12 sierpnia 2014

197: Dragon Ball: Śpiąca księżniczka w zamku zła (1978) - reż. Minoru Okazaki

Reżyser: Minoru Okazaki  
Tytuł: Dragon Ball: Śpiąca księżniczka w zamku zła 
Rok: 1987

Ha, nie wiedzieliście, że jest takie coś, co? Też nie wiedziałam, dopiero niedawno znalazłam. Dragon Ball to animowane kino kopane, które wspominam z łezką w oku, taką samą, jak ta, którą ronię nad Salor Moon i starym dobrym Pegasusem. No więc, do filmu.

Opiera się on na pierwszym sezonie Dragon Ball. Mocno nieletni Goku przybywa do domu Genialnego Żółwia, by prosić go o naukę. Przybywa na latającej chmurce, którą w serialu dostał od tegoż starego mistrza, ale w filmie wygląda na to, że wyciągnął ją z płatków śniadaniowych. Dopiero potem dowiadujemy się, że bohaterowie się znają między sobą, więc można się domyślać, że jest to gdzieś w trakcie akcji pierwszego sezonu. Tylko, że w takim razie cały quest nie ma sensu, bo historia przyjęcia Goku przed jego pierwszego mistrza jest opisana w serialu.
W tym samym czasie na wyspę naszego uroczego starego piernika w tym samym celu przybywa Krillan, z jakiegoś dziwnego powodu tutaj zwany Kuririn, łysy chłopiec bez nosa. Żółw powiedział chłopcom, że przyjmie na naukę tego, kto przyprowadzi mu ładną dziewczynę i sprecyzował, że upatrzył sobie Śpiącą Królewnę. Więc nasi nieletni bohaterowie wyruszyli.
W tym samym czasie Bulma wbija do Genialnego Żółwia ze swoim chłopakiem, dokładnie nie wiadomo, o co chodzi, ale - wiadomo - Dragon Ball musi mieć conajmniej kilka postaci drugoplanowych i należy się cieszyć, że choć jedna jest dziewczyną. Grupa przyjaciól Goku, z Bulmą na czele, rusza w podróż by odnaleźć naszego ogoniastego i wkopuje się do Diabelskiego Zamku, wiadomo, żeby było potem kogo ratować.  To jest główna dziura w fabule - postaci się znają, ale rzeczy, do których doszły w czasie sezonu nie zawsze są uwzględnione.
A potem to jak zawsze - jacyś wrogowie (tym razem diabły i potwory), jakiś quest, kopanina, strzały, piąstkowanie komuś innego rysopisu, dźwięki kung-fu-ish.mp3 - czyli to, co w starym Dragon Ball dobre, znane i kochane.
Dialogi są niezbyt ambitne, fabuła - rozbrajająco zabawna, choć nie zawsze zamierzenie zabawna. Rozwinięcie postaci - no, hej, to jest film mający nabić nam kiesę na nowy sezon, nie oczekujmy za wiele.
Coś, co fani Dragon Ball mogą obejrzeć, choć raczej się nie ucieszą. Dla innych będzie to raczej słabe kino. Postaci są wrzucone do fabuły bez większego zastanawiania się, osoba nie znająca ich może w ogóle nie wiedzieć, co się dzieje. Ja wiem, że DB to klasyka, ale wiem też, że masa ludzi tego nie zna. Także polecam tylko zatwardziałym poszukiwaczon Smoczych Kul.  

Ocena - 2

1 komentarz:

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte