15 lipca 2012

150: Hobbit (1977) - reż. Arthur Rankin Jr. i Jules Bass

Reżyser: Arthur Rankin Jr., Jules Bass
Tytuł: Hobbit (The Hobbit)
Rok: 1977

No, epatowania Hobbitem ciąg dalszy. Tym razem będzie film, do tego animowany. Ha, nie wiedzieliście, że było coś takiego?... Było.:)
Fabułę już znacie, oparto ją wszakże na powieści pod tym samym tytułem, o której już pisałam tutaj. Hobbit Bilbio Baggins wyruszył na epicką przygodę - co hobbitom raczej się nie zdarzało. Za towarzyszy miał trzynastu krasnoludów i czarodzieja z długim nosem, a cała ta ferajna miała imiona, które Tolkien zaczerpnął z Eddy Poetyckiej. Na swej drodze spotkać mieli trolle i elfy, gobliny i leśne elfy, Golluma i pająki...
Kiedy już przyzwyczaimy się do rysunków i postaci możemy cieszyć się samą historią, gęsto-często przetykaną wstawkami w postaci piosenek (tak, jest też piosenka elfów z Rivendell :3, mam nadzieję, że w tegorocznym Hobbicie też będzie). Z jednej strony kreska jest przerażająca, szczególnie na początku, gdy pojawia się Gandalf, a krasnoludy wyskakują dosłownie zza każdego krzaka, ale da się to oglądać.... Do czasu pojawienia się Elronda z LEDami (w ogóle skąd ta koncepcja?...), Golluma i króla Thranduila... Tego ostatniego w szczególności. Smaug też jest ciężkim szokiem dla nieprzygotowanych psychicznie.
Nie można odmówić animacji trzymania się książki (czego tegoroczna produkcja - z tego, co zauważyłam - może nie zachować), ale niektóre koncepty (np. te podane wyżej) sprawiają, że aż zęby bolą... Do doboru aktorów podkładających głosy nic nie mam, choć Gollum brzmi jak mocno zmęczony życiem lump na kacu.
Podziwiać należy fakt, że animowany Hobbit powstał. Cieszyć nim oko można, szczególnie gdy jest się ciężkim przypadkiem tolkienisty, bo poza wieloma drobnostkami film jest fajny i klimatyczny. Ja sama go lubię i wspominam z nostalgią jako coś, co powstało w zamierzchłych czasach, postarzało się, ale i tak fajnie, że jest.
Co do reżyserii... Duet Rankin i Bass robił też potem Ostatniego jednorożca i przyznać muszę, że widać wiele podobieństw między oboma filmami. Głosów co ciekawszym postaciom użyczyli: John Huston (Gandalf), Orson Bean (Bilbo), Hans Conried (Thorin), Brother Theodore (Gollum) i Cyril Ritchard (Elrond).
Warto zobaczyć i samemu ocenić, puścić dziecku zamiast tego chłamu, który im wciskają.

Ocena
Wciągliwość - 5
Wygoda oglądania - 3
Jak bardzo mi się podobało? - 4

7 komentarzy:

  1. Aż obejrzę! ;) Tym bardziej, że ostatnio polubiłam filmy animowane. ;) Kiedyś tworzyli świetne bajki dla dzieci, to, co puszczają teraz to tylko marna imitacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. I anime było często ambitniejsze... Eh, nie ma co narzekać. Polecam, sama idea tej produkcji jest fajna, a do kreski można się przyzywczaić:)

      Usuń
  2. Nawet nie wiedziałam o istnieniu tej wersji "Hobbita". Na pewno kiedyś obejrzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo raz, że to stare, dwa, że w TV czy gdzieś ciężko złapać. Ja wiem o niej, bo siedzę już trochę w tematyce :) Zobacz koniecznie!

      Usuń
  3. ano nie widziałam o takim czymś:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie czytałam jeszcze książki, więc film będzie musiał trochę poczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, ja mam pytanie małe. Czy byłabyś zainteresowana umieszczeniem w Katalogu Czytelniczym? Wystarczy tylko, że dodasz Katalog do linków i napiszesz w komentarzu bądź w mailu, żebym wpisała na listę Twojego bloga. :) Oczywiście, do niczego nie zmuszam.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte