9 lipca 2016

251: Córka słońca - Barbara Wood

Autor: Barbara Wood
Tytuł: Córka słońca (Daughter of the Sun)
Wydawnictwo: Książnica
Rok: 2011

Powieść wpadła mi w ręce przypadkiem. Ponieważ wstęp mi się nawet spodobał, postanowiłam lekturę kontynuować.
Akcja książki rozpoczęła się w XII wieku, w niewielkiej wiosce indiańskiej. Młoda Hoszitiwa i jej plemię żyli spokojnie, uprawiając ziemię i lepiac deszczowe dzbany. Niestety, ich sielanka nie trwała długo, bo oto do wioski przybyła armia Mrocznego Pana oraz sam władca krainy, żądając oddania jednej z córek ludu slońca.
I tak rozpoczęła się podróż Hoszitiwy do Miasta, niezwykłej stolicy prekombulijskiego państwa.
Wiele lat potem, bo na początku XX wieku doktor Faraday Hightower stracił żonę. Nie mogąc otrzasnąć się po śmierci ukchanej lekarz postanoowił udać się na poszukiwania odpowiedzi i tajemniczych indiańskich mędrców żyjących gdzieś na pustynii. Pozostawił pod opieką szwagierki swą jedyną córkę, Morganę.
Losy tej pary miały spleść się w niezwykły sposób. Duchowa podróż Faradaya, połączona ze studiami kultury Indian i ich petroglifów miały dopomóc mu nie tylko odnaleźć odpowiedzi, których szukał, ale i pozwolić m na odzyskanie radości z życia.
Powieść dzieli się na cztery części - jedną dotyczącą Hoszitiwy, jedną o Faradayu i dwie (rozdzielone kilkunastoma latami) o Morganie. I wyznać muszę, ze jak dla mnie część Hoszitiwy była najlepsza. historia Faradaya porzycającego dorastającą córkę i Morrgany wychowującej się pod opieką ciotki Bettiny były też dość dobre, ale brakowało im czegoś. Ich zaletą było pokazanie początku XX wieku i przemian społecznych w tych czasach. W opowieści Hoszitiwy więcej jest magii, możemy poznać kulturę dużo różniącą się od naszej. Zaś Faraday i Morgana, jako żyjący stosunkowo podobnie do nas, nie różnili się aż tak od ludzi współczesnych.
Książkę czyta się przyjemnie, choć fragmentami potrafiła nieco się dłużyć, a akcja zwalniała. Jednak zwroty akcji sa dość ciekawe i potrafią zaskoczyć. Fajnie jest też zobaczyć, z czym borykali się antropologowie na początku ubiegłego stulecia. Także wpływ II Wojny Światowej na społeczeństwo Stanów Zjednoczonych został tu zarysowany, chociaż tylko na przykładzie jednej miejscowości.
Bohaterowie są dość ciekawi, ale bez szału, nawet w cześci Hoszitiwy nie są jakoś szczególnie porywający. Owszem, jest parę sympatycznych postaci, ale na uwagę zasługiwała tylko pani antropolog Elizabeth. Jej wątek jest ciekaawie poprowadzony. Opisy przyrody są ładne, dobrze uzupełniają fabułę.
Czy polecam? Właściwie tak, choć nie jest to bardzo dobra książka. Jest zajmująca i na pewno dostarczy sporo rozrywki, ale nie zapadnie mi w pamięć i nie będę do niej wracać. Co do autorki, to jeszcze nie wiem, zobaczę jeszcze jakąś jej powieść i wtedy będę pewna, czy będę kontynuować czytanie jej powieści. Na pewno spodoba się fanom romansów i opowieści obyczajowych zaprawionych nutką mistycyzmu.

Ocena - 5
Opinia na LubimyCzytać

2 komentarze:

  1. Prześliczna okładka *^*
    Szkoda tylko, że treść już mniej ładna. ;)

    Zapraszam też na dopiero co raczkującego bloga:
    http://zamknietawpozytywce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy czego szukasz. Ja szukałam Indian, więc trochę się zawiodlam

      Usuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte