Autor: Edward Bulwer-Lytton
Tytuł: Ostatnie dni Pompejów (The Last Days of Pompeii)
Wydawnictwo: Oskar
Rok: 1992
Jest coś romantycznego w historii dwóch miast, które zostaly zniszczone przez wybuch Wezuwiusza. Pompeje jakoś lepiej wryły się w pamięć ogólną. Myśl o tym, jak wyglądały ostatnie dni Pompejów rozpala wyobraźnię, skłania do zastanowienia.
Tytuł: Ostatnie dni Pompejów (The Last Days of Pompeii)
Wydawnictwo: Oskar
Rok: 1992
Jest coś romantycznego w historii dwóch miast, które zostaly zniszczone przez wybuch Wezuwiusza. Pompeje jakoś lepiej wryły się w pamięć ogólną. Myśl o tym, jak wyglądały ostatnie dni Pompejów rozpala wyobraźnię, skłania do zastanowienia.
Grek Glaukus przybył do Pompejów, zrezygnowany, bo nie mógł odnaleźć pięknej damy, którą spotkał raz w świątyni. Los chciał, że ową damą okazała się Jona, wychowanka arcykapłana Izydy. Para młodych spotkała się dzięki przyjacielowi Glaukusa i powoli zaczął się ich romans. Niestety, arcykapłan Izydy miał dla dziewczyny inne plany, zaś Wezuwiusz nie dbał o plany ludzi mieszkających u jego stóp.
W międzyczasie brat Jony, kapłan Izydy, zaczął przeżywać kryzys wiary, szczególnie po zapoznaniu się z przedstawicielem wczesnochrześcijańskiej gminy w Pompejach. Poza tym pewna młoda arystokratka, wiedziona miłością, postanowiła odbić Jonie Glaukusa za wszelką cenę, a ślepa kwiaciarka także przeżywała rozterki sercowe.
Język powieści jest bardzo ładny, opisy są plastyczne, czasami wręcz nieco liryczne. Książkę przez to czyta się z wielką przyjemnością. Akcja toczy się płynnie, choć nie jednostajnie - czasem przyspiesza, czasem zwalnia. Jej zwroty są możliwe do przewidzenia bez większego trudu, ale i tak to przyjemna lektuta. Niekiedy zdarzały się przebitki do naszych czasów, kiedy narrator opowiadał nieco o wykopaliskach w Pompejach - to tworzyło ciekawą prespektywę, bo mogliśmy zobaczyć coś, co zastygło w czasie, zakonserwowane przez popiół wulkaniczny.
Przedstawienie gminy chrześcijańskiej jest tak-bardzo-jak-u-Sienkiewicza, że momentami czułam się, jakbym czytała Quo vadis. Kapłani Izydy byli mocno skontrastowani z nimi, mroczni, posługujący się podstępami, zaś ich przywódca to już w ogóle straszny zly czarnoksiężnik.
Najbardziej wkurzały mnie stereotypy i mizoginia ulewająca się tu i ówdzie. „Przyrodzoną kobietom” cechą miała być zdolność do udawania, inteligencja i duma Jony były podkreślane jako coś niezwykłego, a czarownica-służka Hekate musiała mieć tragiczne backstory tłumaczące dlaczego była wredną jędzą. A to tylko rzeczy, które najbardziej rzuciły się mi w oczy.
Poza tym sam arcykapłan Izydy, Egipcjanin żyjący w Pompejach... Och, Valarowie, jak bardzo nudny był w byciu złym kolesiem.... Taki Jafar z Alladyna 2, tylko kapłan i bez Jago. Miał co prawda parę ciekawych elementów i scen, ale zasadniczo był płaski. Jego motywacje były po prostu słabe. Jego cele życiowe - jak u podróbki Disneyowskiego antagonisty.
Moją ulubioną postacią był lew. Lew był wspanialy. Koniecznie musicie zobaczyć sceny z lwem, bo to najmądrzejsza (jak na jego możliwości) postać książki. Ale tak serio to slepa kwiaciarka zyskała moją szczerą sympatię. Jej los i pragnienia najbardziej przypadły mi do gustu.
Czy polecam? Trochę tak, a trochę nie. Tak - bo ta wizja zwykłego życia ludzi nieświadomych nadchodzącego kataklizmu jest fascynująca. Nie, bo sama fabuła powieści nie jest szczególnie powalająca. Ot, taka sobie książka.
Ocena - 5
Opinia na LubimyCzytać
Nie znam tej książki. Jednak odpuszczę ją sobie, gdyż kompletnie mnie nie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńRecenzja zaczęła się obiecująco :) Szkoda, że powieść nie do końca spełniła Twoich oczekiwań...
OdpowiedzUsuńTa powieść ma sporo zalet, tylko nie przeważyły one w ogólnym podsumowaniu
UsuńCzy ja wiem, czy jest coś romantycznego w śmierci tylu osób? :P Zależy jak na to popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńNie mam, nie czytałam, ale za to na półce czekają u mnie "Pompeje" Harrisa.
OdpowiedzUsuń