3 października 2016

264: Ostatni brzeg - Nevil Shute

Autor: Nevil Shute
Tytuł: Ostatni brzeg (On the Beach ()
Wydawnictwo: Bellona   
Rok: 2004

Na tę książkę czaiłam się chyba z miesiąc. W końcu udało mi się dopaść ją i przeczytać. Chociaż jest to moja pierwsza powieść tego autora, miałam przeczucie, że będzie to ciekawa przygoda.
Opowieść podąża za losami kilku postaci - oficera marynarki wojennej Australii i jego rodziny, kapitana amerykańskiej łodzi podwodnej, naukowca i córki farmera. Cóż takiego mogłoby połączyć te osoby oraz całą masę innych ludzi?
Czekanie na śmierć.
Prawie rok wcześniej półkula północna pogrążyła się w wojnie, bombki spadły tu i tam. Wynikiem tego doszło do śmierci wszystkiego na północ od równika. Zaś wiatry miały ponieść radioaktywny pył także na półkulę południową. Naukowcy obliczyli, kiedy dokładnie ludzkość miała umrzeć na chorobę popromienną, więc zasadniczo wszyscy mieli już ustalone „kiedy”. Pozostawały kwestie „jak” oraz przeżycia ostatniej połowy roku, jaką nasza cywilizacja miała przed sobą.
Ale oto łódź podwodna Skorpion została wysłana z misją na północ, aby sprawdzić śmiałą teorię jednego z naukowców i dociec źródła sygnałów radiowych z Ameryki Północnej. Na jej pokład przydzielono także oficera łączności i naukowca odpowiedzialnego za pomiary promieniowania. Rozpoczęła się odważna misja mająca na celu nie tylko badania, ale i podtrzymanie nadzieli ginącej ludzkości.
Fabuła powieści jest bardzo dobrze poprowadzona. Opisy niekiedy są może nieco za długie, ale nie przeszkadzają. Przeciwnie - wspaniale potrafią zbudować napięcie i wprowadzają nastrój.
Postacie są wyraźnie zarysowane, ich motywacje jasne i zrozumiałe. Najbardziej podobało mi się, jak przedstawione były ich postawy w obliczu nadciągającej zagłady. To, jak wiele wysiłku ludzie wkładali w to, by żyć tak, jak chcieli, by spełniać swoje marzenia, by zachować to, co uważali za najcenniejsze - wspaniale było to obserwować. Ich wypieranie faktów przy jednoczesnej ich świadomości, robienie rzeczy, które dla obserwatora mogły się wydawać nawet zabawne - to sprawiło, że polubiłam ich serdecznie jako grupę. Kapitan Skorpiona, Dwight Towers, zyskał moją największą sympatię, choć Moira, córka farmera, stała także bardzo wysoko. Ich relacje były zarazem urocze i smutne. A jeszcze smutniejsze było to, jak wiele osób niewinnych, nie biorących udziału w wojnie, musiało ponieść jej konsekwencje.
Ponury nastrój i pozorna normalność, naznaczona jednak mrocznym przeznaczeniem, nieuniknioną Apokalipsą, która jest jeszcze bardziej przerażająca, bo zbliża się powoli to wielkie atuty tej książki.
Widmo nuklearnej zagłady wisi nad nami nie mniej mrocznym cieniem, niż wisiało w latacg zimnej wojny. Poza państwami oficjalnie przyznającymi się do posiadania broni atomowej jest też masa takich, które chowają ją żeby móc jej użyć z zaskoczenia. Lęk przed tym, że nie dorośliśmy do operowania takimi narzędziami - że ludzkość nigdy nie dorośnie do tego, by przestać się mordować i krzywdzić - stał się inspiracją do napisania wielu książek podobnych do tej.
Uważam, że warto sięgnąć po tę książkę. Tak po prostu.

Ocena - 8

Opinia na LubimyCzytać

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się ta recenzja i chętnie sięgnęłabym po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie słyszałam o książce i autorze, ale wiem, ze to się musi zmienić. Stanowczo muszę upolować tę książkę w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wojna zwykle zbiera duże żniwo wśród niewinnych ludzi. Sądząc po tematyce ta książka mogłaby mi przypaść do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej podobało mi się w tym aspekcie tej książki to, że cierpienie niewinnych trwa nie tylko w jej czasie, lecz właśnie po tym, jak wojna na północnej półkuli się skończyła

      Usuń

Uwaga, komentarze niepodpisane zostaną usunięte