29 grudnia 2013

190: Nowa Fantastyka 11/2013

Listopadowa Nowa Fantastyka wpadła mi w ręce z niewielkim opóźnieniem, jednakże dopadłam ją w końcu. Tradycyjnie nie zaciekaawiła mnie okładka, ale to nic nowego i nic, co powinno zaważyć na wyborze lektury. Jedyne, co mi przyszło do głowy na jej widok to fakt, że wciąż nie mogę znaleźć mojego egzemplarza Gry Endera i skończyć książkę.

W publicystyce mamy teksty różnorakie. Mateusz Wielgosz w „Zastrzyku przyszłości” w swoim artykule zapewnia czytelnika, że żyjemy w świecie SF, co ma nieco sensu, zakładając, że jest to świat dla osób sprzed dekad - dla nich zdecydowanie jest to świat rodem z książek i fimów z gatunku fantastyki naukowej. Jednakże nie do końca do tego pije autor. Na fali fandomu Doktora Who powstał artykuł dotyczący odcinków tego serialu. Ponieważ oglądanie Doktora Who wciąż przede mną tylko przebiegłam wzrokiem by nie robić sobie spoilerów. Wiem, że serial jest kultowy i że każdy go widział, ale ja widziałam raptem kilka odcinków eony temu. Mamy też artykuł fascynujący, dotyczący fantastyki chińskiej. Jako fanka wyszukiwania książek, o których mało kto słyszał, przeczytałam z ciekawością co też nam fantastyka z Chin proponuje. Artykuł o Ursuli K. Le Guin, której cykl Ziemiomorze i kilka innych książek recenzowałam jakiś czas temu na łamach Dywagacji, przyprawił mnie o rumieńce, bo wielce lubię tą autorkę. Fanom polecam. Prócz tego mamy też możliwość poznania innego kultowego autora - Orsona Scotta Carda, którego cykl Powrót do domu oraz cykl o Alvinie Stwórcy wielce mi się podobały.
Opowiadania także są różnorakie. Mamy "Cyrograf" Grzegorza Piórkowskiego jest dość ciekawy. Także „Zagłada” Przemysława Kopecia okazała się być ciekawym przykładem prozy polskiej. „Idealny tekst i tajną opowieść” Leonida Kudriawcewa jest zaś niezłym przykładem tego, ze fantastyka na Wschodzie jest równie dobra jak na Zachodzie i warto sięgać po nią. „Pikselowa maska” Jeffa Noona niestety tylko mnie nudziła, choć przynajmniej ładnie napisana. „Rok szczura” Chen Quifana przypomniał mi Dom obiecany, książkę o myszach. Tu jednak mamy całkiem inną fabułę, którą polecam odkryć samemu. Liczę, że kiedyś będę mogła poczytać jakąś powieść, która byłaby rozwinięciem tego pomysłu.
Jak na mój gust numer jest bardzo dobry. Znalazły się w nim ciekawe teksty, niosące radość i nową wiedzę na tematy wszelakie. Polecam gorąco!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję redakcji Nowej Fantastyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte