19 września 2010

9: Sny o terrorze i śmierci - H. P. Lovecraft.

Czyli Kochanowski [w sensie nazwiska] horroru i grozy. Drżyjcie, nędzni śmiertelnicy! Pożyczyłam książkę od Grymasa żerując na jej dobrym sercu.
OKŁADKA
W moje łapska wpadła miękka. Jak widać powyżej nie jest szczególnie straszna... Poza oczami. One są straszne...
WYDAWNICTWO i WYDANIE
Polskie wydanie: Wydawnictwo Zysk i S-ka. Strona książki na stronie wydawnictwa.
Jak dla mnie, maluczkiej czytelniczki, można było dać nieco większą czcionkę, żeby się wygodnie czytało. Ale rozumiem, że wydawca nie chciał robić wielkiej cegły... Książka jest wystarczająco gruba już teraz.
TREŚĆ
Jest mrocznie. Za oknem wieje wiatr, lodowaty wiatr z pustki między gwiazdami, gdzie w mroku, którego nigdy nie rozświetliło światło, czają się rzeczy i istoty nienazwane (nie, to nie jest creepypasta). To książka, po której ludzie normalni kładą się spać z włączonym światłem... Na szczęście u mnie z główką niekoniecznie wszystko gra, więc śpię spokojnie. Ponadto, zamiast odczuwać nienazwaną grozę i oglądać się trwożnie na ciemne kąty, ja chichrałam w najbardziej nieodpowiednich momentach. Książka jest właściwie zbiorem opowiadań, czasami nawet niedokończonych.
Jest kilka opowiadań, które szczególnie mi się podobały, ale książka jest w drugim pokoju, a z pamięci mogę wymienić raptem 3 tytuły: Potomka, Srebrny Klucz oraz Ogara. Ponadto przy Drodze Iranona zrobiło mi się okropnie żal głównego bohatera. Chylę czoła przed kunsztem mistrza i drżę pod wpływem bogatego słownictwa. Powinnam więcej czytać Lovecrafta, to może i moje się poszerzy...
REKOMENDUJĘ KSIĄŻKĘ, BO...
Bo należy znać coś z klasyki koleżanki Grozy ^^.
Czyta się całkiem nieźle. Opowiadania mają swój typowy klimat i są pełne typowego dla autora słownictwa i zdarzeń.
Jak piszą ludzie: Enjoy!

7 komentarzy:

  1. Następnym razem pożyczę ci "Opowieści o makabrze i koszmarze" (kto wymyśla te tytuły anyway?!), tam jest ładny zestaw opowiadań, m.in. chyba wszystkie z "Zewu". Co do wydania, a konkretnie oprawy graficznej, to zdaje mi się że grafik machnął byle co, aby było mrocznie - bez czytania książki. Cała ta seria z Zysku jest taka kiczowata. Osobiście wolałabym już, żeby była minimalistyczna, powiedzmy czarne tło i jakaś macka w poprzek.
    A z trochę innej beczki, to zgadzam się, że bardziej pasowałby tytuł "Rekomendacje Alannady". W każdym razie cieszę się, że zarekomendowałaś ten zbiorek:)
    Warren is dead, beetch!8D

    OdpowiedzUsuń
  2. XD. Ach, uważaj, bo teraz mam na piśmie, że mi pożyczysz książkę! Mogę ci za to pożyczyć ci coś Anne McCaffrey :P Zysk robił te książki wyłącznie dla zysku, tak myślę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Całe to wydanie ma koszmarną szatę graficzną i to wcale nie jest komplement. No ale jak na półce widać tylko grzbiet książki, to nie jest tak źle. Równie mizernie jest z tytułami, chociaż i tak „Sny o terrorze i śmierci” brzmią nieco (ale tylko nieco) lepiej niż „Opowieści o makabrze i koszmarze”. Zakupiłam jednak prawie cały komplet, bo od dawna polowałam na jakieś wydania dzieł Cienia z Providence.
    Zabrakło mi wspomnienia, że część tekstów zawartych w zbiorze to tylko szkice, nigdy nieukończone, zaczątki tekstów, które dopiero miały być rozbudowane. Siłą rzeczy poziom literacki ulega więc znacznym wahaniom. No i nie jest to do końca ten sam Lovecraft jak w cyklu Arkham. Wykreowana przez niego Kraina Snów rządzi się nieco innymi prawami. Jak to pisałam to mi się przypomniało, że sama kiedyś recenzowałam ten zbiór. Chyba pójdę poczytać moje ulubione „W poszukiwaniu nieznanego Kadath”.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. A zapomniałam. Co miałaś na myśli, porównując Lovecrafta do Kochanowskiego???

    OdpowiedzUsuń
  5. A, skojarzyłam bo ja jakoś dziwnie kojarzę - nie w sensie pisarstwa tylko nazwiska (bo love craft to na moje sztuka kochania). Tak, wiem, że to dziwne, ale to ja.
    Cóż, właściwie nie mogę się odnieść do innych jego książek, choć chyba przeglądałam "Zew..." Uważam, że jednak zbiorek jest super, mimo tego, że jak piszesz, część to tylko szkce. W każdym razie chciałabym pisać jak on.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, o takie skojarzenie chodziło, bo myślałam, że coś wspólnego w ich twórczości, a jeden do drugiego nijak mi nie pasował.
    Ja się tak zapaliłam po przeczytaniu Lovecrafta, że zaczęłam tworzyć fanfiki oparte na jego dziełach, ale nie piszę jak Lovecraft, bo podobno trzeba zupełnie oszaleć, by pisać jak on. Ale u mnie z główką nie w porządku tylko trochę ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. O, to ja się mogę załapać, bo u mnie z główką dość nie w porządku. Choć mój jedyny porządny fanfik nie jest w klimacie Lovecrafta, tylko Tolkiena - ale to można nadrobić :P
    podro

    OdpowiedzUsuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte