Autor: Piotr Molenda
Tytuł:
Worn
Wydawnictwo: autor
Rok: 2013
Strona
książki:
Worn
Znacie mnie. Jest wielką fanką
fantastyki i nie ograniczam się tylko do fantastyki zagranicznej,
lecz równie chętnie sięgam po rodzimą. Kiedy więc dostałam
maila z propozycją recenzji polskiej książki fantasy nie mogłam
się nie zgodzić.
Autorem „Worna” jest Piotr Molenda,
a książkę można zakupić na jej stronie internetowej. Można też
przeczytać dwa jej fragmenty, aby nie kupować w ciemno – jako
osoba nie mająca nic przeciw ebookom i ceniąca sobie możliwość
sprawdzenia, co kupuję i czy na pewni to chcę kupić (wiadomo,
student jest biedny i ma suchoty) powitałam ten fakt z miłym
zaskoczeniem.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to
niebagatelna liczba stron – prawie 700. Pomyślałam: „O, to
nawet lepiej, więcej opisów świata, więcej ciekawostek, więcej
wszystkiego!” No i faktycznie, autor hojnie przyozdobił akcję
swej powieści opisami, których nie powstydziłby się chyba nawet
Profesor, który z malowniczych opisów jest znany.
Poznajemy zatem naszego bohatera –
Worna, człowieka, który nie wie, kim byli jego rodzice, różniącego
się nieco innym typem urody od reszty społeczności w jego osadzie.
Miał on także sporego pecha – w chwili gdy go poznajemy był
właśnie prowadzony jako jeniec przez kilku kudłaczy, zwanych też
gnomami. Zaprowadziły one naszego drogiego Worna do niezwyklego
miejsca na odludziu – nie po to jednak aby go zjeść, lecz by
przedstawić go pewnej tajemniczej osobie. Osoba ta zaproponowała
Wornowi całkiem przyzwoity układ – tajemniczy mężczyzna
wyszkoli go na wojownika i będzie go uczył, w zamian zaś Worn
podejmie się misji przyniesienia mu pewnego artefaktu.
Artefakt, jak się rychło dowiadujemy,
miał służyć do otwarcia więzienia naszemu kochanemu kosmicie.
Tak, dobrze czytacie, w książce jest kosmita, który twierdzi, że
wraz z grupą przyjaciół doprowadził Ziemię do rozkwitu. Za to
ludzie mają w planach zapewne zniszczenie wszystkiego, zaczynając
od fauny. Worn podjął się zadanie wykonać. Jego przeciwnikami
stać się mieli strażnicy artefaktu – wywodzący się głównie z
kleru. Miejscem zaś ukrycia bezcennego skarbu była kraina
latających wysp, o której niewiele wiadomo. Mimo to nasz bohater
dziarsko ruszył przed siebie, zabijając oponentów oraz parę osób,
które na to zasłużyły – w każdym razie w jego mniemaniu.
Dołączył do niego dość prędko wagabunda Dragaj, człowiek o
nieco bardziej „cywilizowanym” sumieniu.
Worn z jednej strony jest całkiem miłą
postacią – szanuje naturę, jest sumienny i słowny, kieruje się
logiką, jest rzeczowy i zwykle szczery do bólu. Ten zapalony ekolog
nie tylko nie dał zatłuc złapanego w pułapkę wielkiego kota,
lecz dopomógł mu się oswobodzić, Poza tym jest zabijaką, który
z zemsty za spalenie kobiety podejrzanej o czary wymordował całą
wioskę. Wciąż nie jestem pewna czy go lubię. Dragaj, jego
towarzysz, zdawał się być bardziej ludzki, ale także miał swoje
za kołnierzem. W zasadzie każdy z bohaterów, których prezentuje
nam autor, ma dobre i złe cechy – sporo w tym świecie postaci
niejednorodnych. W każdym razie wyrachowanie Worna czasem dość
mocno wkurza, a jego ekologiczne zapędy są radością dla mych oczu
– bohaterów ekologów powinno być więcej.
Drugą ważną sprawą są opisy, o
których już nieco mówiłam wcześniej. Są rozbudowane,
szczegółowe, autor poświęca całe strony na upewnienie się, że
cały najbliższy krajobraz jest czytelnikowi doskonale znany. Z
jednej strony to cieszy – rzadko można się spotkać z taką
dokładnością. Z drugiej jednak – akcja przez to zwalnia, a
czytelnik czasem zaczyna podsypiać i musi odłożyć książkę na
chwilę. Czasem na dłuższą.
Cóż, reasumując – „Worn” jest
powieścią wymagającą nieco czasu – jest obszerna i niekiedy
nieco nuży. Poza tym jest w porządku, choć w ebooku znalazłam
całkiem sporo literówek – szczególnie jeśli chodzi o duże
litery na początku wypowiedzi bohaterów. Polecam, może
niekoniecznie z płonącym entuzjazmem, ale polecam.
Ocena:
Wciągliwość – 4
Wygoda czytania – 3
Jak bardzo mi się podobało? - 4
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
autorowi.
Opinia na
LubimyCzytać