Reżyser: Dean DeBlois
Tytuł: Jak wytresować smoka 2 (How To Train Youe Dragon 2)
Rok: 2014
Część trzecia i ostatnia filmowej trylogii nadciąga wielkimi krokami, więc nie ma co się ociągać z opinią o części drugiej. Serial opiszę kiedyś w późniejszym czasie, bo na razie przygotowuję recenzję nowego Voltrona. Ale wracając do Berk...
Tytuł: Jak wytresować smoka 2 (How To Train Youe Dragon 2)
Rok: 2014
Część trzecia i ostatnia filmowej trylogii nadciąga wielkimi krokami, więc nie ma co się ociągać z opinią o części drugiej. Serial opiszę kiedyś w późniejszym czasie, bo na razie przygotowuję recenzję nowego Voltrona. Ale wracając do Berk...
Fabuła drugiego filmu z serii podejmuje opowieść o Hiccupie pięć lat po pierwszym filmie (czas pomiędzy filmami wypełnia serial). Dzięki pracy Hiccupa i jego przyjaciół Wikingowie z Berk i smoki nauczyli się żyć w całkiem zgrany sposób. Rychło w porę, bo oto na horyzoncie pojawiły się czarne chmury w postaci złego kolesia, który chwytał smoki, które wcielał do swojej armii i który kochał Nocne Furie równie mocno, jak ja kocham disco polo. Do tego dodajmy jeszcze tajemniczego smoczego jeźdźca, który krzyżował mu plany.
Zacznijmy może tym razem od muzyki, która czerpie i poszerza motywy z pierwszej części. Co prawda nie zrobiła na mnie aż tak piorunującego wrażenia, jak ta z części pierwszej, ale to bardzo dobra ścieżka dźwiękowa, świetnie oddająca klimat filmu i pomagająca wczuć się w to, co się dzieje na ekranie.
Animacja jest urocza, szczególnie krajobrazy i sekwencje lotu zapierają dech w piersi i sprawiają, że żałuję, że nie miałam okazji ogladać tego filmu w 3D. Humor jest niezły, pomimo tego, że widziałam film mnóstwo razy wciąż chichoczę.
Dużą zaletą jest to, że po postaciach widać, że minęło trochę czasu - nastolatkowie podrośli, dorośli nieco posiwieli tu i tam... Postacie drugoplanowe, szczególnie reszta smoczych jeźdźców, nie czują się na siłę dorzycone to filmu tylko po to, żeby tam być. Twórcy nie odczynili tego, co osiągnięto na koniec pierwszego filmu, postacie nie powtarzają tego samego konfliktu, tylko budują głębsze i szersze relacje. Najlepiej to widać chyba na przykładzie Hiccupa i jego ojca, którzy teraz mają nieco więcej wspólnych tematów i słuchają się lepiej. Hiccup wciąż jest jednak idealistą i nie zawsze słucha głosu rozwagi. co oczywiście potem przychodzi ugryźć go w kostkę. Widać, że nasz protagonista dorasta przed naszymi oczami, uczy się na swoich błędach i próbuje osiągnąć wytyczone przez siebie cele. Ne jest jednak perfekcyjny i czasami poważnie skomplikuje sobie życie, ale za to właśnie go lubię.
Podobało mi się też to, jak przedstawiona była postać matki Hiccupa. Z jednej strony zostawiła ona rodzinę, z drugiej - nie widziała innej możliwości działania. Nie do końca popieram jej decyzję o opuszczeniu rodziny, ale też nie żywię do niej niechęci - częsciowo też dlatego, że aktorka głosowa świetnie przekazała jej emocje. Także motyw jej spotkania z rodziną był świetnie pokazany.
Jak pewnie wiele osób, które miały okazję oglądać ten film, było mi bardzo przykro, że zginęła jedna z postaci bliskich Hiccupowi, ale ta śmierć nie była wrzucona tylko dla walorów szokowych, pomogła naszemu protagoniście podjąć rolę, do której cała seria go przygotowywała.
Ogólnie podoba mi się jeszcze to, że film uczy, że nie zawsze można rozwiązać konflikt bez walki, pokojowo. Niekiedy można próbować skłonić innych do swojego sposobu myślenia przedstawiając swoje argumenty i pokazując, że twoje podejście jest lepsze, ale czasami trzeba po prostu zakasać rękawy i nabić kogoś, bo inaczej ci, na których ci zależy, mogą ucierpieć.
Co do głównego złego - wiele osób narzekało, że był on ciut z szablonu, ot, zły koleś chcący podbić świat. Cóż, jest w tym trochę prawdy, ale za to przedstawiono go nam ciekawie. Pojawia się jak rekin w Szczękah, dopiero pod koniec filmu, do tego podaje protagonistom ich zadki na tacy w pierwszym momencie kulminacyjmnym filmu (tak, są tak jakby dwa, przynajmniej ja to tak widzę). Do tego poznajemy jego charakter i sposób działania poprzez relacje innych - jego łowców smoków i Stoicka, którzy wszyscy bali się go srodze.
W skrócie - polecam gorąco. Prywatnie film dla mnie nie przebił pierwszej części, ale jest wystarczająco blisko, żeby dostać taką samą ocenę. Wiem, że wielu fanów uważa go za lepszy od poprzedniego. Koniecznie, koniecznie obejrzyjcie.
Ocena - 10
Bardzo podobała mi się ta animacja, chyba nawet była nieco lepsza od pierwszej jak dla mnie. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Heh, wiele osób mi to mówiło. Dla mnie pierwzy film był lepszy, ale o niewiele, tak więc w sumie jak na razie cała seria jest bardzo wysoko na mojej liście ulubionych
Usuń