31 lipca 2012

156: Władca Pierścionka (2004) - reż. Marc Schippert

Reżyser: Marc Schippert
Tytuł: Władca Pierścionka
Rok: 2004

I na zakończenie Miesiąca Czytania Tolkiena (choć nie łudźcie się, mam jeszcze sporo innych tolkienizmów, więc, jak dobrze pójdzie, powtórzę go jeszcze:D) próbka szwajcarskiego humoru, czyli Władca Pierścionka. Wahałam się długo, czy pisać ten tekst, ale uznałam, że warto Was przestrzec.
Poznajemy Fryderyka, mamrę nieszczęsną, który był zakochany bez pamięci w swej powabnej szefowej. Fryderyk zebrał się na odwagę i postanowił oświadczyć się swej wybrance na pokladzie samolotu, którym lecieli w jakiejś służbowej sprawie. Podczas ostatniej próby - odbywającej się w toalecie - doszło do nieszczęśliwego wypadku. Pierścionek zaręczynowy i niedoszły narzeczony wypadli z samolotu i ląduje na jednej z alpejskich hal. W każdym razie tak mogloby się wydawać - do czasu, aż nasz bohater spotkał mieszkańców tego miejsca, które okazało się być Śródziemiem*. Mieszkańcy zaś tego przedziwnego świata omyłkowo biorą naszego bohatera za jednego z nich - hobbita Froda i zwalają mu na głowę misję ratowania świata. Gdzie w tym czasie był Frodo? - nie wiadomo. Adwersarzem Frycka jest zły Sauraus, który chce zanurzyć całą planetę w ogromnym skwierczącym fondue ze szwajcarskiego sera - co jest, przyznajcie, pomysłem nader oryginalnym.
W podróży Fryderykowi towarzyszą czarodziej Gandi - który ma talent do opowiadania legend, hobbit - który jest specem od zaopatrzenia, bohaterski "Aragorn" z niezniszczalnym mieczem i elfia księżniczka nimfomanka. Ścigać ich zaś będą nie tylko orkrowy, ale i przerażające nazgule władające różnoraką bronią. Do pomocy drużyna dostanie armię, jakiej świat nie widział - elfi hufiec (w ogóle sceny z elfami są w pytę :P).
Czy Fryderyk ocali Śródziemi? Ile kosztował jego pierścionek? I czy znajdzie swą ukochaną? Jak brzmi zaklęcie otwierające drzwi Morii? Ile warta jest gwarancja na miecz?
Aby znaleźć odpowiedź na te pytania należy obejrzeć Władcę Pierścionka - mając na uwadze, że to humor szwajcarski, co widać. Naprawdę.
Nie polecam wszytkim poniżej 15 roku życia, zaś powyżej tej granicy tylko tym z wytrzymałymi nerwami.

Ocena
Wciągliwość - 4
Wygoda oglądania - 4
Jak bardzo mi się podobało? - 3
*Nie pytajcie.

30 lipca 2012

155: Powrót króla (1980) - reż. Arthur Rankin Jr. i Jules Bass

Reżyser: Arthur Rankin Jr. i Jules Bass
Tytuł: Powrót Króla (The return of the king)
Rok: 1980

W poprzedniej notce mówiłam, że animowany Władca Pierścieni nie został ukończony, że nakręcono tylko jedną z planowanych dwóch części (nawiasem mówiąc, leciała kiedyś w TV z polskim dubbingiem, całkiem dobrym, o ile pamiętam). Cóż, nie miałam do końca racji - nakręcono kontunuację, z tym, że reżyserią nie zajął się Bakshi, lecz duet, który robił Hobbita i Ostatniego jednorożca. Czy wyszło to opowieści na dobre? Zaraz się dowiecie.

24 lipca 2012

154: Władca Pierścieni (1978) - reż. Ralph Bakshi

Reżyser: Ralph Bakshi
Tytuł: Władca Pierścieni
Rok: 1978

Działo się to już po śmierci Profesora. Jego świat nie umarł z nim jednak - rzesze fanów na całym świecie nadal zaczytywały się w jego książkach. Ktoś gdzieś wpadł więc na genialny pomysł i postanowił przenieść tak słynną historię na ekrany.
Władca Pierścieni miał być odpowiedzią na marzenia i potrzeby tolkienistów. Zakrojono go na dwie części. Pierwsza kończyć się miała w chwili, gdy Frodo i Sam opuszczają drużynę. Plan został wykonany... Z tym, że wredny los sprawił, że nigdy nie nakręcono drugiej części. Czy to producenci nie zgodzili się na dalsze prace, czy to tolkieniści byli zniesmaczeni filmem - ciężko powiedzieć. W każdym razie Bakshi zrobił tylko jedynkę.
Och, fabułę znamy już prawie wszyscy, ale pokrótce powiem... Pewien hobbit, Frodo, dostał w spadku po wujku majątek i złotą biżuterię, która okazała się należeć do lokalnego Władcy Ciemności, który koniecznie chciał odzyskać suwenirę, bo nie dość, że miał do niej stosunek emocjonalny, to jeszcze była mu potrzebna do przejęcia władzy nad światem. Biedny hobbit, na szczęście nie sam, ruszył w podróż mającą na celu pokrzyżowanie planów złego Saurona.
A teraz... Lista skarg i zażaleń.
Intro wprowadzające do filmu jest straszne - czarne "człowieki" na czerwonym tle. Walka Ostatniego Sojuszu sprawia, że bolą zęby. Potem mamy już zwykłą, kolorową animację - od razu bilbowe urodziny i slynna przemowa. Następnie Gandalf przybył do Froda i prawie w progu przeprowadził z nim rozmowę o Pierścieniu - wieczorem, zaś Sam siedział po prostu w krzakach. Dalej mamy walkę Gandalfa z Sarumanem - ich magia sprawia, że znów chce się iść do dentysty... Jest i klasyczna scena z Nazgulem - który wygląda trochę, jakby go lumbago połamało, ale poza tym jest nawet fajny. Wycięto spory kawałek drogi przez Shire, elfy, Bombadila (co potem wrednie powtórzono w WP Jacksona) i Upiory Kurhanu. No, bezpiecznie dotarliśmy do Bree... "Ożesz... Aragorn?!" - to pomyślałam zobaczywszy Indianopodbnego kolesia. I przez caly film wręcz płakałam w kułak na jego widok, bo okazało się, że to faktycznie był Obieżyświat. Animacja poprawiła się sceną, w której Nazgule wdarły się do pokoju w gospodzie, ale szybko straciłam nikłą nadzieje, bo podróżnicy dotarli na Wichrowy Czub*, ale pocieszałam się, że zaraz na pewno zobaczę elfa, wszak powinien pojawić się Glorfindel... "Co jest?!..." - wrzasnęłam w duchu w chwilę później, gdy, owszem, objawił się Quendi, ale Aragorn obwołał go Legolasem.** Zacisnęłam zęby, bo oto pojawiły się Nazgule i cały kawałek aż do Rivendell dało się obejrzeć bez pokładania się ze śmiechu - choć niewezwania Elbereth nie daruję! No, ale oto narada u El... "Ożesz!***" - mym oczom objawił się Elrond. "Już wolałam LEDy z Hobbota." Ale nie tylko Elrond miał mnie zaskoczyć, na radzie był też Boromir w rogatym hełmie i krasnoludy.
Przeskoczę do Morii, bo ja na to mogę wrzucać i wrzucać... O mateczko, ujrzałam orki... I balroga...****
Po tej traumie nie liczyłam już na odpoczynek w Lorien... I miałam rację. Galadriela w workowatej sukni i gapiąca się po świecie jak naćpana, Keleborn w designie z moich koszmarów... Usłyszałam też lament po Gandalfie.***** A gdzie Karas Galadhorn, gdzie talany?!... Scena ze zwierciadłem Galadrieli w porównaniu z resztą Lorien wyszła całkiem nieźle.
Z ulgą - naprawdę! - powitałam załamanie się Boromira i ucieczkę Froda, czyli koniec filmu.
Przyznam, są rzeczy, które mi się podobały. Gandalf fajnie wyglądał. Hobbici, poza tym, że chwilami zachowywali się niedorzecznie, byli całkiem dobre. Film sprytnie wybrnął z "kłótni o spiczastouchość elfów" zakrywając uszy (albo chociaż ich część) wszystkich Quendich włosami. Kiedy już nie zwraca się uwagi na potknięcia - których część starałam się Wam wyliczyć - można nawet z niejaką przyjemnością obejrzeć pierwszą próbę zekranizowania Władcy Pierścieni.
Z obsady zwróciłam największą uwagę na tych oto podkładających głos: William Squire (Gandalf) i Annette Crosbie (Galadriela). Nie to, że nie bylo innych ciekawych głosów, te mnie najbardziej zaciekawiły.
Nie wiem, czy Wam to polecić, film zestarzał się, a i na początku wyglądał raczej miernie. To raczej ciekawostka dla szaleńców takich jak ja, ale jeśli możecie, to obejrzcie i zobaczcie, może znajdziecie w nim jeszcze jakieś smaczki.

Ocena
Wciągliwość - 2
Wygoda oglądania - 3
Jak bardzo mi się podobało? - 2

*Nie chcę o tym mówić.
**O designie Legolasa też nie chcę mówić.
***Potem nastąpiła dłuższa wiązanka w iście tolkienowskim stylu. Nie chcę o tym mówić.
****Naprawdę nie chcę o tym mówić.
*****Nie, Wy też nie chcecie, żebym o tym mówiła.

22 lipca 2012

153: J. R. R. Tolkien - Powiernik Pieśni - Michał Błażejewski

Autor: Michał Błażejewski
Tytuł: J. R. R. Tolkien - Powiernik Pieśni
Wydawnictwo: Phantom Press
Rok: 1993
Strona książki: Brak

No, coby w Miesiącu Czytania Tolkiena była także jakaś książka "o", to napiszę o tej, którą mam w swojej biblioteczce. Mam na myśli J. R. R. Tolkiena - Powiernika Pieśni Michała Błażejweskiego.

20 lipca 2012

152: Halifiren (2009) - reż Tom Robinson

Reżyser: Tom Robinson
Tytuł: Halifiren
Rok: 2009

Znalazłam informację o filmie na filmwebie i nie mogłam się oprzeć ciekawości. No i obejrzałam - ciekawa, jak to wyszło (szczególnie, że film okazał się być irlandzką produkcją).

19 lipca 2012

Stosik # 11. Czerwiec - Lipiec - *.*

Zasadniczo miałam opublikować stosik pod koniec sierpnia lub nawet września i nazwać go ogólnie stosem wakacyjnym, ale nie zdzierżę tej radości - muszę się nią z Wami podzielić już teraz. Cały dzień po przybyciu listonosza zachowywałam się jak Nyuu z Elfen Lied.*
Sen nocy letniej - William Szekspir - kupiona w księgarni Gandalf
Księga Miecza - A. j. Lake - zakup w Matrasie
Drżenie - Maggie Stiefvater - wymiana
Mucha - Jacek Skowroński - wymiana
Czary w małym miasteczku - Marta Stefaniak - egzemplarz od wydawnictwa Prószyński i S-ka - recenzja
Serce tygrysicy - Aisling Juanjuan Shen - egzemplarz od wydawnictwa Prószyński i S-ka
Czaropis tom 2 - Charlton Blake - egzemplarz od wydawnictwa Prószyński i S-ka - 1/2 dzisiejszego szczęścia :3
Dzieci Ziemi - Orson Scott Card - egzemplarz od wydawnictwa Prószyński i S-ka - 1/2 dzisiejszego szczęścia :3
[z boku]
Słonimski - heretyk na ambonie - Joanna Kuciel-Frydryszak - kupiona w księgarni Gandalf
[brak na zdjęciu]
Zakon smoka - Aleksandar Tesic - egzemplarz od wydawnictwa Prószyński i S-ka - recenzja
Nowa Fantastyka 7/2012 - recenzja

Osobom zainteresowanym pragnę donieść, że Księga Miecza i Czary w małym miasteczku znajdują się na liście do wymiany - możecie w ich sprawie pisać na email.

*Nie mordowałam ludzi swoimi psychokinetycznymi zdolnościami, tylko chodziłam i mówiłam "Nyuu!"

18 lipca 2012

17 lipca 2012

Dzień z życia blogera

Spodobała mi się zabawa, którą wymyślił Ichigol, więc się do niej dołączam.


Zasady:
1.Opisujesz jeden dzień ze swojego życia. Możesz zmyślać, albo opisać swój wymarzony dzień.
2. Zapraszasz do zabawy innych, którzy nie jeszcze nie dostąpili tego zaszczytu, jeśli nikogo nie znasz - zapraszasz babcie.
3. Gdy babcia odmówi, nie zapraszasz nikogo – już wiesz czemu posiadasz ten blog.


A teraz dzisiejszy dzień:


7.30.
Ktoś łapie za klamkę do mojego pokoju. Budzę się i unoszę głowę. Co to za kobie... Aha, mama. O so chozi?... Aha, pójść pomóc? Nie wiem jakim cudem się ubieram i nawet nie mam koszulki na lewą stronę. Przechodząc koło laptopa łapię spinkę do włosów i spinam je w nieokreślone gniazdo i wciskam na nos okulary. Idę do łazienki dokonać ablucji i umyć zęby. Co to za stwór w lustrze?... Robi to samo, co ja, więc to chyba moje odbicie... Idę na dwór żeby pomóc mamie zgrabić skoszoną trawę.
8.00.
Wracam. Nie chce mi się już spać, rześkie ranne powietrze sprawia, że się trzęsę. Ubierając się przez sen założyłam rybaczki i koszulkę z krótkim rękawem. Myję facjatę jeszcze raz. W końcu czeszę włosy i przecieram pingle.
8.30.
Pierwszy kubek herbaty i dwa naleśniki. Jeden z dwóch bardzo nieletnich kuzynów je z nami śniadanie, drugi jeszcze śpi. Cieszę się, bo razem hałasują jak olifant na wrotkach.
9.00.
Mycie garów. Odkurzanie. Pranie w rękach, bo pralka wzięła i zdechła. Pomagam w produkcji obiadu - pieczony kurczak z ziemniaczkami i pomidory w śmietanie. Pląsam na "brumśtyku" po kuchni nucąc hymn do Elbereth. Obaj kuzyni plączą się pod nogami domagając się gry w Piotrusia i w warcaby. Gram. Wrednie nie daję się pokonać. Patrzę, jak gra z nimi brat i popijam drugą dużą herbatę.
12.00
Pochłaniam obiad niczym czarna dziura Enterprise'a, a potem zmywam naczynia. Kolejna duża herbata. Siadam nad książką, ale po paru stronach odkładam ją, i biorę Hobbita. Kartkuję aż do pobytu w Rivendell. Czytam. Derpię. Odkładam powieść i idę do kuzynów żeby zajrzeć do kociąt. Pokazuję kuzynom furtki do ogródka. Zaciągam dzieciaki do domu i puszczam im bajki w TV. Oglądam z nimi i dziwuję się, i utyskuję jak babuleńka na "tę dzisiejszą młodzież". Piję dużą kawę, bo herbata mi się skończyła.
15.30.
Uciekam do swojego pokoju przed sieczką z telewizorni i zostawiam kuzynów bratu. Odpalam laptop i zapadam się w fotel z kubkiem czaju (of kors dużym). Przeglądam forum Elendilich i Ennorathu - parę postów, piszę parę swoich. Zaglądam na pocztę. Fejs o czymś donosi - wywalam. Zaglądam na fejsa i wrzucam derpiasty filmik ze Star Wars.
Zaglądam na UDW. Zaglądam na Dywagacje i odpowiadam na komentarze. Przeglądam nowe recenzje na innych blogach, pod paroma nawet coś piszę. Złoszczę się na weryfikację obrazkową, wklepuję kod z 5 razy nim w końcu zaskoczy.
Przekopuję się przez Filmweb żeby zdobyć dane do recenzji filmu.
Klnę, bo znów mam brudne szkła, ale nie chce mi się wstać po chusteczkę.
Wstaję i tak skuszona paczką miętusów leżącą obok chustki.
17.00.
Piszę notkę na UDW i przeglądam statystyki blogów. Nudzi mi się. Sufituję.
19.00.
Piszę ten tekst. W planach mam jeszcze trochę sufitowania, film i napisanie kilku tekstów. Czekam też na pojawienie się na GG Grymasa. Monituję też fora. Gdy pojawia się kumpela gadam z nią na tematy tyleż bluźniecze, co nienazwane.
22.00
Idę do łazienki i się myję. Przygotowuję sobie łóżko, okręcam laptop na stoliku i siadam na łóżku żeby dalej sufitować.
0.15
Idę spać. Jutro znów zerwą mnie skoro świt, a nawet jeśli nie i tak się obudzę, bo mam lekki sen i będę słyszeć, że łażą. Śni mi się, że strzelam z miecza świetlnego do orków i ratuję księżniczkę Zeldę.


(chyba nie liczyliście na coś ciekawego, co?)


A zapraszam:
Bujaczek
Nnyv
Catalina
Edyta
cyrysia
Wiedźminka
Leanne.

15 lipca 2012

150: Hobbit (1977) - reż. Arthur Rankin Jr. i Jules Bass

Reżyser: Arthur Rankin Jr., Jules Bass
Tytuł: Hobbit (The Hobbit)
Rok: 1977

No, epatowania Hobbitem ciąg dalszy. Tym razem będzie film, do tego animowany. Ha, nie wiedzieliście, że było coś takiego?... Było.:)
Fabułę już znacie, oparto ją wszakże na powieści pod tym samym tytułem, o której już pisałam tutaj. Hobbit Bilbio Baggins wyruszył na epicką przygodę - co hobbitom raczej się nie zdarzało. Za towarzyszy miał trzynastu krasnoludów i czarodzieja z długim nosem, a cała ta ferajna miała imiona, które Tolkien zaczerpnął z Eddy Poetyckiej. Na swej drodze spotkać mieli trolle i elfy, gobliny i leśne elfy, Golluma i pająki...

149: Nowa Fantastyka 7/2012

Gdyby jakiś NPC podszedł do mnie i zapytał "o czym jest lipcowa Nowa Fantastyka?" odpowiedziałabym: "o nietopyrzach". Pierwszy gacek, znany bliżej jako Bruce Wayne, straszy profilem już z okładki.

12 lipca 2012

148: Hobbit - J. R. R. Tolkien

Autor: J. R. R. Tolkien
Tytuł:Hobbit, czyli tam i spowrotem (The Hobbit. There and back again)
Wydawnictwo: Amber
Rok: 2011
Strona książki: Hobbit

Dziś klasyka, czylli Hobbit, książka, którą część z nas omawiała w szkole*.Ja nie miałam tej przyjemności i na opowieść o Bilbo Bagginsie, prequel Władcy Pierścieni, natknęłam się już po lekturze WP (jak spora liczba czytelników).

Pan Lodowego Ogrodu tom 4 - zapowiedź

Tej jesieni - jak informuje Fabryka Słów... Ukaże się od dawna oczekiwany przez fanów czwarty tom Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza!
Informacja z fan page wydawnictwa na fb
Zajetolk... To znaczy - yay!

Wielka wyprz!

Robię dziś remament i tak patrzę na moje półeczki, odkładam na bok woluminy, które niekoniecznie zgadzają się z profilem księgozbioru... Myślę o Was
- A może ktoś szuka właśnie tej książki - mówię trzymając jedną z nich.
W związku z tym wrzucam tutaj listę, może ktoś z Was chciałby kupić/wymienić jedną lub kilka... Proszę o wiadomość na mail lub gg (zakładka Kontakt) lub na LubimyCzytać. Ceny, które tu podałam są orientacyjne, można je jeszcze negocjować :)


Nowa Fantastyka 3/2012 (7 zł)
Nowa Fantastyka 4/2012 (7 zł)
Nowa Fantastyka 5/2012 (7 zł)
Nowa Fantastyka 6/2012 (7 zł)
Fantasy & Science Fictron - jesień 2010 (5 zł)
Czary w małym miasteczku - Marta Stefaniak (15 zł)
Wintro - Kornel Maliszewski (4 zł)
Szkoła LaOry - Agnieszka Grzelak (13 zł)
Tajemnice Skyle - Agnieszka Grzelak (14 zł)
Historia żółtej ciżemki - Antonina Domańska (7 zł)
Smoczy ogień - Anne McCaffrey (11 zł)
Moreta, pani smoków z Pern - Anne McCaffrey (10 zł)
Tu żyją smoki - James A. Owen (15 zł)
Król indygo - James A. Owen (14 zł)
Brisingr - Christopher Paolini (11 zł)
Wyprawa Kedrigerna - John Moressy (5 zł)
Legendy podmiejskie - Sarah Herman (6 zł)
O cudowności u Shakespeare'a - Ludwig Tieck (5 zł)
Wstawaj, szkoda dnia! - Tomasz Olbratowski (4 zł)
Księga Miecza - Tamora Pierce (5 zl)
Zdumiewająca historia Henry'ego Sugara - Roald Dahl (6 zł)

8 lipca 2012

Dywagacja: Czy Władca Pierścieni jest trylogią?

Cóż, do dywagowania na ten temat ciągnie mnie już od jakiegoś czasu, a że dywagacji dawno nie było... To popiszę teraz. Może komuś notka dopomoże, może skłoni do dyskusji... Nvm, piszę.

*tolkienist nerd mode on*
Władca Pierścieni to dzieło J. R. R. Tolkiena, który może ojcem fantastyki nie był, ale za to bliskim wujkiem na pewno. Zawdzięczamy mu prócz wspaniale wykreowanego świata masę memów, cytatów, parę stereotypów i... "trylogię o wojnie o pierścień".
Tolkieniści powtarzają, rozgadują, przytaczają argumenty, krzyczą... A ludzie i tak trzeszczą o "trylogii WP".
Zatem i ja dziś o tym poględzę (no bo, czy nie jestem tolkienistką?..). Jeśli nie zgadzacie się z tym, co piszę (lub, odwrotnie, popieracie to) - dajcie znać w komentarzach.
Dramatis personae:
Alannada - as Alannada
NPC - as koleś bez nazwiska

NPC: - Czy Władca Pierścieni jest trylogią?
Alannada: - Nie.
NPC: - Dlaczego?
Alannada: - Bo to jedna i ta sama opowieść. Przez Drużynę Pierścienia, Dwie Wieże i Powrót Króla mamy wciąż tę samą opowieść o Wojnie o Pierścień.
NPC: - To jak trylogia Sienkiewicza. Też ma trzy tomy.
Alannada: - Trylogia Sienkiewicza jest trylogią, bo to trzy oddzielne historie połączone niektórymi postaciami i czasem trwania. Potop też ma trzy tomy, a nikt nie krzyczy, że jest trylogią. Władca jest jak Potop.
NPC: - Ale ma trzy księgi. To trylogia.
Alannada: - Władca Pierścieni ksiąg ma sześć, po dwie na każdy wolumin. Założeniem Profesora było, aby wydano go w jednym tomie, podzielonym na szesć ksiąg, plus dodatki.
NPC: - To dlaczego Władca Pierścieni jest trylogią?
Alannada: - Bo nie jest! Wydano tę opowieść w trzech woluminach dla wygody, czy coś, a Ty mi tu teraz nerwy szarpiesz, NPC-u jeden!
NPC: - Ale Władca jest trylogią.
Alannada *dusi NPC-a włosem Galadrieli*
*kurtyna opada, słychać syrenę karetki*

A oto słowa samego Profesora:
"PS. Książka oczywiście nie jest "trylogią". Jej podział na tomy oraz ich tytuły zostały uznane za fuszerkę konieczną z powodu objętości i kosztów wydania. Nie istnieje żaden rzeczywisty podział na 3, a żadna część nie jest zrozumiała oddzielnie. Opowieść zrodziła się i została napisana jako całość i jedynym naturalnym podziałem są "księgi" I-VI (które pierwotnie miały tytuły)" [Listy #165]

147: Czary w małym miasteczku - Marta Stefaniak

Autor: Marta Stefaniak
Tytuł: Czary w małym miasteczku
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2012
Strona książki: Czary w małym miasteczku

Przyznam szczerze, że byłam dość nieufnie nastawiona do Czarów w małym miasteczku pióra Marty Stefaniak. Nie znałam nazwiska tej pani, zaś tytuł niejasno kojarzył mi się ze Szpilkami na Giewoncie (nie wiem, skąd mi się to skojarzenie przyplątało, bo znam serial tylko z tytułu). Pełna byłam złych przeczuć, że książka będzie "zbyt babska", że będzie jakiś romansowy wątek...

5 lipca 2012

Czaropis - tom 2 - zapowiedź

Wczoraj burzowy wieczór uniemożliwił mi podłączenie się do Matrixa, ale dziś spieszę z newsem, który zrekompensował mi wczorajszy brak prądu.
Otóż, jak donosi wydawnictwo Prószyński i S-ka, jego nakładem 10 lipca ukaże się drugi tom Czaropisu Charltona Blake'a. Oto kilka opinii o książce.

"Czaropis Blake’a Charltona zaskakuje świeżością, chociaż silnie nawiązuje do klasyki gatunku. Z czystym sercem polecam przygody młodego kakografa każdemu, kto pragnie dobrej rozrywki."
Gildia.pl

"Jeśli lubicie literaturę fantasty, Czaropis jest zdecydowanie dla Was!"
Bravo.pl

"Duża doza akcji, tajemnic i tak niezwykle unikalny system magiczny sprawiły, że Czaropis. Tom 2 to jedna z najlepszych książek 2011 roku."
Fantasy Book Critic

...Chyba dziś nie zasnę...

4 lipca 2012

11 pytań

MałaEmily zaprosiła mnie*, więc oto i mój mały wkład do zabawy w 11 pytań.

Zasady:
1. Każda oznaczona osoba musi odpowiedzieć na 11 pytań przyznanych im przez ich “Tagger” i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Następnie wybiera 11 nowych osób do tagu i podaje je w swoim poście.
3. Utwórz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w tagu i napisz je w tagowym poście.
4. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałaś.
5. Nie oznaczaj ponownie osób, które już są oznakowane.

Oto pytania dla mnie:
1. Rower czy rolki?
Z dwojga złego wybieram mniejsze zło: rower.
2. Harry Potter czy Władca Pierścieni?
A, to proste. WP. Jestem nieuleczalnie chora na tolkienizm (co widać), choć HP wspominam jako całkiem fajną lekturę z gimnazjalnych czasów.
3. Kolory pastelowe czy neonowe?
Pastelowe. I w żadnym wypadku nie kontrastowe.
4. opalanie czy leżenie w cieniu?
Leżenie w cieniu:P Nie mogę przebywać za długo na słońcu nawet gdybym chciała
5. spódnica czy krótkie spodenki?
Spódnica:P
6. Boże Narodzenie czy Wielkanoc?
Dożynki :P Nie, serio, nie wiem, oba święta bardzo lubię i nie umiem się zdecydować :)
7. wiosna czy jesień?
Jesień!
8. arbuz czy maliny?
Arbuz. Mam awersję do owoców, które sama rwę, przez co nie jem malin, truskawek, porzeczki i aronii.
9. pop czy rock?
Rock, choć jeśli jakiś kawałek z popu jest spoko, to będę go słuchać także. A mój ulubiony gatunek to folk (i filk)
10. danie pikantne czy łagodne?
Pikantne! Jak ja przyprawię zupę sobie do smaku, to rodzinka nie może jej zjeść :P
11. książka o dobrym zakończeniu czy o smutnym?
To zależy od samej książki, ale raczej lubię jak kończą się dobrze. No, chyba że jest kontynuacja z happy endem:P

Moje pytania:
1. Twój najlepszy czworonożny przyjaciel to?...
2. Kawa/herbata z cukrem czy bez?
3. Książki na własną półkę, czy do wymiany?
4. Literatura "babska" czy "męska"?
5. Zakładasz książkę zakładką, czy wszystkim, co wpadnie pod rękę?
6. Czytanie w zaciszu pokoju czy na wolnym powietrzu?
7. Pizza czy frytki?
8. Cola czy sok owocowy?
9. Standalone czy cykle?
10. Jesteś sową czy słowikiem?
11. Prezet niespodzianka, czy "zamówiony"?

Zapraszam:
NiePoczesaną
Nnyv
Ravena
Grymasa
Enedtil
Almare
Tallis Keeton
Ulalume
Smilling
oraz każdego, kto chce :P

*Chyba, bo masa ludzi tak samo przejęzycza mój nick :P

3 lipca 2012

146: Silmarillion - J. R. R. Tolkien

Słyszę już muzykę sfer, w jej kosmicznej harmonii znaleźć można tylko jeden dysonans.
Autor: J. R. R. Tolkien
Tytuł: Silmarillion (The Silmarillion)
Wydawnictwo: Amber
Rok: 2000
Strona książki: Silmarillion
[wyjątkowo strona nie dotyczy recenzowanego egzemplarza, ale na str wydawnictwa nie ma odpowiedniej]

Kto obstawiał Sila ten może się cieszyć, bo faktycznie miałam zamiar zacząć wyzwanie od mojej ukochanej książki, pierwszej naprawdę własnej w mojej biblioteczce. Hmm, trzymam go teraz w ręce... Chociaż traktowałam go przez te lata prawie jak relikwię widzę po nim oznaki częstego czytania, szczególnie na grzbiecie. Ale i tak kocham tę książkę! ^^

2 lipca 2012

145: Zakon Smoka - Aleksandar Tesic

Autor: Aleksandar Tesic
Tytuł: Zakon Smoka
Wydanictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2012
Strona książki: Zakon Smoka

Cóż, przyznaję to szczerze i bez bicia... Sięgnęłam po Zakon smoka z trzech powodów. Primo, tytuł nawiązywał do tych radosnych stworzeń, które tak bardzo lubię. Secundo, autor czerpał z legend serbskich, a ja na legendy jestem łasa prawie tak samo, jak na opowieści o smokach. W końcu tertio, moja sympatia do autorów ze wschodu sprawiła, że mając okazję przeczytania czegoś spoza nurtu prozy zachodniej, skorzystałam z niej co prędzej.
Na początku poznajemy starego iluminatora, Gabriela, który w jesieni swego życia postanowił spisać dzieje niezwykłych ludzi. Staruszek niespiesznie dyktował kolejne zdarzenia skladające się na jego historię powierzając ich zapisywanie skrybie.
Gabriel należał do Zakonu Smoka, bractwa rycerskiego mającego za zadanie chronić świat przed złymi mocami. Nic dziwnego więc, że brał udział w wydarzeiach majacych związek z wypełnianiem się prastarej przepowiedni dotyczącej jednego z członków Zakonu Smoka, księcia Marka.
Akcja prowadzona jest co prawda bardzo ciekawie, postaci i zdarzenia są fascynujące, niejednoznaczne, często tajemnicze i niebezpieczne. Autor napisał swą powieść tak, że potrafi ona wciągnąć nieopatrznego czytelnika niczym bagno po deszczu*.
W odnalezieniu się w książce pomaga mapa, która przy całej swej urodzie dla mnie była słabo czytelna z powodu użytej czcionki.
Fabułę dzielą dość spore partie tekstu zawierającego szczegółowe wyjaśnienia lub opisy. Z jednej strony spowalnia to akcję, z drugiej jednak szalene ubogaca obraz, który czytelnik maluje sobie w wyobraźni.
Z jednej strony mamy magię, demony, pogańskie bóstwa, smoki, elfy, wampiry, stare wieszczki zamieszkujące uroczyska i całą resztę fantastycznego inwentarza, zaś z drugiej kraj, który możemy znaleźć na mapie czy wygooglać w sieci. Osadzenie akcji na poły w świecie rzeczywistym, na poły fantastycznym jest ostatnio popularnym zabiegiem, lecz tym razem akcja dzieje się w dawnej Serbii. Dobrze przeczytaliście, nie w Ameryce, nie w Wielkiej Brytanii czy gdzieś na terenie państw zachodniej Europy, lecz właśnie w Serbii. Powiew świeżości, ot co. Do tego całość okraszona jest zwyczajami i legendami - jak głosi autor - nadal kultywowanymi w tym kraju. To fascynujące, szczególnie, że większość z nas - przyznajmy się - niewiele wie o Serbii, jej mieszkańcach i ich kulturze. Ta powieść może nam przybliżyć ową krainę, może też zapoczątkować jakieś głębsze poszukiwania i sympatię do Serbii. W czasie, gdy większość światowej fantastyki to dzieła z anglojęzycznego grajdołka, dobra powieść z innego kręgu kulturowego powinna zasługiwać na tym większą uwagę i estymę.
Ja zawsze z radością widziałam pisarzy, którzy czerpali wątki i motywy do swoich książek z pobliża. Tesic, będąc z pochodzenia Serbem, zebrał w Zakonie Smoka ogromną ilość rytuałów i zwyczajów swego rodzinnego kraju, co nie tylko ubarwia powieść, ale też jest w pewnym sensie zapisaniem ich dla potomnych, bo większość z nich dotąd była przekazywana ustnie.
Wielkość woluminu może być niezłym odstaszaczem, bo Zakon smoka należy do typu książek zaczepnych. Co bardziej płochliwi czytelnicy niech się nie lękają tej objętości, bo w czasie lektury przestaje mieć ona znaczenie. Do tego czcionka, jak na me gusta, była nieco za mała, ale przy takiej objętości wydrukowanie wszystkego 16 powiększyłoby pozycję do rozmiarów optymalnych tylko dla niektórych gatunków smoków**. Przy okazji okładka wygląda całkiem fajnie, jej kolorystyka przyciąga wzrok i prawie hipnotyzuje.
Co prawda nazywanie Tesica serbskim Tolkienem wydaje mi się jednak przegięciem, to jednak jest on bardzo dobrym pisarzem, którego karierę mam zamiar śledzić i, w miarę możliwości, podczytywać. Jak na debiut powieść jest wybitna.
Jak tu nie polecić tak wciągającej, barwnej i frapującej lektury? Nie tylko fantaści znajdą coś dla sebie na jej kartach; także miłośnicy poznawania nowego spędzą nad nią miłe godziny. Inni czytelnicy także mogą się wybornie bawić z Zakonem smoka w jednej, a mrożoną herbatą w drugiej, ręce.

Ocena
Wciągliwość - 5
Wygoda czytania - 4
Jak bardzo mi się podobało? - 5

*Z tą różnicą, że nie robi "Blop!"
**I olifantów.

Książkę ootrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka
Opinia na LubimyCzytać

Wszystko dla Niej - zapowiedź

Hej, hej, żyję :P
W dowód tego pozwólcie, że podrzucę Wam newsa...
Wydawnictwo Amea 23 lipca wyda zbiór opowiadań Wszystko dla niej Beaty Rudzińskiej.
Na stronie książki możemy przeczytać takie oto słowa:
Obsesje, lęki, skrywane pragnienia, świat realny i baśniowy, a nade wszystko Ona. Za każdym razem inna. Silna, słaba, zaborcza, obojętna, bierna, aktywna. Kim jest Ona? Ofiarą? Oszustką? A może ta książka wcale nie jest o Niej?

Wszystko dla niej to zbiór opowieści , które układają się w obraz intymnych emocji, łączących lub dzielących bliskie – i nie tylko bliskie – sobie osoby. Czytelnicy odnajdą w tekstach Beaty Rudzińskiej kobiety, które czasem chciałyby zabić, i mężczyzn, którzy wolą lalki od kobiet. Znajdą też mówiące zwierzęta: psy na błękitnych smyczach i pchły, które widzą i wiedzą najlepiej.

W barwnych obrazach Beata Rudzińska tworzy literaturę, która wgryza się i wsysa w myśli i w pamięć Czytelników.