Reżyseria: różni reżyserzy
Tytuł: She-Ra i Ksieżniczki Mocy (She-Ra and the Princesses of Power)
Rok: 2018- ~
Sezony; 3
Dawno, dawno temu. przy okazji odświeżania He-Mana, próbowałam obejrzeć też oryginalną She-Rę, ale niestety nie dałam rady nudnawemu i mocno postarzałemu sposobowi przedstawiania historii, nie wspominając już o naprawdę trącącej myszką animacji i postaciach z jednego szablonu. Gdy więc dowiedziałam się, że jest nowa She-Ra, postanowiłam zobaczyć, czy dam radę wciągnąć się w tę wersję.
Tytuł: She-Ra i Ksieżniczki Mocy (She-Ra and the Princesses of Power)
Rok: 2018- ~
Sezony; 3
Dawno, dawno temu. przy okazji odświeżania He-Mana, próbowałam obejrzeć też oryginalną She-Rę, ale niestety nie dałam rady nudnawemu i mocno postarzałemu sposobowi przedstawiania historii, nie wspominając już o naprawdę trącącej myszką animacji i postaciach z jednego szablonu. Gdy więc dowiedziałam się, że jest nowa She-Ra, postanowiłam zobaczyć, czy dam radę wciągnąć się w tę wersję.
Fabuła serialu podąża za losami wychowanej i szkolonej na dowódcę przez Hordę Adory, która znalazła w lesie podejrzany miecz. I jak Bilbo, zamiast zostawić to, co znalazła, postanowiła go wziąć. Wraz z nim na jej ręce zostala złożona funkcja stania się She-Rą, postacią z legend, która walczyła o harmonię i ład na planecie. To tak jakby było nieco w opozycji do polityki Hordy, więc biedna Adora musiała nie tylko odkryć, co tak naprawdę ma robić, ale też porzucić swoje dawne życie i przyjaciółkę, by stanąć do walki z Hordą wraz z rebeliantami próbującymi stawić opór tyranii Hordaka.
Szczerze mówiąc, tę recenzję miałam napisać na początku roku, po zakończeniu drugiego sezonu, ale postanowilam zaczekać na trzeci, bo Netflix kocha wypuszczać krótkie sezony.
Ze starego serialu pamiętałam zaledwie garść imion i nieco historii, więc w sumie zabierając się za nową serię nie miałam bagażu nostalgii tak wielkiego, jak mieli niektórzy. Słyszałam, że wielu fanów starej serii narzekało na zmiany wyglądu postaci, które w nowej wersji prezentują dużo większe zróżnicowanie - od karnacji, poprzez budowę ciała, aż do sposobu poruszania się. Jak się pewnie domyślacie, ja nie miałam żadnego problemu z tym aspektem serialu, bo dużo łatwiej jest rozrożniać postacie, kiedy nie wyglądają jak klony pochapane różnymi kolorami.
Postacie w nowej wersji są ciekawe - mają zarazem sporo zalet, jak i wad, są sympatyczne i realistyczne. Część z pobocznych postaci nie dostaje jednak za dużo czasu, przynajmniej w pierwszym sezonie. Potem jednak nasza wiedza na temat bohaterów jest poszerzana, aczkolwiek najwięcej dowiadujemy się o trójce protagonistów, w końcowce drugiego i w trzecim sezonie szczegolnie dużo mamy informacji na temat rodzin Glimmer i Bowa.
Musyka jest dobra. Jest kilka kawałkow, które okrutnie mi się podobają, jak na przykład melodia She-Ry, ale poza kilkoma wyjątkami nie jest jakoś bardzo zapamiętywalna. Jej celem jest głównie podkreślanie scen, co wychodzi całkiem klimatycznie. A tak, i opening jest bardzo przyjemny doswsłuchania.
Styl animacji może nie przypaść części widzów do gustu, ale mnie podoba się wielce - jest czytelny, z ładną paletą barw i nieźle zrobioną choreografią. W porównaniu ze starą wersją wygląd postaci jest bardzo odmienny, ale za to postacie i miejsca różnią się bardziej między sobą, mają własną kolorystykę i nie wyglądają jak rozbudowana reklama lalek Barbie.
To, co najbardziej porwało mnie w tym erialu - poza intrygującą przeszłością planety - to relacje między postaciami. Nawet wśród przyjaciół dochodzi do sprzeczek, pokazane też są zdrowe sposoby godzenia się. Wraz z rozwojem fabuły bohaterowie się rozwijają, niezawsze w dobrą stronę, ale w zgodzie z logiką świata. Ich relacje z innymi postaciami są dynamiczne i zróżnicowane.
Trio protagonistów jest bardzo sympatyczne, mają swoje silne strony, ale i masę wad, popełniają błędy i uczą się na ich podstawie. Wśród Hordy many także kilka ciekawych postaci, których losy możemy śledzić i w sumie nierzadko ciężko było mi wybrać, komu tak naprawdę kibicuję w starciu.
Poza tym fabuła ma więcej sensu, niż w starej serii. Mniej jest w niej Potworów Miesiąca czy Sprytnych Planów Zniszczenia Dobra, oszczędzono nam też całej tej pokracznej zgrai dziwnych istot typu Pluszak z Piekła.
Czy polecam? Tak, szczególnie, jeżeli ktoś jest fanem starej serii. Nawet jeżeli wam się nie spodoba, to będziecie mogli zobaczyć stare postacie w nieco innej perspektywie. Jest to naprawdę dobry kawałek opowieści i nie mogę się doczekać kolejnego sezonu.
Ocena - 9
Nie jestem fanką takich klimatów, ale mam komu wspomnieć o tym sezonie, bo moja kuzynka zdaje się szaleć za podobną tematyką. Skoro Tobie się podobało, na pewno przypadnie do gustu także i jej.
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem, nie każdy lubi takie klimaty. Mam nadzieję, że i jej się spodoba
Usuń