10 października 2011

99: Królestwo Czarnego Łabędzia - Lee Carroll.

Autor: Lee Carroll
Tytuł: Królestwo Czarnego Łabędzia  (Black Swan Risin)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok: 2011

We wrześniu tego roku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się debiutancka książka pary autorów posługujących się wspólnym pseudonimem Lee Carroll. Królestwo Czarnego Łabędzia, bo taki tytuł nosi owa pozycja, jest pierwszym tomem całego cyklu powieści ubran fantasy pióra - czy raczej piór - tychże autorów. Zafascynowana opisem na odwrocie okładki i gotowa zmierzyć się z kolejną książką z tego gatunku sięgnęłam po Królestwo Czarnego Łabędzia i po pierwsze zachwyciłam się szatą graficzną tomu: nie tylko bardzo ładną ilustracją okładki, ale także ozdobom towarzyszącym pierwszym stronom nowych rozdziałów.
Bohaterką powieści była Garet, dwudziestosześcioletnia projektantka biżuterii, prowadząca wraz z ojcem własną galerię. Garet od dzieciństwa spędzała wiele czasu wśród artystów, będących znajomymi jej rodziców, sama zaś tworzyła medaliony i sygnety.
Niestety, z powodu kryzysu gospodarczego w kraju sytuacja finansowa Garet i jej ojca nie należała do najprzyjemniejszych. Sprawę pogorszył jeszcze fakt, że włamano się do ich domu i skradziono bezcenne obrazy. Przy okazji tego włamania ojciec Garet został postrzelony, zaś włamywacze wynieśli także srebrną szkatułkę, którą Garet dostała od starego jubilera i miała ją dla niego otworzyć.
Zdawać by się mogło, że nie mogło już być gorzej, jednak dość szybko okazuje się, że owszem, mogło i było.
Z biegiem czasu młoda kobieta dowiedziała się nie tylko o tym, że jej matka prowadziła podwójne życie, ale także o dziedzicznej funkcji strzeżenia świata przez złem sprawowanej przez kobiety z jej rodu od dobrych czterech wieków.
Bohaterka nawet chętnie uwierzyła w te nowości - zapewne dlatego, że opowiedział jej to wampir tuż po tym, jak w muzeum zaatakowała ją mantykora.
W związku z podjęciem rodowego zadania Garet nagle zdobyła nowych, fantastycznych znajomych: wampira, króla Oberona, ognistą wróżkę Lol i wielu innych. Co więcej, dowiedziała się, że w przeciągu kilku dni będzie musiała opanować chociaż podstawy zdolności i sztuk stosowanych przez tę mniej normalną część Nowego Jorku, zaś jej przeciwnikiem stał się John Dee, wiekowy alchemik, który zaczął siać w mieście zło.
Zły czarnoksiężnik, posługując się mgłą, począł nie tylko sprowadzać na ludzi depresję i skłonność do kłótni, lecz także przyczynił się znacznie do zmniejszenia liczebności świetlnych sylf, za którymi akurat nie przepadałam.
Akcję powieści poznajemy z punktu widzenia Garet, co jest o tyle wygodne, że możemy zapoznać się nie tylko z wydarzeniami, ale także z jej uczuciami i przemyśleniami na temat tego, co dzieje się wokół niej. Daje to nam możliwość poznania tego, jak zmienia się sposób myślenia i postrzegania świata przez młodą kobietę.
Znawcy mitologii mogą dopatrzyć się wśród nowych znajomych Garet istot spotykanych nie tylko w sztukach Szekspira, ale też stworzeń z wierzeń ludów europejskich. Dla mnie było to dość ciekawe doświadczenie, wyszukiwanie wśród mieszkańców Nowego Jorku gnomów i duszków.
Prócz tych nadnaturalnych istot Garet spotyka także ludzi, wiele uwagi poświęca się parze jej najlepszych przyjaciół czy detektywowi zajmującemu się sprawą włamania do galerii.
Oczywiście, musiał się pojawić wątek miłosny. Nie mogę pojąć tej tendencji współczesnych autorów w splataniu losów głównego bohaterki z mrocznym, obowiązkowo nieszczęśliwie zakochanym w przodkini bohaterki, wampirem. Dlaczego Garet, dla odmiany, nie mogła zadurzyć się w Puku? Albo Oberonie? I gdzie w ogóle jest Tytania? I dlaczego wszyscy liczący się w magicznym świecie zamieszkują Nowy Jork?
Znalazłam w książce kilka błędów ("ratownik oderwał mi ręce"), ale nie były to błędy bardzo rażące, raczej budzące chichot.
Właściwie wiele rzeczy w Królestwie Czarnego Łabędzia z biegiem akcji coraz bardziej powiększało moją szczerą, niepohamowaną radość. Chichotałam nad tą książką jakby nie była to mroczna opowieść o tym, jak zło próbuje pogrążyć świat w niezgodzie i rozpaczy.
Królestwo Czarnego Łabędzia nie jest może wybitną książką, lecz jest bardzo fajną, lekką lekturą. Polecam szczególnie osobom, które lubią książki z wampirami w tle.

Ocena
Wciągliwość - 3
Wygoda czytania - 5
Jak bardzo mi się podobało? - 4

Książkę ootrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka

Co sądzicie o tej małej notce bibliograficznej na początku dywagacji? Czy wolicie taki układ (bez linków w tekście), czy stary?

14 komentarzy:

  1. Błędy, które wyłapałaś są naprawdę śmieszne he he. Sama się ubawiłam. Co do książki chętnie ją poznam, gdyż wydaje mi się przyjemną, lekką literaturą w której odstresuje się po ciężkim dniu.
    Co do notki biograficznej, ja osobiście jestem za.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze fascynował mnie fakt pisania jednej powieści przez dwóch autorów. Jak to w ogóle jest możliwe?
    Wątki mitologiczne to jak dla mnie spora zachęta, ale odczuwam pewien przesyt wampirami i wilkołakami. Jestem niezdecydowana. Może kiedyś…

    OdpowiedzUsuń
  3. Na książkę nadal czekam i coś nie chce do mnie przylecieć. Z pewnością jednak po nią sięgnę by przekonać się, czy przypadnie mi do gustu,

    OdpowiedzUsuń
  4. Niespecjalnie ciągnie mnie do wampirzych książek, więc z lekturą poczekam na jakieś lepsze czasy ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i w sumie mam takie same zdanie jak Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli w sumie mamy podobne zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam, ale nie podobało mi się tak jak Tobie. Schematyczna i momentami nudna.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. szczerze powiedziawszy, jak dla mnie książka jakich wiele, ale w przyszłości nie odmówię sobie jej przeczytania - tak z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładkę ma ładną, ale chyba to by było na tyle, tak z mojej perspektywy ;) Po paranormale sięgam rzadko, książka musi się naprawdę wyróżniać, żebym chciała ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na razie odpoczywam od tego typu książek, ale jeśli na nią trafię, to może postaram się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam straszną ochotę przeczytać tą książkę, po części ze względu na okładkę, a teraz jeszcze wszyscy o niej piszą i mam coraz większą chęć na tę lekturę :) Bardzo fajny recenzencki blog - dodaję do obserowowanych :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Naprawdę tu u Ciebie ładnie. W moim ulubionym kolorze. Recenzja ok. Na pewno będę tutaj zaglądać i czytać to, co napiszesz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte