Spodobała mi się zabawa, którą wymyślił Ichigol, więc się do niej dołączam.
Zasady:
1.Opisujesz jeden dzień ze swojego życia. Możesz zmyślać, albo opisać swój wymarzony dzień.
2. Zapraszasz do zabawy innych, którzy nie jeszcze nie dostąpili tego zaszczytu, jeśli nikogo nie znasz - zapraszasz babcie.
3. Gdy babcia odmówi, nie zapraszasz nikogo – już wiesz czemu posiadasz ten blog.
A teraz dzisiejszy dzień:
7.30.
Ktoś łapie za klamkę do mojego pokoju. Budzę się i unoszę głowę. Co to za kobie... Aha, mama. O so chozi?... Aha, pójść pomóc? Nie wiem jakim cudem się ubieram i nawet nie mam koszulki na lewą stronę. Przechodząc koło laptopa łapię spinkę do włosów i spinam je w nieokreślone gniazdo i wciskam na nos okulary. Idę do łazienki dokonać ablucji i umyć zęby. Co to za stwór w lustrze?... Robi to samo, co ja, więc to chyba moje odbicie... Idę na dwór żeby pomóc mamie zgrabić skoszoną trawę.
8.00.
Wracam. Nie chce mi się już spać, rześkie ranne powietrze sprawia, że się trzęsę. Ubierając się przez sen założyłam rybaczki i koszulkę z krótkim rękawem. Myję facjatę jeszcze raz. W końcu czeszę włosy i przecieram pingle.
8.30.
Pierwszy kubek herbaty i dwa naleśniki. Jeden z dwóch bardzo nieletnich kuzynów je z nami śniadanie, drugi jeszcze śpi. Cieszę się, bo razem hałasują jak olifant na wrotkach.
9.00.
Mycie garów. Odkurzanie. Pranie w rękach, bo pralka wzięła i zdechła. Pomagam w produkcji obiadu - pieczony kurczak z ziemniaczkami i pomidory w śmietanie. Pląsam na "brumśtyku" po kuchni nucąc hymn do Elbereth. Obaj kuzyni plączą się pod nogami domagając się gry w Piotrusia i w warcaby. Gram. Wrednie nie daję się pokonać. Patrzę, jak gra z nimi brat i popijam drugą dużą herbatę.
12.00
Pochłaniam obiad niczym czarna dziura Enterprise'a, a potem zmywam naczynia. Kolejna duża herbata. Siadam nad książką, ale po paru stronach odkładam ją, i biorę Hobbita. Kartkuję aż do pobytu w Rivendell. Czytam. Derpię. Odkładam powieść i idę do kuzynów żeby zajrzeć do kociąt. Pokazuję kuzynom furtki do ogródka. Zaciągam dzieciaki do domu i puszczam im bajki w TV. Oglądam z nimi i dziwuję się, i utyskuję jak babuleńka na "tę dzisiejszą młodzież". Piję dużą kawę, bo herbata mi się skończyła.
15.30.
Uciekam do swojego pokoju przed sieczką z telewizorni i zostawiam kuzynów bratu. Odpalam laptop i zapadam się w fotel z kubkiem czaju (of kors dużym). Przeglądam forum Elendilich i Ennorathu - parę postów, piszę parę swoich. Zaglądam na pocztę. Fejs o czymś donosi - wywalam. Zaglądam na fejsa i wrzucam derpiasty filmik ze Star Wars.
Zaglądam na UDW. Zaglądam na Dywagacje i odpowiadam na komentarze. Przeglądam nowe recenzje na innych blogach, pod paroma nawet coś piszę. Złoszczę się na weryfikację obrazkową, wklepuję kod z 5 razy nim w końcu zaskoczy.
Przekopuję się przez Filmweb żeby zdobyć dane do recenzji filmu.
Klnę, bo znów mam brudne szkła, ale nie chce mi się wstać po chusteczkę.
Wstaję i tak skuszona paczką miętusów leżącą obok chustki.
17.00.
Piszę notkę na UDW i przeglądam statystyki blogów. Nudzi mi się. Sufituję.
19.00.
Piszę ten tekst. W planach mam jeszcze trochę sufitowania, film i napisanie kilku tekstów. Czekam też na pojawienie się na GG Grymasa. Monituję też fora. Gdy pojawia się kumpela gadam z nią na tematy tyleż bluźniecze, co nienazwane.
22.00
Idę do łazienki i się myję. Przygotowuję sobie łóżko, okręcam laptop na stoliku i siadam na łóżku żeby dalej sufitować.
0.15
Idę spać. Jutro znów zerwą mnie skoro świt, a nawet jeśli nie i tak się obudzę, bo mam lekki sen i będę słyszeć, że łażą. Śni mi się, że strzelam z miecza świetlnego do orków i ratuję księżniczkę Zeldę.
(chyba nie liczyliście na coś ciekawego, co?)
A zapraszam:
Bujaczek
Nnyv
Catalina
Edyta
cyrysia
Wiedźminka
Leanne.
Nie lubię takich zabaw, ale całkiem fajna inicjatywa.;)
OdpowiedzUsuńJa też niezbyt lubiłam, ale to mi się jakoś tak... spodobało :
UsuńTwój dzień naprawdę ciekawy, miło się czytało ;) I dziękuję za zaproszenie, jeżeli czas pozwoli to napiszę coś o sobie, chociaż teraz mam jeszcze jedną zabawę na głowie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie się Ciebie czyta;) Dużo wtrąceń z ogólnie pojętej fantastyki - to mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńA ja tam i tak się uśmiałam :D Tylko trochę mi się nieprzyjemnie czytało przez małą czcionkę, mimo wszystko jestem przyzwyczajona do większej, jednak zawartość tekstu jest świetna ;]
OdpowiedzUsuńFajnie to opisałaś;)
OdpowiedzUsuńFajny dzień... Mój niestety zaczyna się o 6 i to nie wejściem mamy, która prosi mnie o pomoc, a psem, który prosi mnie o zmienienie łóżka.
OdpowiedzUsuńFajna zabawa :) Ja mam szczęście, że śpię sobie do 11 ^^
OdpowiedzUsuń