Tytuł: Sługa magii (Magic's Pawn)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 1995
Strona książki: Sługa magii
Moja fascynacja książkami Mercedes Lackey osłabła nieco przez ostatni rok, lecz nadal z chęcią sięgam po przygody znanych już bohaterów, których zdążyłam polubić.
Jedną z takich postaci jest Vanyel Ashkevron, bohater Sługi Magii, pierwszego tomu trylogii Ostatniego maga heroldów, która jest chyba moją ulubioną z całego cyklu.
Vanyel urodził się jako dziedzic jednego z drobniejszych valdemarskich szlachciców. Jego ojciec zaplanował mu przyszłość - miał zająć jego miejsce.
Niestety, młodzieńca nie ciekawiło zarządzanie majątkiem, a lekcji fechtunku wręcz się bał. Drobny, raczej słaby, chłopiec próbował jednak zadowolić ojca i opierając się na książkach opracował własny sposób walki stawiając na szybkość i zwinność, a nie na siłę. W wyniku tego udało mu się pokonać i rozwścieczyć nauczyciela, który następnie "pokazał mu jak się walczy naprawdę" i złamał mu rękę.
Był to jeden z powodów, dla których Withem, ojciec chłopaka, postanowił wysłać Vanyela do strasznej ciotki Savil, maga heroldów, która urzędowała w Przystani. Owa niewiasta miała podjąć się trudnego zadania zrobienia z chłopca mężczyzny i wybicia mu z głowy muzyki.
Po przyjeździe do stolicy i spotkaniu z szorstką ciotką, która dość niechętnie przyjęła go pod skrzydła, Van rozpoczął nowy etap swego życia jako uwielbiany przez młodzież dworski dandys. Za maską obojętnego na wszystko młodzieniec skrywał swe bolesne sekrety.
Jednak niedługo wiele miało się zmienić w życiu Vanyela, i nie miały być to łatwe zmiany.
Bardzo lubię sposób pisania Lackey, to, jak przedstawia bohaterów, z którymi łatwo się zaprzyjaźnić czy identyfikować. Jej opisy cechuje wielka plastyczność, nigdy nie miałam problemu z wczuciem się w postać czy z wyobrażeniem sobie czegoś, co autorka opisała. Powieści tejże pani czyta się z przyjemnością.
O książce można by powiedzieć "stara dobra klasyczna fantasy", czyli to, do czego Alannada żywi szczery sentyment. I choć faktycznie, fabułę miejscami dość łatwo przewidzieć, to występują w niej różne niespodziewane zwroty akcji, które mogą nieźle zaskoczyć.
Powieść umiejscowiona jest w czasie o wiele lat wcześniej niż trylogia Strzał królowej i Prawo miecza, które prezentowałam Wam onegdaj (tu: Strzały królowej, Lot strzały, Upadek strzały i Prawo miecza). Możemy poznać historię Valdemaru, a także poznać bliżej kastę heroldów, która nie występowała w czasach Talii i Kerowyn.
Sługa magii to książka o dorastaniu, o walce z własną słabością, o podejmowaniu walki o swoje przekonania i w obronie innych niezależnie od tego, jakie koszty można ponieść. Historia Vanyela uczy, że nawet jeśli twój świat się zawali można liczyć na przyjaciół, można spróbować stanąć na nogi i zrobić coś dla innych. Polecam gorąco.
Ocena
Wciągliwość - 4
Wygoda czytania - 4
Jak bardzo mi się podobało? - 5
Brzmi interesująco, więc czemu nie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Zaciekawiłaś mnie i to bardzo. Widzę, że książka niesie nawet w sobie pewne wartości. Tym bardziej muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się wcześniej z tym tytułem, ale chętnie się za nim rozejrzę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, a patrząc z perspektywy książek, które już mam na liście, to nie przeczytam...
OdpowiedzUsuńPowiedz mi - przyszły już do Ciebie książki od Prószyńskiego?
Zupełnie nie kojarzę autorki, aczkolwiek boję się po nią sięgnąć, znając swoją wybredność odnośnie klasycznego fantasy ;) Niektóre takowe pozycje są świetne, niektóre niesamowicie nudne i mało pomysłowe..
OdpowiedzUsuńTą panią mam dopiero w planach (w sensie "cokolwiek tej pani", bo wybredna nie jestem i gotowam zgodzić się na wszystko co w bibliotece znajdę;)) i to raczej takich dalszych, ale dobrze wiedzieć, że miło się zapowiada.:)
OdpowiedzUsuńNie znam autorki ani tego cyklu. Zmienię ten stan rzeczy niebawem.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę, ale w sumie... brzmi ciekawie, a ja lubię takie historie.
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie tym "starym dobrym fantasy" - rozejrzę się w bibliotece, pewnie gdzieś się czai ;)
OdpowiedzUsuńkasandra_85 - ja sobie wielce chwalę książki Lackey.
OdpowiedzUsuńcyrysia - większość książek niesie w sobie "coś". Niektóre co prawda bardzo głęboko. Uważam, że każda opowieść ma w sobie jakąś naukę, z każdej można coś wyciągnąć :)
Gusiarella - bo ja zwykle wykopuję stare książki :D
Klaudia - szkoda, ale rozumiem. Ja sama mam całą masę książek, które mi się w grafiku nie mieszczą, a jak pomyślę o tych, o których nawet nie myślę...
Co do książek - przyszedł mi Sherlockista z zeszłego miesiąca (jakiś czas temu), z listopada jeszcze nie mam. A co?
Visenna - to prawda. Ja uważam Lackey za dobrą autorkę, ale nie mogę być w pełni obiektywna :D
Moreni - :D Warto także zajrzeć do książek Andre Norton, to też stara dobra klasyczna fantasy. Szczerze mówiąc Norton - mym zdaniem - pisze lepiej, ale obie są super.
Edyta - Ha! Bo ja jestem Alannada_Czytająca_Leciwe_Książki :)
Immora - Ja także je lubię :D Odprężam się przy takich opowieściach.
Dusia - heh, bo stare dobre fantasy jest dobre, bo jest dobre :D