14 października 2016

267: W krainie złota i totemów - Janusz Wolniewicz

Autor: Janusz Wolniewicz
Tytuł: W krainie zlota i totemów
Wydawnictwo: ISKRY
Rok: 1968

Melancholijna aura jesieni często sprawia, że chce się uciec ze znajomych kątów, uderzyć w trampka i podążyć na przygodę - jak Bilbo i cała masa innych postaci. Ale nie każdy ma możliwość spotkać Gandalfa, czy chociażby wyłuskać „kakaskę” na bilet hen, w nieznane.
Zarząd radzi sobie z tym czytając książki podróżnicze.
Tym razem Zarząd urwał się na Alaskę początku drugiej połowy dwudziestego wieku. Z autorem książki i jego kompanem filmowcem załatwił papiery i wsiadł na pokład samolotu, aby przenieść się w krainę owianą mitem i lodowatymi wiatrami.
Wspomnienia z podróży są napisane humorystycznym stylem, bardzo ładną polszczyzną. Milo czytało się tę historię, okraszoną niekiedy przemyśleniami autora. Polubiłam go, szczególnie, że i ja nosiłam w sobie wiele obrazów Alaski i Indian tam mieszkających zaszczepionych przez Cooka i Londona. Jego towarzysz zaś zjednuje sobie sympatię czytelnika swoją energicznością i entuzjazmem, z jakim utrwala poszczególne momenty podróży na taśmie filmowej. Ich relacje, targanie kamer i aparatów i wspólne rozmowy pokazują, jak zażyłymi przyjaciółmi byli.
Alaska jawi się na kartach tej książki jako kraina kontrastów - nowoczesność łączy się z tradycjami. Polacy podróżujący przez rubieże Alaski przybliżyli nam nie tylko jej duże miasta, ale też osiedla Indian, drogi i bezdroża, a także szlaki wodne. Dla współczesnego czytelnika ma to jeszcze walor przekazu sprzed kilkudziesięciu lat. Kiedy autor podał jako ciekawostkę, że mieszkańcu Alaski mogą cieszyć się codzienn siedmiogodzinnym programem telewizyjnym tak, jak każdy warszawiak pomyślałam o tym, jak wiele musiało zmienić się tam od tych czasów i jak wiele zmian zaszło w Polsce.
Inną refleksją, która mnie naszła przy czytaniu, było to, jak wielu Polaków wyemigrowało do Kanady i Alaski po II wojnie światowej. Nasi podróżnicy prawie cały czas mieli okazję natykać się na rodaków, wykonujących różne prace na całym badanym przez nich terenie. Ludzie ci opuszczali Polskę w nadziei na lepsze perspektywy i pozostawali na Alasce, pokochawszy ten surowy kraj.
To bardzo przyjemna lektura na jesienne popołudnie albo na trasę. Nie jest ciężka, ale pozwala snuć własne rozważania. Przybliża nam świat odległy nie tylko na mapie, ale też i w czasie.

Ocena - 7
Opinia na LubimyCzytać

5 komentarzy:

  1. Właśnie potrzebuję nowej książki na długą podróż pociągiem w weekend:) Pozdrawiam.


    ___________________________
    http://bit.ly/2e6KSgn

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna przygoda. Lubię książki z takim klimatem. Chętnie wybrałabym się w podróż u boku tej publikacji. Mam nadzieję, że kiedyś ją dopadnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj nie, nie dla mnie zdecydowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obecnie wolę coś innego gatunkowo, ale polecę tę książkę mojej siostrze. Myślę, że ona się skusi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie nie mam ochoty na taką książkę, ale zapiszę sobie jej tytuł :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte