Reżyser: Mel Brooks
Tytuł: Płonące siodła (Burning Saddles)
Rok: 1974
Dawno mnie nie było, powód dociekliwi znajdą na Under the dragon wings. Wracam jednak, na razie z lekkim tekścikiem, ale po piętech depczą mu zaległe recenzje.
Klasyka komedii, że tak powiem, tak można określić ten film. Przeradosna parodia westernu wyśmiewająca się ze sterotypów i najczęstszych westernowych motywów.
Bart, czarnoskóry, przedsiębiorczy i radosny człowiek, został dobrowolnie z poboru obarczony pozycią szeryfa w zapadłym, acz uroczym miasteczku. Miasteczko owo padło ofiarą szajki bandytów, których nasłał żądny ziemi przedsiębiorca budujący linię kolejową. Bart musiał zwalczyć nie tylko wrogich bandziorów, ale także podobnie wrogą ludność cywilną.
Nieoczekiwanie po jego stronie stanął miejscowy pijak, obowiązkowo z podejrzaną, mroczną przeszłością. Zły gubernator, widząc, że szeryf jakoś sobie radził, knuł kolejne intrygi, zebrał nawet pokaźną armię aby zniszczyć miasteczko.
Oczywiście Bart uratował dzień, ale jakim sposobem i jakim kosztem, cóż, musicie obejrzeć.
Twórcy wyśmiewają się ze wszystkiego, a im dłużej film trwa, tym więcej w nim głupich scen. Przegląd złej armii - bezcenny, zaś bawarsla rozgwiazda śpiewała tak cudnie, że nie ma słów w języku elfów i ludzi.
Z obsady warto wyliczyć takich aktorów jak: Cleavon Little (Bart), Madeline Kahn (Lili Von Shtupp) czy Gene Wilder (Jim)
Polecam film, bo jest radosny. Wyśmiewa się z westernów, stereotypów i za nic ma uprzedzenia.
Ocena
Wciągliwość - 4
Wygoda oglądania - 4
Jak bardzo mi się podobało? - 4
Westerny oglądam bardzo rzadko, ale z parodią westerów się nie spotkałam jeszcze, więc może być bardzo ciekawie. Nie wiem jednak, czy uda mi się znaleźć ten film w sieci, ale poszukam jak coś.
OdpowiedzUsuń