają kolorytu i pikanterii. Po przeczytaniu takiej książki moje spojrzenie na dzieła tegoż autora zmienia się zupełnie, co jest piękne.
OdpowiedzUsuńDlatego też rozumiem Twój zachwyt tą książką i to, że towarzyszyła Ci wszędzie- czyż to nie tak jak mieć ze sobą najlepszego przyjaciela? :)
Wpadłam również po to, ażeby podziękować za komentarz u mnie, ale i z małym pytaniem. Napisałaś bowiem u mnie, pod opinią o "Pachnidle", że chciałaś ją przeczytać, ale teraz już nie jesteś tego pewna. Zastanawiam się, co zniechęciło Cię do tej pozycji, skoro pisałam o niej w superlatywach? Może któryś z mojej listy plusów Cię zniechęca? Bardzo jestem ciekawa :) Pozdrawiam ciepło!
Klaudia - ja także rzadko czytam coś z tej półki :)
OdpowiedzUsuńAla - sięgnęłam po tę pozycję z przyczyn raczej prozaicznych, ale tak, zgadzam się z tym, co piszesz.
Co do Pachnidła - nie zniechęciło mnie nic, po prostu jestem okropnie do tyłu z czytaniem i ta książka znajduje się tak daleko na mojej liście...