Tytuł: Cthulhu
Rok: 2007
Gatunek: Dramat, horror**
Niniejsza produkcja, trącąca niskim budżetem i niespełnionymi snami producenta, zaczyna się mało ciekawie, acz potem się nieco rozpędza.
Poznajemy Russella, pracownika uniwersyteckiego na dość wysokim stanowisku. Bohater utracił właśnie matkę i wrócił w rodzinne strony w związku z postępowaniem spadkowym i tym, że został przez matkę mianowany wykonawcą testamentu.
Spotkał się z rodziną, między innymi ojcem, który przewodził miejscowej sekcie kultystów czczących tytułowego potwora. Aha, akcja rozgrywa się w nadbrzerznej mieścinie w stanie Oregon.
Russell musiał zmierzyć się z rodzinką, która nie do końca akceptowała jego homoseksualizm i do tego nie należała do pokojowych. Nasz bohater nagle został wplątany w zagadkowe zdarzenia, sięgające genezą aż do lat siedemdziesiątych.
Sygnałem, że powinien machnąć na wszystko ręką i wracać do domu był plugawy kamul, który znalazł w swoim łóżku. Oczywiście nie wykorzystał okazji, a dalej było już tylko gorzej.
Film jest po prostu słaby. Macek nie uświadczysz, ale i u Lovecrafta jakoś nie rzucały się w oczy zaraz w progu. Ale zabrakło lovecraftowskiej atmosfery, a fragmenty z kultystami są... Nie są zadowalając, ot co.
Rozumiem, że chciano nadać filmowi głębię, pokazać rozłamy rodzinne, nietolerancję, ksenofobię i horror, który może się kryć za fasadą zwykłej zapadłej mieściny. Dramy dodają od lat ginące dzieci, policja łapie nie tych, co trzeba, jest brutalna, a pijaczka nikt nie słucha.
Tak, to był horror. I dramat. A ja Was przestrzegam - szkoda na to czasu.
Ocena - 2
*Tak z przyjaciółmi nazywam Cthulhu, bo i błędw mniej można zrobić i wymówić łatwej.
**Dokładnie w tej kolejności.
Czyli dobrze słyszałam, że crap... Z HPL-owych filmów za najlepszy uważam, jak już wspominałam, "Zew Cthulhu" z 2005 oraz "W paszczy szaleństwa" Carpentera. Ten ostatni film nie jest adaptacją, ale mocno się inspiruje Lovecraftem. Reżyser rozumiał ten klimat i to się czuje - paradoksalnie ten film jest lepszy niż większość adaptacji opowiadań:)
OdpowiedzUsuńI już wiem, co będziemy oglądać w weekend:D
UsuńMój Ty kultystyczny biuletynie ^^
Polecam się:D Jak coś sobie przypomnę, to dopiszę.
OdpowiedzUsuńno to sobie daruję... dobrze czytać recenzje
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mnie jakoś negatywny odbiór tego filmu nie zaskakuje - raczej jest dla mnie oczywiste, że to szit. :D Nie zmienia to faktu, że od dłuższego czasu zamierzam to obejrzeć - i kiedyś obejrzę! ^^ Znaczy no ostatnio mi wyleciało z głowy, w sumie więc dzięki za przypomnienie. ;) Chyba mam już plan na któryś wieczór w nadchodzącym tygodniu. ;]
OdpowiedzUsuńHa ja też wiedziałam, w co się pakuję :D
UsuńKsywka dla Cthulhu świetna :). Filmu nie widziałam i za pewne nie będę widzieć, na kiepskie produkcje szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńNiezła, to prawda. Mam grypsogenne kumpelki
UsuńSzkoda, bo historia brzmi całkiem ciekawie.;)
OdpowiedzUsuńostatnimi czasy coraz trudniej o dobry horror, a nawet jakikolwiek film :(
OdpowiedzUsuńMam swoją listę filmów, które chciałabym obejrzeć :) Odbiję je sobie w wakacje ;] Nie jestem pewna czy mam ochotę na tę ekranizację. Chyba sobie odpuszczę ;-)
OdpowiedzUsuń